Podchodzi turystka do kasy.
- Hello, when does the next train to Moscow leave?
Kasjerka 1:
- Słucham?
- When does the next train to Moscow leave?
- Proszę głośniej bo nie rozumiem.
- Excuse me?
- A, pani Angielka... Zośka, zawołaj Krysię, ona chyba zna angielski...
(przypominam: kasa MIĘDZYNARODOWA).
Zośka:
- Nie ma Krysi, poszła na papierosa.
- No to Baśkę, ona chyba po niemiecku zna...
- Dzisiaj nie pracuje.
- No to chodź tu sama, bo nie rozumiem co klientka chce...
- Dobra idę.
Po chwili, Zośka:
- Słucham?
Turystka:
- One ticket to Moscow, please.
- Do Moskwy? Da, pożałujsta. A w kotoryj czas?
- Excuse me?
- Nu davajte, sleduszcij pojezd idet v vosiem czasov.Hotite bilet pokupit'?
(do męża) oh my god. I don't understand her...
Jakiś facet za nimi:
- Excuse me. Could I help you with this?
- Yes, please, thank you.
Facet do kasjerki:
- Przepraszam, o której najbliższy pociag do Moskwy?
- A pan co chciał? Kolejka jest!!! ....
Spotykają się Polak, Rusek i Czech.
Czech mówi: Patrzci kupiłem sobie zegarek
Rusek mówi: Patrzcie kupiłem sobie stado krów!
A Polak sobie nic nie kupił.
Spotkali się nazajutrz i Czech mówi: Zapie*dolili mi zegarek.
Rusek mówi: Patrzcie zaje*ali mi stado krów.
A Polak: O ku*wa już drugo muszę iść wydoić krowy
 
Mały Jasio przychodzi do mamy.
- Mamo! Ile ja mam lat?
- siedem - odpowiada mama
- Skąd wiesz?
- Wiesz Jasiu, rodziłam Ciebie siedem lat temu, takie rzeczy się wie.
Jasio biegnie do taty.
- Tato, ile ja mam lat?
tato wkłada rękę w majtki dziecka, chwilę tam nią rusza i odpowiada
- siedem synku.
- A skąd wiesz?
- Słyszałem jak mama mówiła
Lodówka zrobila impreze. Zaprosiła samych znajomych. wszyscy bawia sie
niezle:
odkurzacz sie nawciagal, kaloryfer juz rozgrzany, kuchenka daje ostro w
palnik, pralka sie rozkreca, w lazience wiatrak dmucha suszarke, impreza na
calego. Gospodyni chodzi po mieszkaniu i rozdaje zimne drinki. Patrzy a pod
sciana stoi smutny Trabant.
Podchodzi do niego i mówi:
- ej trabant, a co Ty taki smutny stoisz i sie nie bawisz? Masz tu seteczke
walnij sobie to sie od razu rozruszasz.
A trabant na to:
- nie moge jestem samochodem...
Po udanym polowaniu odbywa się suto zakrapiana alkoholem impreza, w której biorą udział wszyscy myśliwi oraz gospodarze - leśniczy z żoną.
Jedną z rozrywek było rozpoznawanie, przez śmiałków z przepaskami na oczach, ubitej zwierzyny leżącej pokotem na środku podłogi.

Pierwszy odważny myśliwy, choć na lekkim gazie, podszedł do trofeów, obmacał jedno zwierzątko, zamyślił się i rzecze:
- To sarna. Trzylatka. Trafiona z obu rur z sześćdziesięciu metrów. Strzał prosto w komorę.
- Brawo! - zawołali biesiadnicy, albowiem była to prawda.

Drugi, również doświadczony myśliwy (aczkolwiek mocno już wstawiony) obmacał następną zwierzynę i powiada:
- To szarak. Półtoraroczniak. Trafiony w biegu z dwudziestu metrów niemieckim śrutem od Bauera.
- Brawo!! - rozległy się oklaski. I ten myśliwy wykazał się biegłością.

Oto czas na trzeciego. Padło na młodego kandydata na myśliwego, który w ten właśnie sposób miał zdać przed kolegami ostateczny egzamin. Poprawił przepaskę na oczach i ruszył zataczając się, bo był już nawalony jak worek, w kierunku rozłożonej dziczyzny. Niestety, potknął się i poleciał kilka metrów na wprost ryjąc głową pod spódnicę żony leśniczego. Obmacał ją i pewny siebie z uśmiechem zerwał się na równe nogi wołając:
- Wiem, mości panowie! To jest jeż. Zginął okrutnie łopatą cięty!
Wyjeżdżając na krucjatę, król Artur postanowił
sprawić swej żonie pas cnoty. Poszedł tedy do kowala, a ten zaoferował mu
najnowszy krzyk mody - pas z gilotynką! Kupił więc go Artur, żonie
założył, kluczyk zabrał i pojechał na krucjatę. Wrócił po kilku latach, no i
oczywiście zechciał sprawdzić, czy aby jego wierni rycerze nie okazali się
wiarołomcami i nie próbowali uwieść jego pięknej Ginewry.
Ustawił ich w rzędzie i kazał spuścić spodnie. Król doznał szoku: 11 rycerzy
miało równiutko przycięte ptaszki. Z jednym wyjątkiem - Lancelot z dumą
prezentował nienaruszone przyrodzenie.
Moi wspaniali rycerze okazali się bandą hołoty! Na nikogo nie można liczyć,
nikomu nie można zaufać! Jeno Ty, wierny Lancelocie, mi się ostałeś... -
biada Artur i spogląda wyczekująco na Lancelota, by ten coś powiedział.
Ale Lancelot milczał...
Pani pyta dzieci w klasie które z nich kibicuje Arce Gdynia. Zgłasza się cała klasa, tylko Jaś nie podnosi ręki... Pani lekko zdziwiona tym, że Jaś się wyłamuje, pyta:
- Jasiu a ty czemu się nie zgłaszasz?
- Bo ja kibicuje Lechii Gdańsk!
- ale dlaczego? zobacz jasiu tu cała klasa jest za Arka, nawet ja...
- ale ja kibicuje Lechii Gdańsk!-upiera się Jaś
- no dobrze, ale powiedz chociaż dlaczego?
- ponieważ mój tatuś kibicuje Lechii, moja mamusia kibicuje Lechii, mój brat kibicuje Lechii... wiec i ja biorę z nich przykład i jestem wierny Lechii Gdańsk!

nauczycielka nieco zdziwiona, ale nie daje za wygraną i dalej próbuje przekonać Jasia, że jego wybór jest niewłaściwy:
- no ale Jasiu, nie zawsze warto brać przykład ze starszych... a co byś zrobił gdyby twój tata był złodziejem, mama kurwą, a brat pedałem?
- hmmm, no w tedy pewnie kibicowałbym Arce Gdynia...
Rozmawia Niemiec Rusek i Polak na wojnie. Niemiec mówi:
- Po powrocie do kraju kupie mojej żonie Mercedesa i BMW! Jak nie będzie chciała jeździć Mercedesem będzie jeździła BMW!
Rusek:
- Kupie mojej żonie futro z lisa i futro z norek! Jak nie będzie chciała chodzić w futrze z lisa będzie chodzić w futrze z norek!
Polak:
- Ja kupie swojej żonie zielony beret i wibrator! Jak nie będzie chciała chodzić w berecie to niech się pier***i!

(: poprzednia | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | ... | 80 | następna :)