Zdradzony mąż był ciekaw co zrobi jego żona, gdy on umrze. Któregoś dnia zaczął udawać... nieboszczyka. Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres, gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie. Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dz**ko jadę!!!
Kumpel zwierza się kumplowi:
- Moja cóka jest chyba w tym wieku,
kiedy dzieci zaczynają zadawać wstydliwe pytania o sexie.
Na przykład dzisiaj rano zapytała: "Czy to wszystko, na co cie stać?"
 
Rozmawiają studenci V roku Akademii Muzycznej na temat pracy dyplomowej: - Ty słuchaj może weź przepisz ostatnie dzieło naszego mistrza profesora od końca... Po kilku dniach przy piwie: - Przepisałeś? - Tak. Wyszła piąta symfonia Beethovena...
Mały chłopczyk wraz z tatusiem znaleźli w lesie małego jeżyka. Leżał pod
kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił
tatusia, żeby zabrali jeżyka do domu. Tata się zgodził, i tak jeżyk
zamieszkał u nich.

Chłopczyk bardzo dbał o jeżyka, poił go mleczkiem i dawał mu najlepsze
owoce. Jeżyk zajadał ze smakiem i nieraz - ku zdziwieniu chłopca -
pomrukiwał z zadowoleniem. Na zimę jeżyk - jak przystało na wszystkie
porządne jeżyki - zapadł w zimowy sen. A na wiosnę jeżykowi urosły
skrzydła, na czole wyrósł róg i odleciał przez niedomknięte okno.

Wtedy stało się jasne, że chłopczyk z tatusiem nie przynieśli z lasu
jeżyka, tylko jakieś ch*j wie co.
Kominiarz puka do drzwi. Otwiera stara babcia w długiej, czarnej sukni.
Przygląda się zalotnie kominiarzowi i rozchyla bardziej dekolt. Na jej
pomarszczonej, oklapniętej piersi ma wytatuowaną żabę i pyta kominiarza:
- Jeżeli zgadniesz co to jest, możesz pójść ze mna do łóżka.
Kominiarz w panice:
- Słoń, to jest słoń!
Babcia:
- No O.K., ta odpowiedź mieści się jeszcze w granicach tolerancji...
Małego niedźwiadka Aleksa uniosła kra na środek morza.
Pewnie by umarł z głodu i chłodu, gdyby nie lodołamacz "Arktyka", który
wkręcił go w śrubę....
Pewnemu rolnikowi mieszkającemu na Pojezierzu Łęczyńsko- Włodawskim ( tzn pobierającemu unijne
dopłaty w Urzędzie Miasta Ostrów Lubelski) z dnia na dzień przestał stawać. Chłopina z
rozpaczy zaczął pić, bić babę a nawet 25 września zagłosował zamiast na PSL, na Samoobronę.
Nic nie pomogło. Jak mu wisiał tak wisiał.

Jednak szczęście mu dopisało i któregoś dnia gdy wracał od orzecznika KRUSu ( zaczął się
bowiem w międzyczasie starać o rentę ) w autobusie PKS-u i podsłuchał rozmowę o pewnym
znachorze, który czynił wręcz cuda, a mieszkał niedaleko, bo w gminie Uścimów. Na drugi dzień
był już pod drzwiami cudotwórcy. Wpłacił ochroniarzowi dobrowolny datek na Radio Maryja i
stanął przed obliczem starego, brodatego mężczyzny o łagodnych oczach. Ten wysłuchał z uwagą
opowieści o problemach naszego bohatera i powiedział:

- Mam na to sposób. Dam ci takiego małego trolla, którego złapałem kiedyś w Norwegii. Zabierz
go do domu i daj mu jakąś ciężką pracę, Jak troll będzie zajęty, to tobie będzie stał jak
maczuga. Ale gdy tylko uwinie się z robotą to znowu ci zmięknie i będzie wisiał.

Chłopina trochę niezadowolony wracał do domu, bo tak szczerze mówiąc nie za bardzo wierzył w
zapewnienia znachora. Ale gdy wrócił postanowił spróbować.
Kazał trolowi skopać ogródek. O dziwo gdy ten wbił w ziemię pierwszą łopatę "fiut co dotąd był
jak z ciasta na sto fiutów się rozarasta" (C by Fredro ). Radosny chłop rzucił babę na łóżko
zaczął zdzierać z niej ubranie i... nagle wchodzi troll i mówi:
- Skończyłem.
Fiut fiuuuuuuuut do stanu pierwotnego.
-Kur**a - wrzasnął chłopina - To zapier**aj budować garaż.
Członek znowu zaczął się podnosić. Trochę pieszczotliwych słów do baby (to zamiast gry
wstępnej) już ma wkładać... wchodzi troll.
- Skończyłem - mówi z uśmiechem patrząc na resztki erekcji swojego właściciela.

Tutaj wstała baba (też już chyba trochę wkur***na) powiedziała coś na ucho trollowi, ten
pokiwał głową i wyszedł. Erekcja wróciła, rzucili się na łóżko i tak baraszkowali bez jedzenia
i bez spania całe trzy dni. W końcu chłop zapytał z ciekawości:
- Jakąż ty żech dała tymu stworzeniu robotę, że już trzy dni nie wraca?

Kobieta pociągnęła go za rękę nad pobliskie jezioro.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nad brzegiem siedział troll, cały w mydlinach i prał kalesony męża. Opłukał, obejrzał pod
słońce i pod nosem powiedział:
- Ku**a cały czas jeszcze żółte na d***ie...
Noca otwieraja sie z hukiem drzwi i do domu wtacza sie maz.
Przewraca sie w przedpokoju, wstaje, wpada ( to dobre slowo ) do kuchni i zrzuca ze stojacego na kuchence garnka pokrywke, nabiera garsciami zupe, myje nim twarz potem lapie garnek i wylewa sobie cala jego zawartosc na glowe.

- Nie mozesz sobie po prostu nalac zupy do talerza - mówi cicho stojaca w progu, w koszuli nocnej, rozbudzona wlasnie zona

- Kto pijany ?? - drze sie maz - Ja k***a pijany !!??!!??

(: poprzednia | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | ... | 230 | następna :)