Okolo 2 lata temu ( mial 4 lata), moj syn przechodzil okres niekonczacych sie pytan. Moglo ich byc nieskonczenie wiele, a co ciekawe kazde kolejne wynikalo z poprzedniego. Mozecie wierzyc lub nie, one faktycznie sie ze soba wiazaly, tyle ze coraz bardziej luzno.
Jedziemy samochodem, ja za kierownica, Maciek z tylu w foteliku.
- Tata, czemu ten pan w czerwonym samochodzie ma z tylu otwarte drzwi?
-Bo on synku wiezie jak widzisz dlugie deski, i nie da rady ich zamknac.
-A czemu wiezie dlugie, nie moze przepilowac?
- Nie moze, potrzebuje dlugich.
-A nie moze przepilowac, a w domu skleic?
-Nie da rady, za slabo trzyma.
-To moze przeciez gwozdziami przybic.
- Nie moze, bedzie brzydko. Pan stol bedzie robil.
-A po co mu stol robic, nie moze kupic w sklepie stolu?
-Te w sklepie mu sie nie podobaja.
-A po co mu stol.
-Zeby przy nim jesc obiady z dziecmi.
-A dzieci nie moga zjesc w przedszkolu obiadu?
Itd, itp.
Jako ze bylem zaprawiony w bojach, do setnego pytania bylem goscio. Gdzies w okolicach dwusetnego powoli bielaly mi rece na kierownicy, a przy trzysetnym zaczalem ja grysc.
Przy pytaniu nr 500 zjechalem ochlonac na stacje benzynowa, a pamietam jak dzis jak ono brzmialo.
-Tata, a pingwina by bolalo gdyby go walnac pasztetem?
Przychodzi matka z dzieckiem do sklepu, dziecko szarpie matkę za rękaw i mówi:
- Mamo, mamo chce mi się jeść i pić.
Obok stoi facet i doradza:
- Niech mu pani kupi arbuza to zje i się napije Na to matka:
- Zwal se pan konia nogami, to se pan por*chasz i potańczysz
 
Pani dała w szkole dzieciom po złotówce, by ją jakoś owocnie
zainwestowali.
Na drugi dzień przepytuje dzieci.
Asia mówi:
"Kupiłam słodką bułeczkę, zjadłam ją a drobinki dałam kurce, by nam
znosiła
jajka."
"Bardzo ładnie" - powiedziała pani.
Zgłosił się Pawełek:
"A ja kupiłem brzoskwinię, zjadłem ją a pestkę zasadziłem, by z niej
wyrosło
drzewko."
Pani była zachwycona: "Świetnie!"
Ostatni się zgłosił Jaś: "Ja kupiłem kaszankę."
Pani się zaciekawiła: "A jak zaowocowała twoja inwestycja?"
"Najpierw się nią seksualnie zaspokoiła moja siostra, potem ją zjedliśmy
i
patyczkami podłubaliśmy w zębach. Wieczorem tata użył flaka jako
prezerwatywę, rano do niego wszyscy nasraliśmy i mama poszła kaszankę
oddać
do sklepu jako zepsutą.
I tu jest ta złotówka."
Przychodzi Polak do sklepu w Anglii.
- Poproszę piłkę.
- ???!! I don"t understand - rozkłada ręce angielski
sprzedawca.
- No piłkę, okrągłą, jak globus, piłkę - tu Polak gestykuluje.
...- ???!! Please, say it in English... - sprzedawca jest bezradny.
- Piłka! Mjacz! Futbol! Futbol! - Polak próbuje różnych języków.
- Futbol? Oh, yes, a BALL! - na twarzy Anglika gości uśmiech.
- NO! Nareszcie! A teraz powoli: do metalu...
W sklepie z artykułami AGD. Klient pyta sprzedawcę:
- a ten odkurzacz to mocno ssie!
- panie!!! tak mocno, że aż łzy lecą....
Premier przechadza się po Warszawie wraz ze swoją żoną. Oglądając witryny sklepowe mówi do niej:
- Popatrz! Spodnie 50 zł, koszulka 40 zł, futro 150 zł! Nie wiem o co ludziom chodzi, że niby jest tak źle, jest przecież dość tanio. Dlaczego wszyscy mówią, że nikogo na nic nie stać?
Żona popatrzyła na męża z ogromną czułością, jak tylko kobieta potrafi i mówi:
- Kochanie, to jest pralnia.
Przychodzi zółw do sklepu i mówi:
− poprosze wiadro wody
Sprzedawca podaje mu wiadro
zółw: − ile place?
− nic, wez sobie
Nastepnego dnia znów przychodzi po wiadro wody, trzeciego dnia sprzedawca nie
wytrzymał i sie pyta:
− dlaczego codziennie przychodzisz zółwiu po wiadro wody?
zółw na to:
− my tu gadu, gadu a mi sie chałupa pali....
Przychodzi królik do sklepu i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- Nie ma.
Następnego dnia przychodzi królik do sklepu i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- Nie ma.
Trzeciego dnia sprzedawca myśli sobie: "pewnie dzisiaj też przyjdzie" i przyszykował dla królika trochę zgniłych marchewek. Przychodzi królik do sklepu i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- Są.
Na to królik:
- SANEPID!

(: poprzednia | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | ... | 22 | następna :)