Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej zamku. Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała:- Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie...Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:- No, kurwa, nie sądzę...I dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce

Przychodzi Jasiu do szkoły.Po dzwonku dzieci weszły do klasy i pani pyta Jasia ile jest gwiast na niebie Jasiu odpowiada niewiem puźniej muwi pani czym twój tata wygrał 2 wojne światową Jasiu muwi niewiem.Po lekcji pani pyta Jasia ile masz lat Jaś muwi niewiem.Na ostatniej lekcji pani pyta się Jasia czym twoja mama zabija muchy Jaś muwi niewiem.Jasiu przychodzi do domu i pyta się mamy ile jest gwiazd na niebie mama muwi że nałkowcy jeszcze tego nie odkryli następnie Jasiu pyta się ile mam lat mama odpowiada 7 .Na końcu Jaś muwi mamie czym zabija mamusia muchy mama odpowiada mucho łapkom.W nocy Jaś pyta taty czym tata wygrał 2 wojnę światową tata muwi karabinem. Podczas drogi do szkoły wszystko Jasiowi się pokręciło.podczas lekcji pani pyta się czy już wiesz Jaś muwi tak więc pani pyta się ile jest gwiazd na niebie Jaś muwi z dumą 7 no to puźniej pani muwi czym twój tata zdobył 2 drugom wojnę światową odpowiada Jaś mucho łapkom pani zdziwiona muwi czym twoja mama zabija muchy Jaś muwi karabinem pani wściekła muwi ile masz lat Jaś który uwarzał że muwi dobrze muwi pani że nałkowcy jeszcze tego nie odkryli.
 
