Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, pastora, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu:
- Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy to o tym pogadamy.
Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał:
- Synku jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy.
- Ale tato - odpowiedział syn. - Czytam tę Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus, miała długie włosy..."
- No widzisz synku... i zapier*alali na piechotę!

Znajomy był świadkiem takiej oto scenki. Kobita, nauczycielka o rubensowskich kształtach podjeżdżała pod szkołę swoim samochodem. Z powodu dużej ilości śniegu zaklinowała się przy wjeździe na parking. Widząc stojących nieopodal uczniaków, poprosiła, aby jej pomogli wjechać pchając samochód. Trzech uczniów podeszło, popchało samochód, nauczycielka wjechała. Wychodzi (a raczej wylewa się)z samochodu i mówi do młodzieży:
- no widzicie chłopaki? Tacy młodzi jesteście a macie tyle siły, że przesunęliście ciężar ponad tonę!
Na to jeden z gimbusów:
- plus samochód......
Mina nauczycielki bezcenna
 
- No, więc dlaczego chce się pan rozwieść z małżonką?
- Więc, wysoki sądzie, poznałem ją, oświadczyłem się, potem był ślub, syn nam się urodził, ochrzciliśmy, potem jakoś urodziny były moje, potem teściowa mi zmarła, potem pracę lepszą dostałem, potem żeśmy mieszkanie sobie kupili, syn do przedszkola poszedł, dostałem awans, podwyżkę, kupiłem samochód, przeprowadziliśmy się znowu, dziecko do pierwszej komunii poszło...
- No to wygląda na wyjątkowo udane pożycie małżeńskie, skąd wniosek o rozwód?
- No bo wysoki sądzie ostatnio jakoś żadnej okazji większej nie było i małżonkę żem na trzeźwo zobaczył...
Amerykanin, Francuz i Polak złapali złotą rybkę. Każdy dostał po jednym życzeniu. Amerykanin mówi:
- Mój sąsiad ma nowy samochód. Chciałbym mieć większy, lepszy i szybszy niż on.
Francuz:
- Mój sąsiad ma nową, piękną żonę. Chciałbym mieć jeszcze ładniejszą niż on.
Polak:
- Mój sąsiad ma nowy dom. Chciałbym, żeby mu spłonął.
Okolo 2 lata temu ( mial 4 lata), moj syn przechodzil okres niekonczacych sie pytan. Moglo ich byc nieskonczenie wiele, a co ciekawe kazde kolejne wynikalo z poprzedniego. Mozecie wierzyc lub nie, one faktycznie sie ze soba wiazaly, tyle ze coraz bardziej luzno.
Jedziemy samochodem, ja za kierownica, Maciek z tylu w foteliku.
- Tata, czemu ten pan w czerwonym samochodzie ma z tylu otwarte drzwi?
-Bo on synku wiezie jak widzisz dlugie deski, i nie da rady ich zamknac.
-A czemu wiezie dlugie, nie moze przepilowac?
- Nie moze, potrzebuje dlugich.
-A nie moze przepilowac, a w domu skleic?
-Nie da rady, za slabo trzyma.
-To moze przeciez gwozdziami przybic.
- Nie moze, bedzie brzydko. Pan stol bedzie robil.
-A po co mu stol robic, nie moze kupic w sklepie stolu?
-Te w sklepie mu sie nie podobaja.
-A po co mu stol.
-Zeby przy nim jesc obiady z dziecmi.
-A dzieci nie moga zjesc w przedszkolu obiadu?
Itd, itp.
Jako ze bylem zaprawiony w bojach, do setnego pytania bylem goscio. Gdzies w okolicach dwusetnego powoli bielaly mi rece na kierownicy, a przy trzysetnym zaczalem ja grysc.
Przy pytaniu nr 500 zjechalem ochlonac na stacje benzynowa, a pamietam jak dzis jak ono brzmialo.
-Tata, a pingwina by bolalo gdyby go walnac pasztetem?
Gangster wychodzi z pierdla po dziesięcioletniej odsiadce.
Przed bramą czeka komitet powitalny.
-Heniu siedziałeś w pace tyle czasu i nas nie wydałeś. Mamy dla ciebie prezent: samochód, willę i panienkę. Odpocznij sobie tydzień i bierzemy się do roboty.
Po tygodniu zjawiają się u Henia i pytają:
-Jak samochód?
-Elegancki, po tylu latach na piechotę to prawdziwa przyjemność.
-A willa?
-Panowie, to prawdziwy pałac.
-No a panienka?
-W porządku. Pierze, gotuje, jak walę konia to czyta sobie gazetę...
-Jak to walisz konia?! Nie r*chasz jej?!
-r*chać? A po co? Spokojna jest, nie stawia się.
W szpitalu psychiatrycznym na obchód idzie lekarz.
Wchodzi do pierwszej sali i widzi że pacjent siedzi na krześle
i udaje że prowadzi samochód wykrzykując: brum, wrum wrum wrum.
Pyta się:
-Co robisz?
-Jak to co? Jadę!
Doktor zmarszczył czoło i poszedł do następnego pokoju.
Otwiera drzwi i widzi znowu to samo.
Gościu siedzi i udaje że prowadzi samochód.
Doktor znowu pyta się:
-Co robisz?
-Jak to co? Jadę
No to lekarz idzie do następnej sali.
Tym razem widzi pacjenta siedzącego przy oknie który gapi się w niebo.
-Co robisz?
-Nic
Lekarz zdziwiony, pyta się:
-A nie jedziesz?!
-A to oni już pojechali?!?! Wrum brum brum brum!!!
Pan Kowalski nie ma w samochodzie alarmu, więc zawsze po powrocie do domu zostawia za szybą karteczkę z napisem: "Brak benzyny, akumulatora i silnika". Pewnego dnia, gdy chciał pojechać samochodem do pracy, na karteczce zobaczył dopisek: "W takim razie koła też ci nie będą potrzebne".

(: poprzednia | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | ... | 40 | następna :)