Kowalska prosi męża żeby zabrał ja na balety, ale on odradza i mówi:
- Kochanie to głupi pomysł!
Jako, że żonka Kowalskiego była upierdliwa, w końcu dał się namówić.
Wchodzą
na sale a szatniarz mówi:
- Dzień dobry panie Kowalski!
Żona zmieszana, ale przemilczała. Siedzą przy stoliku podchodzi kelner i
mówi:
- Dla pana to co zawsze panie Kowalski?
W końcu wychodzi striptizerka i pyta się:
- Kto mi pomoże zdjąć ostatni element bielizny?
Cała sala w jednym okrzyku:
- Kowalski! Kowalski! Kowalski!
Żona nie wytrzymała i wybiega z sali i wsiada do taksówki. Całą drogę go
opierdala w końcu kierowca nie wytrzymał, odwraca się i mówi:
- Co Kowalski, takiej pyskatej dziwki tośmy jeszcze nie wieźli?
W przedziale sypialnym rabin przygotowuje się do nocy.
Na piętrowym łóżku młody człowiek już prawie gotowy do snu, pyta rabina:
- Może mi rabbi powiedzieć, która godzina?
Rabbin nie mówiąc ani słowa gasi światło, kładzie się na swoje miejsce i zasypia.
Rano pociąg dojeżdża do Charkowa. Rabin i młody człowiek przygotowują się do wyjścia.
Rabin patrzy na swój zegarek i mówi:
- Młody człowieku! Pytaliście się mnie wczoraj, która godzina. Jest wpół do dziewiątej.
- A dlaczego mi wczoraj Pan nie odpowiedział, rabinie?
- Gdybym Panu wczoraj odpowiedział, to by się pan zapytał, dokąd jadę.
I gdybym odpowiedział, że do Charkowa, to byś Pan powiedział, że też jedziesz do Charkowa.
I że nie masz Pan noclegu. A ja, człowiek dobry z natury bym Pana zaprosił do siebie.
A mam córkę na wydaniu. I byś się Pan pewnie jej spodobał. I musiałbyś się Pan z nią ożenić.
- No i co w tym strasznego?
- Tak sobie pomyślałem - po ch*j mi zięć bez zegarka?
 
Niedźwiedź każdego, kogo spotka w lesie, bije jajami po plecach. Przechodzi zajączek. Niedźwiedź go bije jajami, a zajączek płacze i się śmieje. Niedźwiedź go się pyta:
- Dlaczego płaczesz?
- Bo mnie boli
- A dlaczego się śmiejesz?
- Bo jeż idzie!!!
Kobieta pyta męża:
- Dlaczego nasz sąsiad tak klnie?
- Albo mu pies uciekł, albo żona wróciła...
Lew zwołał zebranie zwierząt i mówi:
- Zebraliśmy się tu po to...
A żaba powtarza:
- Zebraliśmy się tu po to...
Lew popatrzył na żabę i zaczyna jeszcze raz:
- Zebraliśmy się tu po to...
Żaba przedrzeźnia:
- Zebraliśmy się tu po to...
Lew nie wytrzymał już i mówi:
- To zielone z wybałuszonymi oczami niech odejdzie!
A żaba na to:
- Krokodyl, spierdal*j!
Samolot stoi na pasie, wszyscy pasazerowie gotowi
ale nie startuje. Zniecierpliwieni ludzie pytają co jest grane, przecież już
jest opóźniony - na to stewardesa ze czekamy tylko na pilotow.
Wreszcie po 10 minutach jadą , podjeżdżajżą pod trap,
pasażerowie wygladają i widzą dwóch pilotów idacych z laskami dla niewidomych.
Pełna konsternacja, ale nikt nic nie mowi, stewardesa pomaga
niewidomym pilotom zająć miejsca w kokpicie , silniki
nabierają mocy samolot powoli kołuje na koniec pasa
startowego , przystaje i zaczyna się procedura startu,
koła krecą się coraz szybciej, beton z coraz wieksza
szybkoscią się przesówa przed oczami posażerów nerwowo wyglądających przez okienka,
ale samolot jakos sie nie odrywa ...
Pasażerowie widzą już zblizający się koniec pasa i nagle ...
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - wszyscy krzyczą
i w tym momencie samolot wzbija się w góre.
Pierwszy pilot mowi do drugiego:
- Ku..a !!! Jak kiedyś nie krzykną to sie rozbijemy ...
