Rozmawia dwóch profesorów. Jeden z nich mówi:
-Najlepiej to jest mieć żonę i kochankę.
-Dlaczego?- pyta drugi
-Bo żona myśli, że jestem u kochanki, kochanka myśli, że jestem z żoną, a ja cichaczem do biblioteki
Młody pracownik do szefa:
- Moja żona poradziła mi, abym poprosił o podwyżkę.
- Dobrze, ale muszę poradzić się w tej sprawie mojej
żony...
 
Blondynkę wystrzelono w kosmos z małpą. Instrukcja dla małpy:
- Włączyć komputer, przystąpić do badań.
Instrukcja dla blondynki:
- Nakarmić małpę, położyć się spać.
W pociągu podróżny zwraca się do współpasażerki:
- Czy mogłaby Pani powiedzieć synkowi, żeby przestał mnie przedrzeźniać?
- Oczywiście. Jasiu, przestań zachowywać się jak kretyn!
Po nocy poślubnej Hrabia wstaje z łoża i mówi do małżonki:
- Mam nadzieję, że po tak pracowicie spędzonej nocy urodzisz mi Pani potomka płci męskiej i... nie będę musiał powtarzać tych idiotycznych ruchów!!!
Amerykańscy turyści wybrali się na spacer do rosyjskiego lasu. Spotykają niedźwiedzia. Wrzask, panika, rzucają się do ucieczki. Niedźwiedź za nimi.

Nieopodal, na polance biesiaduje grupa Rosjan. Kocyk, wódeczka, zakąska, flaszeczki chłodza się w strumyku. Pełna kultura, nie wadzą nikomu. Nagle na polanę wpada wrzeszcząca zgraja i przebiega przez środek pikniku. Kocyk zdeptany, wódka rozlana - granda! Rosjanie gonią więc intruzów i spuszczaja wszystkim wpie..ol.

Już trochę uspokojeni wracają na miejsce imprezy. Jeden zauważa mimochodem:
- Ten w futrze to nawet nieźle się napi...dalał...
Noc. Amerykański bombowiec leci na akcję. Cel: zrzucić spadochroniarzy na wyznaczony obszar na terytorium wroga. Nagle w samolocie zapala się czerwona lampka, potem zielona. Komandosi jeden po drugim wyskakują z samolotu, tylko jeden nie skacze. Dowódca:
- Skacz!
- N-nnnie.
- Dlaczego nie?
- Bb-bo ssię bb-boję.
- Skacz, bo jak nie, to pójdę po pilota i razem cię wypchniemy!
- Tt-tto ii-idź.
Po chwili dowódca wraca z pilotem i znów mówi:
- Skacz.
- Nn-nnie, bb-bo sssię bb-boję.
W ciemności słuchać kotłowaninę, szarpanie, sapanie, w końcu jakoś udaje się wypchnąć tchórzliwego komandosa. Obaj zdyszani siadają w ciemnym kącie.
- Silny był, no nie? - pyta dowódca.
- Nn-nno, chyy-yba c-ccoś ttt-trenował.
Wyjechał pewien gość do USA na zarobek. Po pewnym czasie wrócił do Polski, ale że podszkolił się za granicą angielskiego, to i ten język przesiąkł do jego ojczystego języka w ten sposób, że posługiwał sie czasami właśnie angielskim. W domu ojciec tego jegomościa rzecze do niego
- Idź, łodwol gnój.
- What?
- Łod krowy.

(: poprzednia | 605 | 606 | 607 | 608 | 609 | 610 | 611 | ... | 986 | następna :)