Idzie facio po lesie... deszcz zacina, wiatr duje, noc czarna...
zmarzł cały, patrzy - stoi samochód. Podszedł, zagląda do środka -
nikogo, drzwi otworzył, wsiadł na tylne siedzenie chroniąc się przed
deszczem Nagle samochód ruszył... facio zgłupiał.... samochód
jedzie, on siedzi sam, za kierownicą nikogo... Nagle pojawia się
owłosiona ręka, kręci kierownicą i znika... Facio w coraz większym
strachu.... Patrzy wystraszony, pojawiają się pierwsze zabudowania,
w końcu samochód zatrzymuje sie przed zapuszczonym domem na skraju
wsi. Drzwi się otwierają, zarośnięty mężczyzna zagląda do środka i
widząc wkulonego ze strachu w najdalszy kąt facia pyta:
- Co tu kurwa robisz!?!
- Eeee... nic... jadę... - duka przestraszony pasażer.
- No kurwa można ochujeć!!! Ja pcham a ten kurwa sobie jedzie....
Papież wyjechał na przejażdżkę samochodową, oczywiście prowadził szofer. Jednak że papież bardzo nudził się "z tyłu" limuzyny nacisnął guzik interkomu i mówi do kierowcy:
- Chciałbym teraz poprowadzić.
Kierowca miał dylemat, bo nie wolno mu było się zamieniać, ale papież to papież.
- Zgoda - powiedział i przesiedli się.
Gdy tylko za kierowcą zamknęły się drzwi papież ruszył z piskiem opon. Na prostych osiągał prędkość do 240 km/h, zakręty robił na dwóch kołach, słowem prosił się o interwencje bożą. Dzięki niebiosom zatrzymał ich policjant.
Stróż prawa podszedł do okna kierowcy (szyby były przyciemniane) i puka.
- Zrobiłem coś nie tak? - pyta papież gdy uchyliło się okno.
- Eee, proszę chwilę poczekać - powiedział speszony policjant i poszedł do samochodu zawiadomić centrale przez radio.
- Halo centrala? Dajcie komisarza!
- Tu komisarz, o co chodzi?
- Zatrzymałem osobistość... co robić?
- Zatrzymałeś premiera? - pyta spokojnym tonem przełożony.
- Nie..
- Prezydenta?! - tym razem dało się słyszeć w jego głosie panikę.
- Nie...
- Boże jedyny! To kogo zatrzymałeś?! - komisarz już prawie płakał z bezsilnej złości.
- Nie wiem, ale papież jest jego szoferem...
 
Żona wróciła wcześniej do domu i zastała męża w wyrku z piękną, młodą
seksowną dziewczyną.
- Ty niewierna świnio - wydziera się na całe mieszkanie.
- Jak śmiesz to robić MI, matce twoich dzieci ?!? Wychodzę, chcę rozwodu
Mąż woła za nią:
- Poczekaj chwilkę, wyjaśnię ci jak to było...
- Nie wiem w sumie na co mam czekać, ale to będzie ostatnia rzecz jaką
od ciebie słyszę, streszczaj się.
- Jadąc do domu z pracy zobaczyłem jak ta młoda dama łapie stopa,
zlitowałem się i zabrałem.

Już w samochodzie zauważyłem, że jest chuda, obskurnie ubrana i brudna. Wyznała mi, że nie jadła od trzech dni. Tak się wzruszyłem, że przywiozłem ją do domu i dałem jej twoją wczorajszą kolację, której nie zjadłaś bo się odchudzasz. Biedaczka pochłonęła ją w dosłownie dwie minuty. Popatrzyłem na jej umorusaną twarz i zapytałem, czy nie chce się wykąpać. Kiedy brała prysznic, zauważyłem, że jej ubrania też są brudne i jest w nich pełno dziur więc dałem jej twoje jeansy, których nie nosisz od kilku lat bo w nie nie wchodzisz.
Dałem jej też koszulkę, którą kupiłem ci na imieniny, ale ty jej nie nosisz bo twierdzisz, że "nie mam dobrego gustu". Dałem jej sweter, który dostałaś od mojej siostry na święta a ty go nie nosisz tylko dlatego żeby ją denerwować. Do kompletu dorzuciłem jeszcze buty, które kupiłem ci w drogim sklepie a ty ich nie nosisz od czasu jak zauważyłaś, że twoja psiapsiuła ma takie same...

Była mi bardzo wdzięczna i kiedy odprowadzałem ją do drzwi zapytała się ze łzami w oczach: "ma pan jeszcze coś, czego żona nie używa?

