Radziecki minister gospodarki leśnej pofatygował się osobiście do przedstawiciela handlowego znanej szwedzkiej firmy produkującej m.in. piły elektryczne.
- A która to jest niby ta najlepsza? - zapytał przeglądając bogaty katalog produktów
- No, to zależy pod jakim względem najlepsza - odparł zza lady zaintrygowany Szwedzik pod krawatem
- Mój rząd jest poważnie zainteresowany zakupem większej ilości pił bardzo szybkich i wydajnych. Chcemy uporządkować nieco tajgę.
- Ach tak. W tej sytuacji polecam ten oto model - odparł przedstawiciel pukając palcem w fotografię najnowszego osiągnięcia szwedzkiej myśli technicznej - Można nią ściąć aż do trzystu pełnowymiarowych drzew na godzinę.
- Ooo! To by nas interesowało. Czy można wypożyczyć, za kaucją rzecz jasna, jeden egzemplarz? - zapytał pan minister - Chcielibyśmy ją przetestować.
- Ależ oczywiście! Jest taka możliwość. Ale to nie ma sensu, bo lepszej piły nigdzie już nie znajdziecie, a ja całą powagą firmy ręczę, że będziecie wręcz zachwyceni jej możliwościami.

I tak oto dobito wartego wiele milionów $ targu.

Minął tydzień.

W siedzibie przedstawiciela firmy ponownie pojawia się pan minister. Tym razem z liczną obstawą i z pianą wściekłości na ustach.
- Co wyście mi tu za chłam sprzedali?! Chcą mnie teraz zesłać do łagra za utopienie tak pokaźnego szmalu! - krzyczał od wejścia minister
- A w czym problem? - zapytał silnie zdumiony i lekko przerażony sprzedawca
- Robota przy użyciu tych waszych knotów w ogóle nie idzie! - krzyczał minister - Sam towarzysz Jewgienij Makarenko - nasz mistrz wycinki lasów, przodownik pracy socjalistycznej, drwal z Wierchojańska dał radę ściąć tą piłą tylko sto dwadzieścia drzew na godzinę!
- NIEMOŻLIWE! - zdumiał się Szwed - Zaraz sprawdzimy co jest grane.
Wziął przywiezioną przez ochroniarzy mocno już steraną ciężką pracą piłę, obejrzał ją, pociągnął za sznurek rozruchu i odpalił bez problemu sprawny szwedzki silnik. Piła zaryczała jak nowa. Zaniepokojona i zaskoczona ochrona ministra cofnęła się do drzwi. Sam minister stanął jak wryty, rozpromienił się, zrobił wielgachne oczy i wskazując palcem na hałasującą piłę zawołał po rosyjsku do ochroniarzy z trudem ukrywając niesamowite podniecenie:
- Łoj!! Ana warczajet!!!
Jedzie Czerwony Kapturek przez las do babci, na rowerze "wigry 3". Napadł go wilk, pobil, wypil wino z koszyczka, połamał rowerek. Kapturek jednak dobrze żył z niedźwiedziem. Gdy mu o tym powiedział, miś złapał wilka , przetrzepał mu skórę, i kazal pospawać rowerek. Na drugi dzień wilk znowu łapie Kapturka, znowu niszczy rower, wypija wino itd. I znowu dowiaduje się o tym miś. Łapie wilka , trzepie mu skórę i karze pospawać rower Kapturka.
Teraz wilk zaplanowal zemstę. poszedł do babci, zjadł ją, wlazł do jej lóżka i czeka.
Czerwony Kapturek przyjechal do babci, wchodzi do pokoju gdze leży przebrany za babcię wilk i z przerażeniem pyta
- A dlaczego masz takie wielkie oczy?
-Od spawania ty stara k%@#o!!! odpowiada wilk
 
Przyjechał do Sydney bogaty Teksańczyk. Wsiadł do taksówki i kazał
się obwozić po mieście. Co zobaczy, to komentuje. Przejeżdzali obok
wieżowca,
- U nas w Dallas są takie wysokie wieżowce, że wystają ponad chmury.
Przejeżali przez most,
- A u nas to są takie mosty, że trzeba pół dnia by przejechać z
jednego końca na drugi.
I tak dalej. Taksówkarz był coraz bardziej zirytowany ale nic nie
mógł powiedzieć. Zdarzyło się w końcu, że w trakcie podróży wyjechali
poza miasto. W pewnym momencie na drogę, tuż przed samochód wyskoczył kangur. Kierowca ostro zahamował i
wycedził przez zęby ale tak by go pasażer usłyszał:
- Pieprzone pasikoniki!