Trzech gości którzy ukończyli wyższe uczelnie zastanawia się jak się pozbyć teściowych.
Facet po Polibudzie:
- Kupię jej samochód, pogrzebię przy nim trochę, poprzestawiam i stara purchawa rozjebie się na drzewie.
Gość po Akademii Medycznej:
- Skombinuję arszenik i sypnę jej do żarcia. Zdechnie w 30 sekund kurwa.
Absolwent Akademii Rolniczej:
- Kupie całą paczkę ibupromu, wsadze wszystkie do gęby, przeżuję, ulepię z nich jedną dużą, wysusze w mikrofalówce i położę na stole...
Dwaj pozostali:
- I co dalej?
- Jak to co? Ona wejdzie do pokoju, powie: "Ojej, jaka wielka tabletka ibupromu!", a ja wyskoczę z szafy i ją pierdolne siekierą w plecy!
Była sobie pewna wiejska rodzina: ojciec, matka oraz trzech synów. Utrzymywali się tylko i wyłącznie z jednej krowy. Ona dawała im mleko, z mleka robili ser, który jedli i sprzedawali, itd. Byli całkowicie od niej uzależnieni.
Aż pewnego dnia jako pierwszy obudził się ojciec i spostrzegł, że krowa nie żyje.
- Boże! Co my teraz zrobimy!? Krowa nie żyje! Nie ma dla nas nadziei!
Ojciec z wielkiej rozpaczy po stracie ich jedynego żywiciela poszedł się powiesić.
Następna obudziła się matka.
- Jezus Maria! Krowa zdechła, ojciec nie żyje! Olaboga co za tragedia! Nic już nie ma sensu!
I matka wzięła kosę i podcięła sobie żyły aż się wykrwawiła na śmierć.
Po niej obudził się najstarszy syn:
-Krowa nie żyje! Matka nie żyje! Ojciec się powiesił! O Boże!
To mówiąc przywiązał sobie kamień do szyi i poszedł nad rzekę się utopić.
Już miał rzucić się do głębokiej rzeki, gdy przeszkodziła mu syrenka:
-Zaczekaj! Jeśli wyruchasz mnie 10 razy pod rząd, wszystko będzie jak dawniej, Twoi rodzice ożyją, wasza krowa także!
Najstarszy syn pomyślał, że to wspaniale i zabrał się do roboty. Wyruchał syrenkę raz, drugi, trzeci, czwarty... AH! już nie może...
Rzucił się ze smutkiem do rzeki.
Średni syn obudził się jako następny i spostrzegłszy co się stało, zaczął głęboko ubolewać, wziął kamień, przywiązał go sobie do szyi, podobnie jak jego brat i poszedł nad rzekę się utopić. Tak jak starszemu bratu, próbę samobójczą przerwała mu syrenka:
-Zaczekaj! Jeśli wyruchasz mnie 10 razy pod rząd, wszystko będzie jak dawniej, Twoi rodzice ożyją, twój brat powstanie ze zmarłych, krowa znów będzie was utrzymywać!
Średni syn pomyślał sobie "no dobra, warto spróbować" i zaczął dupcyć syrenkę. Wypieprzył ją raz, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty... siódmy.... aaa!! nie dał już rady. Rzucił się do rzeki i zginął wśród jej głębin.
Obudził się najmłodszy syn.
Zobaczył, że cała jego rodzina nie żyje!
-Boże! Co za nieszczęście! Czemu?! AAA!!
Podobnie jak jego bracia wziął kamień, przywiązał sobie do szyi i poszedł nad rzekę się utopić.
Już miał wykonać ostatni skok w swoim życiu, gdy przerwała mu syrenka:
-Zaczekaj! Jeśli wyruchasz mnie 10 razy pod rząd, wszystko będzie jak dawniej! Rodzice, krowa oraz twoi bracia ożyją!
Najmłodszy syn przyjrzał się syrence, oblizał wargi i zapytał:
-...A mogę 15?
-Ależ tak! Oczywiście! Ile tylko dasz radę! - podnieciła się syrenka.
-...A mogę 20?
-Oh tak! Tak! Pieprz mnie na ile tylko Ci wystarczy sił!
Chłopak przemilczał chwilę i w końcu zapytał:
-...A mogę 65?
-Oh jak najbardziej! Bierz mnie! - syrenka już nie wytrzymywała, a chłopak zapytał:
-A nie zdechniesz tak jak krowa?

(: poprzednia | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | ... | 230 | następna :)