Pewien facet zajmowal sie instalowaniem wykladzin w domach. Któregos
dnia,
po skonczonej szczególnie dlugiej robocie, chcial jak zawsze zapalic
papierosa. Niestety, klepiac sie po kieszeniach stwierdzil, ze musial je
gdzies zostawic. Faktycznie, na srodku pokoju pod wykladzina znajdowalo
sie niewielkie wybrzuszenie.
- Bez sensu! - pomyslal - Nie bede przeciez marnowal calego dnia i
zrywal
wykladziny powodu paczki papierosów! Wzial wiec mlotek i wyrównal
wybrzuszenie. Akurat jak skonczyl weszla wlascicielka:
- Prosze - powiedziala podajac mu papierosy - Zostawil je pan w salonie.
A tak przy okazji, nie widzial pan tu gdzies takiego malutkiego kotka?