Matematykowi zepsuł się kaloryfer. Wezwał hydraulika, ten postukał jakimś kluczem, pokręcił i woda przestała cieknąć. Radość matematyka szybko się skończyła, gdy fachowiec podał cenę usługi.
- Panie, ale to połowa tego, co zarabiam.
- A gdzie pan pracuje?
- Na uniwersytecie.
- No to przenieś się pan do naszej spółdzielni, pochodzisz pan, popukasz i zarobisz pan cztery razy tyle, co na tym całym uniwersytecie. Musisz tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i już. Tylko podaj pan, że masz pan siedem klas, bo wyższe wykształcenie u nas nie popłaca.
Matematyk zrobił tak, jak poinstruował go fachowiec. Od tej pory jego dola wyraźnie się poprawiła. Ale pewnego dnia przyszło zarządzenie o podnoszeniu kwalifikacji załogi i skierowano wszystkich, którzy mieli siedem klas do wieczorowej klasy ósmej. Pierwsza lekcja - matematyka. Nauczycielka wita wszystkich:
- Dzień dobry, będziemy się uczyć matematyki, na pewno wszyscy dostaną świadectwo ukończenia ósmej klasy. A na razie przypomnimy sobie, co pamiętamy jeszcze ze szkoły. Może napisze pan wzór na pole koła? - wskazała na matematyka.
Ten wstał, podszedł do tablicy i zaczął wyprowadzać, bo akurat zapomniał wzoru. Wyprowadza, wyprowadza, zapisał już całą tablicę i w końcu otrzymał wynik "minus pi er kwadrat". Ten minus mu się nie podoba, więc liczy od nowa. Zmazał tablicę, znowu zapisuje wzorami i znowu wynik z minusem.
Zrezygnowany patrzy na klasę oczekując podpowiedzi, a wszyscy szepczą:
- Zmień granicę całkowania...

Szło sobie wredne prosiątko lasem i spotkało liska.
- Cześć, prosiątko! - zawołał przyjaźnie lisek.
- Sp*erdalaj, ryży popaprańcu - odkrzyknęło prosiątko i poszło dalej. Spotkało wilka.
- Witaj, prosiątko. Co słychać?
- Wal się na ryj, siwy p*erdolcu - krzyknęło prosiątko i pomaszerowało. Spotkało wróżkę.
- Czego? - warknęło. Wróżka uśmiechnęła się życzliwie.
- Och, jakie ty jesteś niegrzeczne - zachichotała. - Dlatego zamiast trzech spełnię tylko dwa twoje życzenia. Mów.
Prosiątko natychmiast odparło:
- Je*nij mi tu taki rów, trzy na dwa na pięć metrów, wypełniony po brzegi gównem.
- Jak sobie życzysz. - (Blą!) - A drugie życzenie?
- A teraz to żryj!

