Idzie Czerwony Kapturek przez las. Zza krzaków wyskakuje wilk i krzyczy:
- Ściągaj!
- Ale wilku ja jestem bardzo małą dziewczynką...
- Ściągaj!
- Ale wilku ja mam dopiero 11 lat..
- Ściągaj mówię!
Kapturek ze łzami w oczach podciągnął sukienkę i zaczął ściągać majteczki.
- Co, srała będziesz? Zegarek ściągaj!
Jezus postanawia urządzić ostatnią wieczerzę, no ale dzień wcześniej apostołowie i sam Dżizusek wszystkie pieniądze przepili... No to Jezus łazi po mieście, szuka pracy, szuka szuka... No i zrezygnował... wraca do wieczernika... Patrzy.. .A tam impreza na całego!! Wino się leje, wszyscy na######ani jak atomy, pełno żarcia... Przychodzi do najtrzeźwiejszego apostoła i mówi...
- Piotrze! Skąd tu tyle jedzenia! Nikt przecież kasy nie mial!
-Aaa... Judasz ponoć coś sprzedał...
 
Kryzys finansowy. Kolega bankier dzwoni do kolegi bankiera:
- Cześć stary! Jak spałeś?
- Jak niemowle.
- Żartujesz?
- Nie. Płakałem całą noc i zesrałem się dwa razy.
Pewnego wieczora ojciec usłyszał modlitwę synka:
- Boże pobłogosław mamę, tatę i babcię. Do widzenia dziadziu.
Uznał to za dziwne, ale nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek zmarł. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie usłyszał dziwną modlitwę synka:
- Boże pobłogosław mamę i tatę. Do widzenia babciu.
Następnego dnia babcia zmarła. Ojciec był strasznie zmartwiony całą tą sytuacją. Jakieś dwa tygodnie później synek modlił się następująco:
- Boże pobłogosław mamę. Do widzenia tato.
Przyprawiło to ojca prawie o zawał serca. Następnego dnia poszedł do pracy wcześniej, aby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas siedział jak na szpilkach, podczas przerwy obiadowej nawet nie tknął jedzenia. Po pracy poszedł do pobliskiej restauracji i cały czas czekał na najgorsze. Ostatecznie dotarł do domu po północy. Był ciągle żywy! Od progu zaczął przepraszać żonę:
- Przepraszam kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Miałeś zły dzień? A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!
Do spowiedzi przychodzi młoda [D]ziewczyna i mówi [K]siędzu:
D: Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam.
K: A co konkretnie zrobiłaś, córko?
D: Nazwalam pewnego mężczyznę s######ysynem.
K: A dlaczego go tak nazwałaś?
D: Bo mnie pocałował.
K: Tak jak ja całuję cię teraz?
D: Tak.
K: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka s######ysynem.
D: Ale ojcze, on dotknął jeszcze mojej piersi!
K: Tak jak ja dotykam jej teraz?
D: Tak.
K: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka s**rwysynem.
D: Ale ojcze, on mnie rozebrał!
K: Tak jak ja ciebie teraz? - spytał ksiądz rozbierając ją.
D: Tak, ojcze.
K: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka s######ysynem.
D: Ale ojcze, on wsadził swoje wie-ojciec-co w moja wie-ojciec-co.
K: Tak jak ja teraz? - spytał ksiądz wsadzając swoje wiecie-co w jej wiecie-co.
D: Tak, taaak, taaaaaaaaak, ojcze!
K: [kilka minut później] Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka s**rwysynem.
D: Ale ojcze, on miał AIDS!
K: To s######ysyn!!!
Do szkoły podstawowej na lekcje języka polskiego zapowiedział się Minister Oświaty, z małą wizytacją. Pani Kasia lekko zdenerwowana (bo w klasie nr. 1 to oczywiście Jasio) myśli co tu zrobić, by cała klasa "zabłyszczała" intelektem, a przy okazji by nie okryła się hańbą. Więc wymyśliła, że każde dziecko wypowie słowo na kolejną literę alfabetu, a żeby uniknąć klęski ze strony Jasia (który strasznie przeklinał), Jaś poprostu zacznie (no bo jakie przekleństwo jest na A?!).
Nastaje sądny dzień, Minister zasiadł w ostatniej ławce..
Pani Kasia mówi do Jasia:
- Jasiu, powiedz słowo na literkę A.
Jasiu na to:
- Automatycznie.
Pani Kasi kamień spadł z serca... i mówi do Małgosi:
- Małgosiu, powiedz słowo na literkę B.
A w tym momencie wstaje Minister i mówi:
- Jasiu, a czy Ty znasz znaczenie tego słowa?
A Jasiu na to:
- Oczywiście! Załóżmy, że Pana matka, jest kurwą! Czyli Pan automatycznie jest skurwysynem !!!
Po jednym z pierwszych treningów Leo Beenhakker zapytał mnie, który z graczy ma pseudonim "K...a". I dlaczego koledzy ciągle wołają na niego podczas treningu i czego od niego chcą - menedżer reprezentacji Jaan de Zeeuw.
Polak, Kubańczyk, Szkot i Anglik jadą pociągiem.
Kubańczyk wyciąga cygaro i pali. Spalił pół i wyrzuca. Reszta krzyczy oburzona:
- Co ty robisz? Wyrzucasz takie dobre cygaro!
Kubańczyk:
- U nas tego pełno.
Po chwili Szkot wyciąga whisky i nalewa sobie do szklanki. Wypija pół i resztę wylewa. Reszta krzyczy oburzona:
- Co ty robisz? Wylałeś taką dobra whisky! Każdy z nas mógł by się napić.
Szkot:
- U nas tego pełno.
Po chwili Anglik wyrzuca Polaka.

(: poprzednia | 613 | 614 | 615 | 616 | 617 | 618 | 619 | ... | 986 | następna :)