Leśniczy napotyka na skraju lasu młodą dziewczynę.
- Nie boi się pani tak sama chodzić po lesie? Jeszcze ktoś panią zgwałci...
- Gdyby pan był tak miły... to już bym dalej nie szła...
Siedzi koleś w barze i pije
Jedna flaszka, druga flaszka, potem trzecia kurde bele ... . W końcu patrzy na zegarek. Zdołał jeszcze jakoś się zorientować że za pół godziny ma byc w domu.
Próbuje wstać ... . Bezskutecznie.
Zamawia więc kawę, wypija i znów próbuje wstać. Również bez powodzenia. Zamawia znowu kawę, tym razem z trzech łyżeczek. Wypija i próbuje znów jakoś wstać - nie udaje mu się. Zamawia trzecią kawę - taką siekierę z czterech łyżeczek. Wypija, próbuje wstać, no i jakoś mu się w końcu daje rade . Zapłacił za wszystko i niepewnymi ruchami poszedł do domu.
Na drugi dzień budzi go telefon.
- mówi kelner z tego baru co pan wczoraj u nas był. Mam pytanie- kiedy znowu się pan u nas zjawi ??
- hmm pewnie dziś wieczór. A dlaczego
- aaaa bo nie wiem co zrobić z wózkiem inwalidzkim.
 
Główny dres wybrał się na ryby i jak to drecho miał, ze dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów * oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc obrócił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu byków 2 na 2, wszyscy z glockami. Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i zaczynają wypytywać. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi* dom sołtysa. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma.
Sołtys ma to:
* No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągnąłem mu gacie zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
* Chłopaki jedziemy to nie moje złoto...
Pewien facet zajmowal sie instalowaniem wykladzin w domach. Któregos
dnia,
po skonczonej szczególnie dlugiej robocie, chcial jak zawsze zapalic
papierosa. Niestety, klepiac sie po kieszeniach stwierdzil, ze musial je
gdzies zostawic. Faktycznie, na srodku pokoju pod wykladzina znajdowalo
sie niewielkie wybrzuszenie.
- Bez sensu! - pomyslal - Nie bede przeciez marnowal calego dnia i
zrywal
wykladziny powodu paczki papierosów! Wzial wiec mlotek i wyrównal
wybrzuszenie. Akurat jak skonczyl weszla wlascicielka:
- Prosze - powiedziala podajac mu papierosy - Zostawil je pan w salonie.
A tak przy okazji, nie widzial pan tu gdzies takiego malutkiego kotka?
Czy już Ci się zdarzyło popatrzeć na innych ludzi w Twoim wieku z tym dziwnym uczuciem: Ja chyba nie wygladam tak staro?! Jeżeli tak, to ten dowcip Ci się spodoba:
Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i rozglądałam się.
Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów i coś kliknęło.
-Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się nawet trochę podkochiwałam?
Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli. Ten prawie łysy Facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i twarzą pełną zmarszczek był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły.
- A może jednak? Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go, czy nie chodził przypadkiem do XXVI LO.
- Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych uczniów - zarumienił się.
- A w którym roku pan zdawał maturę? - zapytałam. On odpowiedział:
- W siedemdziesiątym szóstym. Dlaczego pani pyta?
- To pan był w mojej klasie! - powiedziałam zachwycona.
Zaczął mi się uważnie przyglądać. I następnie ten wstrętny, pomarszczony staruch zapytał:
- A czego Pani uczyła?...
Mały Jasio chodzi do klasy matematycznej. Pewnego dnia nauczyciel wezwał go do odpowiedzi:
- Gdybym ci dał 500 złotych - mówi nauczyciel - a ty byś dał 100 zł Marysi, 100 zł Basi i 100 zł Zuzi, to co byś miał?
Jasio na to:
- Niezłą orgię.
Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica, którą zobaczył. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Gdy wsiadła do samochodu, jej habit część nogi odsłonił, a była to noga piękna i ponętna nadzwyczaj. Wzrok księdza na nodze się zatrzymał i niewiele brakowało, aby wypadek spowodował. Po odzyskaniu kontroli nad pojazdem ręka księdza opadła na nogę siostry, a ona zapytała:
- Bracie, czy pamiętasz psalm 129?
A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowóż, gdy biegi zmieniał, ponownie ręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
- Bracie, pamietasz psalm 129?
A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bram klasztoru, a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytał psalm 129:
"Idź dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda".
Solidarnosc kobieca:
Maz do zony (mocno spoznionej):
- Gdzie bylas tyle czasu?
- U Ewy na brydzu.
Maz dzwoni do Ewy i pyta
- Byla u ciebie moja zona?
- Nie.

Solidarnosc meska:
Zona do meza (podpitego i spoznionego)
- Gdzie byles tyle czasu?
- U Janka na brydzu.
Zona dzwoni do Janka i pyta
- Byl u ciebie moj maz?
- Jak to BYŁ?!! Siedzi i wlasnie rozdaje!

(: poprzednia | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | ... | 65 | następna :)