Wraca pijany baca do domu i żeby nie denerwować żony poszedł spać do stodoły.
Rano żona się budzi, szuka męża.
Nigdzie go nie może znaleźć.
Wchodzi do stodoły i coś tak strasznie śmierdzi.
Pyta się bacy:
- Co znowu żeś się ochlał? To dlatego tak śmierdzi?
- A wyobraź sobie, że wracasz w nocy do domu, przechodzisz obok cmentarza a z grobu wychodzi ręka i mówi: chodź... chodź.. to co byś wtedy zrobiła?
- No chyba bym umarła.
- No widzisz a ja żem się tylko zesrał.
Nowa amerykańska rakieta była testowana na poligonie w Polsce.
Niestety, zboczyła z kierunku i spadła gdzieś w górach.
Ekipa ratownicza wysłała samolot, a potem helikopter, żeby znaleźć zagubiony pocisk.
Amerykańscy wojskowi wysiadają ze śmigłowca w miejscu przypuszczalnego upadku rakiety.
Widzą bacę siedzącego na kamieniu i palącego fajkę jeden z żołnierzy pyta:

- Baco, a nie widzieliście gdzieś tutaj przelatującego takiego ognistego kija?
- Ni, nie widziołem...

Wojskowi zbierają się do odejścia, a baca dodaje:

- Ale wicie, panocku, tutej coś ciekawego musi się dzioć.
Najsampierw przelecioł BGM-109 Tomahawk Criuse Missile i spadł za tamoj górkom.
Potem przelecioł F-15E Strike Eagle.
Teroz wy wylądowaliście HS-60 Seahawk...
ale ognisty kij...? Niii..... nie widziołem...
 
Jedzie klient przez zakopiankę wtem spostrzega na poboczu bacę próbującego złapać stopa. Pchnięty nagłą potrzebą niesienia pomocy bliźnim, zwalnia, podjeżdża pod bacę i zaprasza go do środka.
Baca wsiada, wyjmuje ciupazkę i krzyczy do kierowcy:
- Łonanizuj sie!
- Ale o co...? - rzucił tylko zszokowany kierowca
- Łonanizuj się, bo jak nie jebne... - baca wygraża ciupazką
Kierowca nie widząc innego wyboru strzepał se konia. Siedzi taki markotny trochu, a baca znowu:
- Łonanizuj sie!!
- Baco, ale o co ci chodzi?! Własnie...dopiero co strzepałem... - kierowca wyraźnie pobladł.
- Łonanizuj sie, godom, bo jak nie....
- Dobrze, już dobrze baco, tylko nie bijcie - i kierowca strzepał sobie ponownie.
Po wszystkim, kierowca trochę podmęczony, a baca znowu:
- Łonanizuj sie!
- Ale baco, ja juz nie mogę, 2 razy się już spuściłem, nie wiem czy dam radę...
- Łonanizuj się, bo pie**olne!
Zrezygnowany kierowca strzpał sobie po raz trzeci. Baca na to:
- No, a teraz - po czym odwracając się w kierunku pobliskich krzaków, wrzeszczy - chodźze Maryna, ten pan Cie do Zakopanego podrzuci.
Jedzie baca na wozie , wiezie siano i jakieś butelki , wóz jest ciągnięty przez konia.Nagle jakiś policjant pyta się bacy:
-co wy tam baco na tym wozie wieziecie
baca odpowiada:
-siano i sok z banana
policjant próbuje soku, a po chwili wypluwa go ze wstrętem, i jeszcze raz pyta bace:
-baco co wy tam do cholery wieziecie?
a baca znowu:
- siano i sok z banana
wkurzony policjant nie wiedząc co zrobić odchodzi . A baca mówi do swojego konia:
-Wio Banan!
Przychodzi baca do sypialni z owcą pod pachą i mówi:
- To jest świnia z którą sie j...e jak mnie zdenerwujesz!!!!
Na to żona leżąca w łóżku odpowiada ze zdziwieniem:
- Ale kochanie to nie jest jakaś świnia tylko owca!
A Baca:
-ZAMKNIJ SIĘ k...a nie do ciebie mówię!!
Baca zatrudnił się w kopalni. Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego, zapomnianego szybu.
Zbiegli się koledzy i mówią:
- Franek, jesteś tam?
- Jo.
- Nic ci się nie stało?
- Ni.
- To wyłaź stamtąd.
- Kaj nie moge, bo jesce lece...
Turyści poszli w góry i podczas tej wędrówki znaleźli studnię. Chcąc sprawdzić czy jest w niej woda, wrzucili do niej mały kamyk. Przez chwilę nadaremnie nasłuchują chlupnięcia kamyka w wodę.
- Wrzucimy większy kamień - powiedział jeden z turystów i przyniósł z pola spory kamień. Wrzucił go i nasłuchuje, ale znów nic nie słychać. Turyści zobaczyli na polu ciężką szynę kolejową. Przytachali ją, wrzucili do studni, nasłuchują - znów nic. Nagle widzą barana, który w ogromną prędkością biegnie przez pole w ich kierunku, d..ą do przodu i zaraz potem wpada do studni. Zdziwieni turyści patrzą w głąb studni i w tym momencie słyszą z tyłu głos bacy:
- Panocki, a nie widzieli wy mojego barana?
- No, przed chwilą widzieliśmy jak biegł przez pole i wskoczył do tej studni. Baca drapie się po głowie i mówi ze zdziwieniem:
- Jak mógł mi uciec, skoro był do szyny przywiązany...?
Zima w gorach.

Baca obsluguje maly orczyk. Narciarze szaleja. Nagle baca zatrzymuje wyciag.

BACA: Won, wynocha do domu, wszyscy!
NARCIARZ: Dlaczego?
BACA:Bo jeden z was powiedzial do mnie: ty ch......
N: Alez to nie mozliwe, pewnie to obcokrajowiec i powiedzial: how are
you?
- to znaczy jak sie masz i chcial tak bace pozdrowic.
B: Acha - po namysle - no to mozecie jezdzic - i wlacza wyciag.
I tak sobie pod nosem mruczy: how are you... how are you...
no dobrze, ale dlaczego w d***e j***any?

(: poprzednia | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | ... | 14 | następna :)