Młoda rodzina z 5 letnim synem ogląda kupione mieszkanie. Dziecko patrzy na
pustą ściane i mówi:
-A tu półkę je#niemy.
Ojciec trzepnął go mocno w kark i pyta:
-Pojąłęś?
-Pojąłem.
-Co pojąłeś?
-że półka tu ni ch*ja nie pasuje.
Żona wyjechała w delegację. Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do
przedszkola.
- To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
- Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie tak samo. Nie znają dzieciaka. W
końcu młody nie wytrzymał:
- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię.
 
Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- "Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?"
- "Mom."
- "Za ile?"
- "Dwiście."
- "Baco! Za tyle? To bardzo drogo!"
- "Panocku ale tu jest piknie."
- "No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci."
- "Tu nimo żadnych dzieci."
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy:
- "Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!"
- "Dzieci? To są sku***ysyny nie dzieci!"
Watykan. Papież krąży w papamobile po Placu Św. Piotra. Pozdrawia i macha prawicą wszystkim wiernym z serca im błogosławiąc. Nagle zauważył, że do papamobile zbliża się od tyłu blondynka też machająca do niego swą zgrabną rączką. Zaniepokojony, że znowu może być jakiś zamach krzyknął na kierowcę:
- Szybciej synu, ktoś się do nas zbliża.
Kierowca przyśpieszył do 40 km/h.
Papież obejrzał się zaniepokojony i zauważył, że biegnąca za nim blondyna też przyśpieszyła i jeszcze intensywniej do niego macha. Zawołał znowu do kierowcy:
- Synu szybciej!!
Kierowca przyśpieszył do 60-tki. Ale blondyna nie dawała za wygraną.
- Synu możesz jeszcze coś z tego pojazdu wycisnąć!? Ona nas dogania!!
Kierowca rozbujał merca do pełnej prędkości 80 km/h.
Wozili się tak po całym placu ku przerażeniu wiernych. Jedni mdleli z przerażenia. Inni blili brawo. A biedna blondyna zapier... za papamobile nie odpuszczając ani na krok i ciągle radośnie machając już obiema rączkami do papieża.
Papież zatroskał się w swym miłosierdziu i zawołał wreszcie do kierowcy przekrzykując ryk silnika:
- Synu, zatrzymaj się. Chyba coś się stało. Zobaczymy czego to dziewczę ode mnie chce.
Blondyna w pół żywa dopadła papamobile, padła na maskę omal nie wyzionąwszy ducha i wyszeptała:
- Dwa pistacjowe z bakaliami proszę.
Do spowiedzi przychodzi młoda kobieta i mówi księdzu:
Kobieta: Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam.
Ojciec duchowny: A co konkretnie zrobiłaś, córko?
K: Nazwałam pewnego mężczyznę skurwysynem.
O: A dlaczego go tak nazwała??
K: Bo mnie pocałował.
O: Tak jak ja całuję cię teraz?
K: Tak.
O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem.
K: Ale ojcze, on dotknął jeszcze mojej piersi!
O: Tak jak ja dotykam jej teraz?
K: Tak.
O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem.
K: Ale ojcze, on mnie rozebrał!
O: Tak jak ja ciebie teraz? - spytał ksiądz rozbierając ja.
K: Tak, ojcze.
O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem.
K: Ale ojcze, on wsadził swoje wie-ojciec-co w moja wie-ojciec-co.
O: Tak jak ja teraz? - spytał ksiądz wsadzając swoje wiecie-co w jej wiecie-co.
K: Tak, taaaak, taaaaaaaaak, ojcze!
O: [kilka minut później] Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem.
K: Ale ojcze, on miał AIDS!
O: To skurwysyn!

Ojciec widzi syna wychodzącego z domu z wielką latarką w dłoni.
- Dokąd to?
- Na randkę - przyznaje się chłopak.
- Ha! Ja w twoim wieku nie potrzebowałem latarki na randkach.
- No tak. I sam popatrz na kogo trafiłeś...

Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, pastora, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu:
- Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy to o tym pogadamy.
Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał:
- Synku jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy.
- Ale tato - odpowiedział syn. - Czytam tę Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus, miała długie włosy..."
- No widzisz synku... i zapier*alali na piechotę!

Mały Jasio ogląda z wielkim zainteresowaniem swojego siusiaka.
- Mamo, czy to mój mózg?
- Nie synku, jeszcze nie.

(: poprzednia | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | ... | 58 | następna :)