Żona wyjechała w delegację. Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do
przedszkola.
- To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
- Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie tak samo. Nie znają dzieciaka. W
końcu młody nie wytrzymał:
- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię.
Późny wieczór. Policjanci w radiowozie patrolują dzielnicę.
W pewnej chwili zauważają kabriolet na parkingu przed komisem
samochodowym. W kabriolecie na przednim siedzeniu siedzą dwie dość zaawansowane wiekiem damy. Komis zamknięty, więc sytuacja wygląda podejrzanie. Policjanci podjeżdżają bliżej.
- Czy panie próbują ukraść ten samochód?
- Ależ skąd! Kupiłyśmy go dziś po południu.
- Więc dlaczego panie stad nie odjechały?
- Nie potrafimy prowadzić.
- To po co paniom samochód?
- Bo jeden znajomy nam powiedział, że jak będziemy kupować samochód w tym komisie, to na pewno nas wyruchają.
 
Lew,krol zwierzat postanowil znac wage wszystkich zwierzat. Wydal rozporzadzenie, ze wszystkie zwierzaki maja sie zwazyc, pozniej przyjsc do niego i podac mu swoj ciezar. Przychodzi sarenka:
- Ile wazysz? - pyta lew.
- 50 kilogramow - mowi sarenka.
- W porzadku.
Przychodzi wiewiorka.
- Waze 2 kg - powiada wiewiorka.
- Dobrze, zanotowalem - mowi lew.
Przyszlo duzo zwierzat. W koncu przybyl zajac.
- Ile wazysz zajaczku? - pyta lew.
- 60 kg.
- Bez zartow zajaczku !!! - krzyczy lew.
- 60 kg.
- Zajaczku, nie zartuj, ile naprawde wazysz?
- 60 kg. - Zajaczku, bez jaj!!! Ile wazysz?
- A ...bez jaj to 2 kg
Watykan. Papież krąży w papamobile po Placu Św. Piotra. Pozdrawia i macha prawicą wszystkim wiernym z serca im błogosławiąc. Nagle zauważył, że do papamobile zbliża się od tyłu blondynka też machająca do niego swą zgrabną rączką. Zaniepokojony, że znowu może być jakiś zamach krzyknął na kierowcę:
- Szybciej synu, ktoś się do nas zbliża.
Kierowca przyśpieszył do 40 km/h.
Papież obejrzał się zaniepokojony i zauważył, że biegnąca za nim blondyna też przyśpieszyła i jeszcze intensywniej do niego macha. Zawołał znowu do kierowcy:
- Synu szybciej!!
Kierowca przyśpieszył do 60-tki. Ale blondyna nie dawała za wygraną.
- Synu możesz jeszcze coś z tego pojazdu wycisnąć!? Ona nas dogania!!
Kierowca rozbujał merca do pełnej prędkości 80 km/h.
Wozili się tak po całym placu ku przerażeniu wiernych. Jedni mdleli z przerażenia. Inni blili brawo. A biedna blondyna zapier... za papamobile nie odpuszczając ani na krok i ciągle radośnie machając już obiema rączkami do papieża.
Papież zatroskał się w swym miłosierdziu i zawołał wreszcie do kierowcy przekrzykując ryk silnika:
- Synu, zatrzymaj się. Chyba coś się stało. Zobaczymy czego to dziewczę ode mnie chce.
Blondyna w pół żywa dopadła papamobile, padła na maskę omal nie wyzionąwszy ducha i wyszeptała:
- Dwa pistacjowe z bakaliami proszę.
Przez pustynie zasuwa kangur. Zatrzymuje sie. Z torby wysuwa sie
glowa pingwina. Pingwin rozglada sie i puszcza pawia. W tym samym czasie na biegunie polnocnym maly kangur tupie z zimna i cedzi:
- pie***lona wymiana studentow!
Młodej, pięknej dziewczynie zepsuł się przed Nowym Targiem samochód,
elegancki mercedes. Miała szczęście, akurat drogą szło dwóch górali. Znali
się trochę na mechanice i naprawili samochód. Dziewczyna proponuje im
pieniądze, ale oni kręcą głowami i mówią wprost, że zapłatę to oni chcą, ale
w naturze. Rozbawiona dziewczyna zgadza się.
- Dobrze chłopcy, ale przedtem założę wam takie gumki, żebym w ciążę nie
zaszła...
Transakcja odbyła się jak należy. Wszyscy byli zadowoleni. Po kilku dniach w
knajpie spotykają się ci sami górale.
- Pisała do ciebie?
- Nie. A do ciebie?
- Też nie.
- Słuchaj, czy ci zależy na tym, aby ona nie zaszła w ciążę?
- Nie zależy.
- To może ściągniemy te gumki?
Dwóch facetów wpada na siebie w centrum handlowym:
- Och, przepraszam pana!
- Nie, nie, to ja przepraszam. Zagapiłem się, bo wie pan, szukam gdzieś tu mojej żony...
- Ach tak? Ja tez szukam swojej żony. A jak pańska żona wygląda?
- Wysoka, włosy płomienny kasztan, ścięte na okrągło z końcówkami podwiniętymi do twarzy. Doskonale nogi, jędrne pośladki, duży biust. Była w spódniczce mini i bluzeczce z pięknym dekoltem.
- A pańska?
- Nieważne! Szukajmy pańskiej!
Rzecz miała miejsce w małej wsi koło miejscowości B. w woj. opolskim. Żyło tam sobie małżeństwo, które w swoim posiadaniu oraz opiece mieli psa - rottweilera. Pies ten był nadzwyczajnie spokojny - jak to mawiają, po podwórku z kurami latał. Do czasu...
Pewnego dnia, gdy ów małżeństwo odpoczywało sobie zażywając wiosennego słońca, ich spokojny pies przyniósł im w zębach... psa sąsiada, którego stan ze względu na brak odruchów jak i brak krwi jednoznacznie wskazywał na uduszenie. Ów małżeństwo obawiając się konsekwencji tego czynu (pozwolenia, sądy i ogólnie sława na całą wieś) postanowili, iż wieczorem nieszczęsnego psa porą nocną przywiążą z powrotem sąsiadowi do budy i jakby co, o niczym nie wiedzą. Jak pomyśleli, tak i zrobili.
Rankiem następnego dnia, męska połówka ów małżeństwa [M] wychodząc do pracy zauważyła, iż sąsiad [S] stoi przed budą i przy pomocy kija szturcha nieboszc zyka. Wywinęła się taka rozmowa:
[M] Co się stało panie sąsiedzie?
[S] A widzi pan, pies mi wczoraj zdechł. Zakopałem go, a ktoś mi go w nocy z powrotem do budy przywiązał...

(: poprzednia | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | ... | 230 | następna :)