Farmer wezwał weterynarza do swojego konia, który zachorzał. Weterynarz zbadał konia i rzecze;
- Pański koń zaraził się paskudnym wirusem! masz tu pan lekarstwo. Trzeba mu je dawać przez trzy najbliższe dni. Za trzy dni przyjadę. Jeśli mu się nie poprawi trzeba będzie go uśpić.
Tę rozmowę usłyszała świnia.
Pierwszego dnia koń dostał lekarstwo, ale nic mu się nie poprawiło. Świnia podeszła do niego i mówi;
- Dawaj, dawaj! Wstawaj!!!
Drugiego dnia to samo - lekarstwo nie poprawiło samopoczucia konia.
- Wstawaj! - nakrzyczała na konia świnia. - Jak nie wstaniesz to Cię uśpią!
Trzeciego dnia koniowi znowu dali lekarstwo. Znowu bez żadnego rezultatu.
Przyszedł weterynarz i mówi:
- Niestety nie mamy wyboru!. Koń jest zarażony wirusem, który może się przenieść na pozostałe konie!
Usłyszawszy to świnia pobiegła do konia i mówi:
- Wstawaj!!! Weterynarz ju przyszedł! Ostatnia Twoja szansa! Teraz albo nigdy! Wstawaj!!!
A koń ostatnim wysiłkiem woli podniósł się na nogi i truchtem oddalił się na koniec pastwiska.
- Boszsz.... To cud!!! - krzyknął farmer zobaczywszy oddalającego się konika. - Musimy to oblać!!! Z tej okazji zarżniemy świnię!
- Tato, kup mi rowerek..
- Rowerek... Syneczku, olej rowerek. Poczekaj, niedługo będziesz mógł jeździć na motorowerku, nie wolisz motorowerka?
- Jasne, tato!
...[czas]...
- Tato, kup mi motorowerek
- Synu, motorowerki są da wieśniaków, poczekaj roczek, kupimy fajoski skuterek, nie wolałbyś skuterka?
- Super, tato, jasne, że wolę!
...
- Tato, kup mi skuterek
- Ech, synu, skuterki są dla ciot, poczekaj dwa latka, dostaniesz motór! Motór! Nie chcesz motora?
- Tak! Tak! Chcę!
...
- Tato, co z moim motorem?
- Synu, powiem szczerze, jest sens kupować motor skoro za rok będziesz już mógł prowadzić samochód? Prawdziwą brykę! Hę? HĘ?
- Jasne, tato....
...
- Tato, kup mi auto...
- Auto?? A po ch*j ci auto, jak ty nawet na rowerku jeździć nie umiesz.
 
pewien gej założył się że będzie odgadywał rzeczy które włożą mu do dupy
no to zaczęli od ołówka wkładają gejowi w dupę a on na to
mmm HB
ludzie są pod wrażeniem po kilku kolejnych udanych próbach rzucili gejowi zaparzoną torebkę z herbatą na dupę a gej zaczął krzyczeć
-aaaaaa ludzie na to
-gorącą?
niee gorzka
Wnuk pyta się dziadka:
- Dziadku gdzie można wyjechać na wakacje?
- Do Moskwy.
- Jak to do Moskwy, dlaczego?
- Słuchaj. Wchodzisz do sklepu, bierzesz, co chcesz, wychodzisz i nic ci
nie robią. Idziesz sobie ulicą, widzisz typa, który ci się nie podoba,
podchodzisz, lejesz go i nic ci nie robią.Chcesz sobie zaruchać to wyrywasz
panienkę, robisz, co trzeba, nawet na ławce i nic ci nie robią.

Wnuk poszedł, kupił bilet do Moskwy i pojechał. Wchodzi do sklepu, wziął,
co chciał, wychodzi, sklepała go ochrona. Wkurzony idzie ulicą, widzi
jakiegoś typa i postanowił mu dojebać, ale tak się zdarzyło, że typ
sklepał go z kumplami. Idzie cały poobijany i myśli "może z panną mi się
uda". Zobaczył jakąś panienke, zaciągnął ją w krzaki, zrobił, co trzeba, ale
dorwali go gliniarze wsadzili na dołek i spuścili nieziemskie wnyki.Pobity,
wkurwiony na maxa wraca do domu. Idzie do dziadka i mówi:
-Ale żeś mnie dziadek w kanał wpuścił. No niby w tej Moskwie to tak
zajebiście ma być? Wszedłem do sklepu, wziąłem, co chciałem i jakieś karki
z ochrony mnie sklepały. Chciałem najebać typowi to mnie oprawił z
kumplami. Zerżnąłem panienkę i też mnie na dołku pobili.
A dziadek na to wszystko.
- A z kim byłeś?
- No z ORBISem.
- No widzsz, a ja z Wermachtem...
- Pewnie wam teraz ciężko kiedy twój brat ma AIDS?
- Tak, ciężko.
- A w którym szpitalu on leży?
- Jakim szpitalu?... to mój brat, on mieszka z nami w domu
- Aaa... wy razem mieszkacie. Pewnie on jakąś specjalną dietę stosuje.
- Przecież on jest normalny. On je wszystko to co my!
- A na przykład na śniadanie co on może jeść?
- Normalnie jak my, krakersy z szynką.
- A na obiad ?
- Na obiad też krakersy z szynką.
- To na kolację chociaż pewnie jakąś zupę.
- Na kolacją też krakersy z szynką
- Jak to?! Tylko krakersy z szynką cały dzień?
- Bo tylko to można wsunąć pod drzwiami łazienki.
Jaki jest szczyt elektryczności ?
Połaskotać żarówkę tak aby się w elektrowni śmiali
Tatusiu, wczoraj byłam z Włodzimierzem na dyskotece... opowiada 17-latka.
- Ta...
- No i tańczyliśmy tam do późna, piliśmy drinki...
- No i...?
- Jak Włodzimierz odprowadzał mnie do domu, to mnie zaprosił do siebie...
- Tak...?
- Zaszliśmy, jego rodziców nie było w domu...
- No i co dalej...?
- Włodzimierz włączył nastrojową muzykę... zgasił światło... piliśmy
szampana... poszliśmy do sypialni...
- Słuchaj, Patrycja idź i opowiedz dalszy ciąg mamie, bo mi już stoi.
Wędrujący turysta spotyka chłopa:
- Hej! Daleko do wsi? - woła do spotkanego.
- O nie. Trzeba iść ścieżką prosto, potem skręcić w lewo, przejść przez pole konopi. A dalej to już będzie mówiąca rzeka...

(: poprzednia | 374 | 375 | 376 | 377 | 378 | 379 | 380 | ... | 986 | następna :)