Kierowca tira, jadący z prękością 200 km/h zobaczył przed sobą małego
wróbelka na wysokości twarzy. Jak mógł starał się go ominąć, ale przy tej
prędkości nic się nie dało zrobić. Uderzony ptak przekoziołkował i upadł na
asfalt. Kierowca, mając wyrzuty sumienia, zatrzymał się i wrócił po ptaka.
Ponieważ wyglądało na to, że wróbelek żyje, zabrał go z asfaltu. W domu
umieścił go w klatce, włożył do niej trochę jakiegoś pożywienia i wodę w miseczce.
Rano wróbelek ocknął się, popatrzył na wodę, popatrzył na jedzenie,popatrzył na pręty klatki przed sobą i mówi:
O kur..! Zabiłem go!
Do żołądka wpada śledzik.
Rozgląda się dookoła...
- Oj, jak tu pusto! Będę się straszliwie nudził...
Ale długo nie czekać... i wpada kawałek chlebka.
- O, cześć, chlebek - cieszy się śledzik - we dwóch zawsze raźniej!
Jeszcze moment - wpada ogórek.
- Ooo, ogórek, fajnie, żeś wpadł! - wołają śledzik i chlebek - we trójkę to już naprawdę będzie wesoło!
Aż tu nagle wpada setka wódki:
- Ej, chłopaki, a wy co tu robicie? Tam na górze balanga! Wracamy!
 
Przy łóżku umierajacej żony siedzi facet.
- Może coś ci potrzeba, kochanie - pyta smutnym głosem.
- Chciałabym - odpowiada cichutko żona
- żebyś mnie jeszcze raz przeleciał.
- Oj, taka słaba przecież jesteś, no ale jak bardzo chcesz...
I gość włazi do łóżka, robi, co żona sobie życzy, a potem przytulony do niej usypia ze zmęczenia. Budzi się po jakimś czasie, a żona w świetnej formie krząta się po kuchni, gotując obiad. Facet zrywa się z pościeli i woła:
- Kochanie, co się stało? Przecież taka chora byłaś?
- A to ten seks z tobą tak mi pomógł - informuje go z uśmiechem kobieta.
Facet siada ciężko na stołku i smutnieje.
- Co jest, nie cieszysz się, że wyzdrowiałam?
- Nie o to chodzi - mówi mąż - tylko jakbym wiedział, że mam takie możliwości, to i babcię Zosię bym uratował i wujka Zdzisia.
Dwóch sąsiadów poszło na ryby. Złowili zlotą rybkę, a rybka, jak to rybka
chce spełnić 3 życzenia, jeśli ją wypuszczą.
S(asiad)1: eeeee... zamknyj się - pójdziesz na patelnie i tyle!
R(ybka): ale panowie: TRZY ŻYCZENIA!!!
S1: eeeeee... jeść mi się chce, żona cie usmaży i będzie obiadek!
R: wy chyba czegoś nie rozumiecie: CHCE SPEŁNIĆ TRZY ŻYCZENIA!!!
S1: eeee... daj rybka spokój - pójdziesz na patelnie!
S2: Ty, a może jednak spróbować - 3 życzenia to nie w kij dmuchał...
S1: nooooo... no dobra, możemy spróbować, ale kur*e - złota rybka na
obiad!!! No ale OK - wypuśćmy ją...
S2: No to wypuszczamy
I wypuścili. Rybka plusnęła, wychyliła łepek i mówi - jak obiecałam, macie 3
życzenia, tylko - zwraca się do S1 - ponieważ tak naprawdę życie zawdzięczam
twojemu koledze - po każdym twoim życzeniu twój sąsiad dostanie dwa razy
więcej. I znikła.
S1: chce mięć ogromny dom.
Buch! I ma piękny ogromny dom z ogrodem. Patrzy, a sąsiad ma pałac z
ogrodami i parkami. Wściekł się.
S1: chce mieć piękna blondynę na kolanie.
Buch! I ma śliczną panienkę o złotych włosach na kolanie... Patrzy, a sąsiad
ma nie dość, że śliczną blondynę na kolanie, to na drugim ma śliczna pannę o
włosach kruczoczarnych. Jeszcze bardziej się wściekł.
S1: ku*wa! a niech mi jedno jajo zgnije!!!
- Dzisiaj proszę państwa będziemy mówić o kłamstwie - zaczął profesor.
Po czym zadał pytanie grupie studentów:
- Kto przeczytał moją książkę?? Wszyscy podnieśli ręce
- A więc proszę państwa , to był przykład kłamstwa. Owszem książkę napisałem, ale jeszcze nie oddałem do druku.
- na imprezie góralskiej, góral poprosił do tańca paniusię z miasta, dość dystyngowaną
tańczą sobie, mile rozprawiają, nagle góral puścił bąka głośnego na całą salę,
na to paniusia odpychając się od niego:
- "no wie pan co!!! to mi się po raz pierwszy zdarzyło!!!"
a góral mocno zdziwiony:
- "a jo myślołek, że to jo"
W malzenskim lozu namietna scena erotyczna. Nagle rozlega się glosne
pukanie do drzwi wejsciowych. Przerazona kobieta krzyczy:
- Jezus Maria, to mój maz!!!
Mezczyzna nie zwlekajac wskakuje pod lózko. Po dluzszej chwili
absolutnej ciszy, wyczolguje sie spod lózka, siada na jego skraju, wzdycha,ociera pot z czola i mówi:
- Eh, Basiu-moja żono, oboje mamy zszarpane nerwy ...
Do zabitej dechami wiochy przyjechał zimową porą młody lekarz. Już na następny dzień trafił do niego jeden ze starszych mieszkańców, który poślizgnął się i stłukł sobie kolano. Lekarz kazał mu zdjąć spodnie aby mógł zbadać bolące miejsce i ze zdziwieniem stwierdził, że
chłopina nie ma majtek.
- Czego nie nosi pan kalesonów ? - zapytał
- Nigdym nie nosił - odpowiedział rolnik - po co mi to ?
- Panie przecież to i bardziej czysto i bardziej ciepło, radziłbym panu spróbować.
Po wizycie u lekarza chłop pojechał do miasteczka po leki i wstąpił też do sklepu aby zakupić kalesony. Gdy wrócił do domu założył je na tyłek, trochę pokręcił się jeszcze po gospodarce, zadał świniom i poszedł spać. Rano jak miał to w zwyczaju szybko poleciał za stodołę walnąć porannego stolca. Jako, że był mróz, szybko zdjął spodnie kucnął nadął się, wydalił i podnosząc się zerknął za siebie. Na śniegu nie było nic. Wtedy przypomniał sobie o kalesonach:
- Miał konował rację - mruknął - faktycznie czyściej.
Zaczął zapinać spodnie i z podziwem dla wiedzy doktora powiedział:
- I faktycznie cieplej.

(: poprzednia | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | ... | 986 | następna :)