_________________
Faceta bolał łokieć. Poszedł do lekarza ale lekarz kazał mu tylko przynieść mocz do analizy. Gość się wnerwił i do butelki wlał mocz żony, córki, swój i dodał jeszcze oleju silnikowego. Zaniósł lekarzowi i po dwoch dniach przyszedł po diagnozę. A brzmiała ona następująco:
- Córka jest w ciąży, żona ma kochanka, olej w pańskim samochodzie nadaje się tylko do wymiany a pan niech przestanie walić konia w wannie to nie będzie pana bolał łokieć...
Na środku jeziora złapał wędkarz złota rybkę. Ta klasycznie mówi:
- Spełnię twoje 3 życzenia...
- Ale ja nie mam życzeń, mam duży dom, dwa samochody, firmę, świetnie zarabiam, nic mi nie potrzeba...
- No wiesz, to może chociaż jedno, żeby nie było, że nie spełniam!
- No dobra... mam prośbę! zrób abym zawsze miał orgazm razem z żoną, jednocześnie!!!
- Proszę bardzo!
Rybka uderzyła ogonem o wodę i zanurzyła się w głębinie. Nim wędkarz dopłynął do brzegu szczytował 5 razy...
Polak, Rusek i Niemiec zmarli w jednym czasie.
Przy przeprawie na drugą stronę św. Piotr stanął koło nich i mówi:
-W zależności od tego ile macie grzechów takim pojazdem będziecie jechali do Nieba.
Pierwszy był Niemiec:
-Ja nie mam grzechów.
Dostaniesz Mercedesa - powiedział św. Piotr.
Kolejny Rusek:
-Ja mam 50 grzechów.
Dostaniesz Wołgę - powiedział św. Piotr
I przyszedł czas na Polaka
-Ja mam więcej niż 100 grzechów
Oo, to dostaniesz tylko rower - powiedział św. Piotr.
Wsiedli na swoje pojazdy i jadą do nieba. Pierwszy był Niemiec Mercedesem, później Rusek Wołgą.
Czekają 5 minut, 10 minut - Polaka nie ma. Wsiedli do samochodu Niemca i jadą go szukać, patrzą w połowie drogi jest rower.
Wychodzą z auta, patrzą a Polak siedzi w krzakach i się śmieje.
-Co się stało? - pyta diabeł.
-Spokojnie chłopaki, nic takiego właśnie widziałem księdza na rolkach!
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała
ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy
piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył.
Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił.
Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka
dostrzega zbliżającego sie lamparta. Zadrżał ze
strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem
jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś
poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada
do padliny.
Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś
dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart
już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór
mruczy do siebie: "Mmmm... jaki smaczny ten lampart...
rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co
za rozkosz...". Lampart przeraził się i dał nura w
krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały
diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli
uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na
drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała
całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa
puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
"Oj, niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa
wszystko mu wygada. Co robić?" Małpa faktycznie dopada
lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na
dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie
wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby
była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem.
Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie,
dłubie w zębach pazurem i gada do siebie:
"Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego
lamparta, a ta lampucera nie wraca i nie wraca..."
Rozmawia Ojciec z synem
- Tato czym się różni "teoretycznie" od "praktycznie"
- Słuchaj synu idz się spytaj Mamy czy dała by dupy murzynowi za 1 milion.

No i synek się pyta.
-Mamo dała byś dupy murzynowi za milion zł.??
-W sumie to bardzo dużo pieniędzy mielibyśmy do końca życia, nowy samochód, dom i inne potrzebne rzeczy. A więc chyba tak.

Synek wraca do ojca a ten mówi żeby teraz spytał się siostry
-Siostro dała byś dupy murzynowi za milion zł.??
-hmm miała bym na kosmetyki, SPA, ubrania, solarium i inne wydatki a więc pewnie bym dała

Synek znów wraca do ojca mówiąc mu co odpowiedziała siostra, i teraz ma iść się spytać dziadka.
-Dziadku dał byś dupy murzynowi za milion zł.??
-No chyba tak, na starość mieć tyle kasy? bym się chociaż rozerwał i w ogóle.

Syn znów wraca do ojca, mówi co odpowiedział dziadek
-No widzisz synu teoretycznie mamy 3 miliony
-a praktycznie? - pyta dociekliwy syn
-praktycznie dwie dziwki i pedała.

(: poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | ... | 40 | następna :)