Watykan. Papież krąży w papamobile po Placu Św. Piotra. Pozdrawia i macha prawicą wszystkim wiernym z serca im błogosławiąc. Nagle zauważył, że do papamobile zbliża się od tyłu blondynka też machająca do niego swą zgrabną rączką. Zaniepokojony, że znowu może być jakiś zamach krzyknął na kierowcę:
- Szybciej synu, ktoś się do nas zbliża.
Kierowca przyśpieszył do 40 km/h.
Papież obejrzał się zaniepokojony i zauważył, że biegnąca za nim blondyna też przyśpieszyła i jeszcze intensywniej do niego macha. Zawołał znowu do kierowcy:
- Synu szybciej!!
Kierowca przyśpieszył do 60-tki. Ale blondyna nie dawała za wygraną.
- Synu możesz jeszcze coś z tego pojazdu wycisnąć!? Ona nas dogania!!
Kierowca rozbujał merca do pełnej prędkości 80 km/h.
Wozili się tak po całym placu ku przerażeniu wiernych. Jedni mdleli z przerażenia. Inni blili brawo. A biedna blondyna zapier... za papamobile nie odpuszczając ani na krok i ciągle radośnie machając już obiema rączkami do papieża.
Papież zatroskał się w swym miłosierdziu i zawołał wreszcie do kierowcy przekrzykując ryk silnika:
- Synu, zatrzymaj się. Chyba coś się stało. Zobaczymy czego to dziewczę ode mnie chce.
Blondyna w pół żywa dopadła papamobile, padła na maskę omal nie wyzionąwszy ducha i wyszeptała:
- Dwa pistacjowe z bakaliami proszę.