Na statkach istnieją księgi inwentarz: ile kotwic, ile drabin, ile młotków itd.
Kwartalnie sprawdza to Chief, raz do roku Superintendent.
Pewnego razu jeden wesoły Chief dopisał tam pozycje:
Gulgulator, ilość: sztuk 1.
Następni potwierdzali, tez sztuk jeden. Az trafił się dociekliwy Superintendent.
Znalazł w księdze I zapytał: - Gulgulator jest ?
- Nooo, jest...- odpowiedział nowy Chief niepewnie.
- Działa ?
- Chyba tak. Na to Superintendent:
-Jak tu będę jutro, to chce go zobaczyć. I jak działa tez.
Chief zawołał bosmana:
- Na inwentarzu jest jeden Gulgulator, jutro Superintendent chce go zobaczyć. Ma być i ma działać ! Bosman razem z Cieślą długo główkowali co to może być ten Gulgulator, bo za cholerę nie wiedzieli.
- Zrobimy tak: przeszukamy magazynki, jak coś nie będziemy wiedzieli co to, toto pewnie będzie to gówno. Przewalili pol statku i nic. Dla rozjaśnienia umysłów obalili flaszkę, po czym Cieśla odkrył:
- jak my - po tylu latach siedzenia na rożnych krypach - nie wiemy co to jest, to oni pewnie tym bardziej.
Poszli pod bak, do pustej skrzyni po narzędziach, wsadzili trochę złomu rożnego, pospawali, pomalowali i na koniec powiercili w skrzyni dziury.
Następnego dnia Intendent sie pyta Chiefa:
- Gulgulator jest ?
- Jest.
- Działa ?
- Działa.
- Chce zobaczyć.
Bosman z Cieśla przywlekli skrzynie i postawili na falszburte.
- Gulgulator.
- Aha-przyglądał się Superintendent - a działa?
Bosman popchnął cudo tak ze wpadło do wody I utonęło. Po chwili wylatywały bąble na powierzchnię.
-Oooo, patrz pan- pokazał bosman- gul-gu-luje...
Świdnik, miasto rodzinne Zyty Gilowskiej. Zwykłe blokowisko, jakich wiele w Polsce. Przed garażem z blachy falistej stoi syrenka. Gościu (na oko jakieś 53 lata, gruby, fryzura a la wczesny Breżniew, okulary i pekaesy) cosik przy niej dłubie. Podjeżdża koleś (40-tka, szczupły, niski, fular zamiast krawata, przeszczepione włosy) w srebrnym mercedesie s-klasie.
- Co robisz, sąsiad? – pyta ‘merol’.
- Alarm zakładam.
- Do syrenki?! Kradną?!
- Kradną to merole. Do mojej chodzą srać.
Pewien rolnik ze wsi Sporniak położonej niedaleko Lublina, poszedł w
dzień targowy na zakupy do Wojciechowa. Trochę połaził po rynku. Na
jednym ze straganów kupił wiklinowy koszyk, potem zaszedł do sklepu
metalowego gdzie nabył 5 kilogramowe kowadło i w drodze powrotnej od
stojącego przy kuźni sprzedawcy drobiu za psie pieniądze wytargował
sporą gęś i tłuściutką kurę. Pojawił się jednak pewien problem. Facet
musiał wracać do domu odległego o ok. 10 kilometrów, piechotą więc jak
to wszystko, psia krew nieść. Pokombinowali razem ze sprzedawcą drobiu i
stanęło na tym, że w wiklinowy koszyk może przecież schować kowadło,
zawiesić kosz na rękę, pod pachę wsadzić i mocno przycisnąć kurę, a pod
drugie ramię wsadzić gęś. Udało się i gość poszedł przez pola i lasy do
domu. Gdy wyszedł z jednego z zagajników koło Palikijów II natknął się
na bardzo wystraszoną ( na pierwszy rzut oka ) zakonnicę.
- Co jest siostrzyczko ? ? zapytał
- Oj mój Boże ? odpowiedziała mniszka ? Zabłądziłam. Chcę odwiedzić
koleżankę we wsi Sporniak pod numerem 345*, błąkam się już od rana po
okolicy i nie mogę trafić.
- Spokojnie ? uśmiechnął się nasz bohater ? Ja mieszkam w Sporniaku pod
numerem 362* więc niech siostra idzie ze mną.
Tu nastąpiła niespodziewana reakcja ?Służki Bożej? :
- Tak, tak a potem wywiedzie mnie pan w jakieś bezludne miejsce i mnie
pan zgwałci.
- No co też siostra pierd*li ? ? wściekł się rolnik ? Niech siostra
popatrzy na mnie. Koszyk z kowadłem i kura w jednej ręce a gęś w
drugiej. Jak ja miałbym możliwość takie coś zrobić ?
Siostra popatrzyła, zastanowiła się chwileczkę i odparła :
- Proste, kurę postawisz pan na ziemi i przykryjesz pan ją koszykiem.
Żeby nie uciekła postawisz pan na koszyku kowadło a ja będę trzymała gęś.
Amerykanie wynaleźli spirytus 300%. Ich rodak nie zdążył dopić flaszki - umarł. Powieźli wynalazek dalej. Niemiec wypił, pożył godzinę - umarł. Wiozą dalej. Polak wypił flaszkę pożył 2 godziny - umarł. Jadą dalej. Są w Rosji i widzą Saszkę jak pole orze. Wołają go:
- Chodź no tu Saszka wypijemy po kielunku.
Saszka idzie, wypił flaszkę i mówi:
- No towarzysze ja muszę pole orać, zaoram w tę i na zad i jeszcze popijemy.
le Amerykanie patrzą, a Saszka orze, orze, wyskakuje z traktora i tarza się po polu i znowu to samo i znowu. Dojechał do nich, a oni się pytają:
- Saszka czemu ty co raz to się po ziemi tarzasz?
Saszka na to:
- A bo co pierdnę to mi się kufajka zapala.
Rada pierwsza:
Jeżeli dziewczyna jest brzydka użyj papierowej torby.
Jeżeli niechętna użyj plastikowej.

Rada druga:
Na gwałt zabieraj ze sobą gaśnicę. Gdy po wszystkim będziesz uciekał nikt nie będzie próbował zatrzymać kolesia biegnącego z gaśnicą.
PODRYW NA SOKOŁA

1. Zainwestuj w rękawice sokolnika.
2. Wybierz się do parku, znajdź odpowiednią kandydatkę na przyszłą dziewczynę, stań gdzieś niedaleko niej, udawaj zmartwionego i wołaj co chwilę: "Grzmot!" gwiżdżąc przy tym.
3. Podejdź i zapytaj się wybranej dupy czy przypadkiem nie widziała gdzieś sokoła i czy nie mogłaby Ci pomóc w odnalezieniu owego ptaszyska.
4. Po około godzinie czasu poszukiwań masz dwa wyjścia:
a)
Jeżeli nie znajdziesz sokoła udawaj zrozpaczonego. Dziewczyna zacznie Cię pocieszać, złapiecie kontakt, umówicie się i przy dobrych wiatrach dziewczyna poluzuje Ci pieroga.
b)
Jeżeli znajdziecie jakiegoś sokoła, to po co Ci laska? Chłopie masz zajebiste ptaszysko i to całkiem za darmo!

(: poprzednia | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | ... | 65 | następna :)