Spotkały się dwie przyjaciółki - stare panny, w wieku okołobalzakowskim. Po wymianie standardowych serdeczności jedna pyta:
- Powiedz mi, kochana, jak u ciebie z życiem intymnym?
- Ależ, moja droga, wszystko w jak najlepszym porządku!
- Tak? Szczęściaro! A ja mam ogromne problemy, żeby znaleźć kogoś, kto by mi... No, wiesz...
- Nie denerwuj się, dam ci świetną radę. Robisz tak: dzwonisz do wodociągów i mówisz, że masz wyciek. Przysyłają hydraulika, który zapyta o wyciek, a ty, ubrana w minispódniczkę i bez bielizny, nachylasz się pod zlew i pokazujesz mu. Wtedy on cię od tyłu bierze i masz zafundowany pełen program!
- A to ciekawe! Dzięki za radę, jeszcze dziś wypróbuję...
Po powrocie do domu założyła króciutką spódniczkę, półprzezroczystą bluzeczkę, złapała telefon i dzwoni do wodociągów, a tam przez długi czas nikt nie odbiera. Po chwili namysłu zadzwoniła do gazowni:
- Dobry wieczór! Proszę szybko przyjechać - gaz mi się ulatnia!
Przyjeżdża gazownik, pyta:
- Gdzie się ulatnia?
Kobieta nachyla się tylem do niego, pokazując za kuchenkę gazową. Gazownik w tym momencie doskoczył z tyłu i...
Kobieta krzyczy:
- Nie tam!!!
Na co gazownik spokojnie:
- Żeby "tam", to trzeba było hydraulików wzywać. Ja jestem gazownik...
Były sobie dwie zakonnice...
Jedna z nich nazywana byla Siostra Matematyka (SM),
a druga znana byla jako Siostra Logika (SL).
Sciemnia sie a one wciaz sa daleko od klasztoru.
SM:Czy zauwazylas, ze sledzi nas jakis facet od
trzydziestu osmiu i pól minuty? Zastanawiam sie czego chce.
SL:To logiczne. Chce nas zgwalcic.
SM: Oh, nie! W tym tempie dogoni nas w ciagu 15 minut!
Co mozemy zrobic?
SL: Jedyna logiczna rzecza jaka mozemy zrobic to oczywiscie isc szybciej.
SM: Nie dziala.
SL: Oczywiscie, ze nie podzialalo. Ten facet zrobil jedyna
logiczna rzecz. Równiez zaczal isc szyciej.
SM: Wiec co powinnysmy zrobic? W tym tempie dogoni nas w ciagu minuty.
SL: Jedyna logiczna rzecza jaka mozemy zrobic to oczywiscie rozdzielic sie.
Ty pójdziesz tamta droga a ja ta On nie moze sledzic nas obu jednoczesnie.
Mezczyzna postanowil isc za Siostra Logika.
Siostra Matematyka dotarla do klasztoru i zaczela martwic sie o Siostre Logike
Siostra Logika w koncu dotarla
SM: Siostro Logiko! Dzieki Bogu juz jestes!
Opowiedz mi co sie stalo!
SL: Wydarzyla sie jedyna logiczna rzecz.
Mezczyzna nie mógl sledzic nas obu wiec poszedl za mna.
SM: Tak, tak! Ale co bylo pózniej?
SL: Stala sie jedyna logiczna rzecz. Zaczelam biec najszybciej
jak potrafie ale on równiez zaczal biec najszybciej jak potrafi.
SM : I?
SL: Stala sie jedyna logiczna rzecz. Zlapal mnie.
SM: Oh, biedactwo! Co zrobilas?
SL: Jedyna logiczna rzecz.
Podnioslam moja spódnice.
SM: Oh, Siostro! Co zrobil mezczyzna?
SL: Jedyna logiczna rzecz jaka mógl zrobic.
Opuscil spodnie.
! SM:Oh, nie! Co bylo potem?
SL: Czy to nie logiczne, Siostro?
Zakonnica z uniesiona spódnica moze
biec szybciej niz facet ze spuszczonymi spodniami.
Nowa nauczycielka geografii przychodzi do klasy na lekcje i mówi:
- Dzisiaj porozmawiamy o tym, co to jest globus.
Klasa na to chórem:
- Sp*******j, ty stara k***o!
Nauczycielka rozpłakała się, wybiegła z klasy i poszła do dyrektora.
- Koleżanko - mówi dyrektor. - Ja pani pokażę, jak należy z nimi postępować.
Po chwili dyrektor wchodzi do klasy i zaczyna:
- Cześć, małe sku******y!
- Czołem, łysy ch**u!
- Dzisiaj będzie o tym, jak się zakłada kondoma na globus.
- Na globus? - dziwi się klasa. - A co to jest globus?
- Od tego właśnie zaczniemy.

(: poprzednia | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | ... | 65 | następna :)