Jedzie klient przez zakopiankę wtem spostrzega na poboczu bacę próbującego złapać stopa. Pchnięty nagłą potrzebą niesienia pomocy bliźnim, zwalnia, podjeżdża pod bacę i zaprasza go do środka. 
 Baca wsiada, wyjmuje ciupazkę i krzyczy do kierowcy: 
 - Łonanizuj sie!
 - Ale o co...? - rzucił tylko zszokowany kierowca
 - Łonanizuj się, bo jak nie jebne... - baca wygraża ciupazką 
 Kierowca nie widząc innego wyboru strzepał se konia. Siedzi taki markotny trochu, a baca znowu: 
 - Łonanizuj sie!!
 - Baco, ale o co ci chodzi?! Własnie...dopiero co strzepałem... - kierowca wyraźnie pobladł. 
 - Łonanizuj sie, godom, bo jak nie....
 - Dobrze, już dobrze baco, tylko nie bijcie - i kierowca strzepał sobie ponownie. 
 Po wszystkim, kierowca trochę podmęczony, a baca znowu: 
 - Łonanizuj sie! 
 - Ale baco, ja juz nie mogę, 2 razy się już spuściłem, nie wiem czy dam radę...
 - Łonanizuj się, bo pie**olne!
 Zrezygnowany kierowca strzpał sobie po raz trzeci. Baca na to:
 - No, a teraz - po czym odwracając się w kierunku pobliskich krzaków, wrzeszczy - chodźze Maryna, ten pan Cie do Zakopanego podrzuci.