Dwaj kolesie, Roman i Gwidon, pochlali się i usnęli. Roman budzi się rano.
- Hehehe, jak usnąłeś, to cie wyr*chałem. 1:0 dla mnie - mówi Gwidon.
Zasmucił się Romek. I z nerwów zaczął pić. Razem z Gwidonem. Znów pochlali i usnęli. Gwidon budzi się rano.
- Hehehehe, jak usnąłeś to cię wyr*chałem. Remis, 1:1 - śmieje się Romek.
- k***a, ja wtedy żartowałem! - płacze Gwidon.
- Cóż, no to wygrywam...
Jasio kopie dół w ogródku. Zaciekawiony sąsiad pyta:
- Co robisz?
- Kopię grób dla mojej rybki.
- Ale czemu taki duzy?
- Bo jest w twoim pie**olonym kocie!
 
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia.
- O rany, sir, co się panu stało? - pyta Jan.
- Dostałem w twarz od barona Stefana.
- Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku!
- Miał. Łopatę.
- A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
- Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.
Cycki - naoczny dowód na to, że mężczyźni mogą się skupić na dwóch rzeczach naraz.
Po imprezie rodzinnej zostało mnóstwo żarcia i sporo wódki. Następnego dnia żona idzie do pracy. Wraca wieczorem - niczego nie ma, tylko pijany mąż.
- Gdzie wódka? Gdzie sałatki i całe żarcie?
- A ty co myślałaś, że wyszłaś i życie się po tym zatrzymało?
Kilka lat temu zostałem wykopany ze szkoły. Dyrektor przyłapał mnie jak w parku strzelałem palcówkę jednej dziewczynie z mojej klasy.
Kiedy opuszczałem szkołę, dyrektor powiedział, że mu przykro, gdyż uważa, że byłem najlepszym nauczycielem matematyki jakiego szkoła kiedykolwiek posiadała.
Pan Władek wraca po alkoholowym przyjęciu do domu. Puka do drzwi. - To ty Władek? - pyta się przez drzwi żona. Odpowiada jej milczenie, wiec wraca do łóżka. Po chwili znowu słyszy pukanie. - Władek, czy to ty pukasz? Cisza, wiec żona na dobre udaje się na spoczynek. Rano otwiera drzwi i widzi swojego męża siedzącego na wycieraczce i trzęsącego się z zimna. - Władziu, to ty pukałeś w nocy? - Ja... - To dlaczego nie odpowiadałeś na moje pytania? - Jak to nie odpowiadałem, kiwałem głowa...
Do spowiedzi przychodzi kobieta: - Proszę księdza uprawiałam miłość francuską, wiem, że zgrzeszyłam i bardzo tego żałuję... - No tak, pierwszy raz spotykam się z tym grzechem. Czy może pani przyjść jutro po pokutę? - Tak mogę. Spotkał się ksiądz wieczorem z księdzem proboszczem i pyta: - Księże proboszczu, ile ksiądz daje za miłość francuską? - Przeważnie 50 dolarów, ale Ty możesz się targować...

(: poprzednia | 268 | 269 | 270 | 271 | 272 | 273 | 274 | ... | 986 | następna :)