Śniadanie. Trzej kolesie w pracy jedzą kanapki.
Anglik:
- Ku**a, znowu z szynką, nienawidzę kanapek z szynką. Jak jutro dostanę z szynką, to wyskoczę przez okno.
Szkot:
- Ja mam znowu z serem, jak jutro dostanę z serem, to też skoczę przez okno.
Hiszpan:
- O ku**a, znowu z dżemem. Jak jutro dostanę z dżemem, to wyskoczę z okna.
Na drugi dzień wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez okno, pozabijali się.
Na wspólnym pogrzebie.
Żona Anglika:
- Byliśmy takim wspaniałym małżeństwem. Dlaczego nie powiedział, że nie chce kanapek z szynką?
Żona Szkota:
- U mnie to samo, mógł powiedzieć choćby słówko.
Żona Hiszpana:
- Ja to nic nie rozumiem. Przecież on sam sobie robił kanapki do pracy.
Egzamin na wydziale radiotechniki. Profesor siedzi i stuka palcami w blat, studenci piszą coś w skupieniu, tylko
jeden nic nie kuma. Nagle dwóch studentów zerwało się, podbiegło, wzięło wpisy i wyszło. Potem jeszcze kilku.
Potem cała reszta. Na koniec został tylko biedny niekumaty. Profesor mówi do niego:
- Chodź pan, wpiszę dwóję...
- Ale dlaczego? Nie sprawdził pan mojej pracy, a innym pan powpisywał od ręki...
- Panie kolego. Wystukiwałem w blat Morsem: "Kto chce piątkę niech podchodzi... Kto chce czwórkę niech
podchodzi..."
 
Wczoraj kumpel opowiedzial mi historie jaka podobno pare lat temu
wydarzyła się w firmie gdzie pracuje :
Kolega pracuje w OBR-ze gdzie teoretycznie pracowali od 8:00 do 16:00
ale w rzeczywistosci nikt nie przychodzil przed 8:30 i nie wylazil przed
17:00, system dzialal do czasu zmiany kierwonicwa. Jedna z pierwszych
dcyzji nowego szefa byla "poprawa dyscypliny pracy" sprowadzala się do do tego,
że obiecano placic nadgodziny za prace po 16, ale za to kazde spoznieni
powyzej 10 min. mialo byc odnotowywane w specjalnym zeszycie z
wyrysowanymi dlugopisem rubrykami: data, kto, wielkosc spoznienia, powod spoznienia i
"dzialania podjete w celu jego minimalizacji". Ludziom pomysl sie nie
podobal, ale konkurencyjna propozycja zmiany godzin pracy na 8:30 -
16:30 nie przeszla wiec zaczeli sie dostosowywac. Najbardziej z tego
powodu cierpial jeden facet - 3 lata do emerytury, nieprzecietny mozgowiec,pelno
patentow i wnioskow racjonalizatorskich w ogole kupa zalet z wyjatkiem
punktualnosci. No i oczywiscie jako pierwszy spoznil sie o ponad 0,5
godziny i musial sie wpisac do zeszyciku. Jego wpis wygladal podobno mniej
wiecej tak; data, nazwisko, "powod spoznienia: Wstalem jak zwykle o
6:30, umylem sie i na chwile poszedlem do sypialni. Popatrzylem na
zone i dostalem erekcji - w moim wieku takiej okazji juz nie mozna
marnowac.", a w rubryce "dzialania podjete w celu minimalizacji
spoznienia napisal: "zrezygnowalem ze sniadania" . Podobno byl to
pierwszy i ostatni wpis w zeszyciku... .
Rzecz miała miejsce w małej wsi koło miejscowości B. w woj. opolskim. Żyło tam sobie małżeństwo, które w swoim posiadaniu oraz opiece mieli psa - rottweilera. Pies ten był nadzwyczajnie spokojny - jak to mawiają, po podwórku z kurami latał. Do czasu...
Pewnego dnia, gdy ów małżeństwo odpoczywało sobie zażywając wiosennego słońca, ich spokojny pies przyniósł im w zębach... psa sąsiada, którego stan ze względu na brak odruchów jak i brak krwi jednoznacznie wskazywał na uduszenie. Ów małżeństwo obawiając się konsekwencji tego czynu (pozwolenia, sądy i ogólnie sława na całą wieś) postanowili, iż wieczorem nieszczęsnego psa porą nocną przywiążą z powrotem sąsiadowi do budy i jakby co, o niczym nie wiedzą. Jak pomyśleli, tak i zrobili.
Rankiem następnego dnia, męska połówka ów małżeństwa [M] wychodząc do pracy zauważyła, iż sąsiad [S] stoi przed budą i przy pomocy kija szturcha nieboszc zyka. Wywinęła się taka rozmowa:
[M] Co się stało panie sąsiedzie?
[S] A widzi pan, pies mi wczoraj zdechł. Zakopałem go, a ktoś mi go w nocy z powrotem do budy przywiązał...
Kontrola Legalności Pracy wypytuje w Holandii Polaka:
- Mówi pan po holendersku?
- Tak, trochę.
- A ma pan pozwolenie na prace?
- Oczywiście mam.
- A pana kolega tam w pomidorach tez ma?
- Naturalnie tez ma.
- Mógłby pan go zawołać?
- Oczywiście. JOZEEEEK!!! SPI**DALAJ!!!
Kowalska sprawdza męża garnitur po przyjściu z pracy i nie znajduje żadnego włoska.
- No tak - mówi - ty to już nawet łysej babie nie przepuścisz.
Spotykają się dwaj właściciele firm:
- Słuchaj, ty swoim pracownikom jeszcze wypłacasz pensję?
- Nie.
- I ja też nie.
- A oni i tak przychodzą do pracy?
- No przychodzą.
- U mnie też.
- Słuchaj, a może by tak pobierać opłaty za wejście?
U dentysty :
-Ile kosztuje wyrwanie zęba.?
-100 złotych.
-100 złotych za kilka minut pracy.?!
-Mogę wyrywać powoli,jeśli pan woli...

(: poprzednia | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | ... | 55 | następna :)