Marynarz, znany z "soczystej mowy" opowiada kompanom o ostatniej przygodzie:
- Wychodzę kiedyś q**rwa ze statku, idę se q**rwa ulicą, aż tu q**rwa nagle tak q**rwa z boku z bramy q**rwa wychodzi naprzeciw mnie... czekajcie q**rwa nie znajduje słowa.... q**rwa eee.... Już q**rwa wiem! Kobieta lekkich obyczajów!
Konduktor sprawdza bilety w pociągu:
-Czy pani zapłaciła za tego psa ?
-Ależ skąd, dostałam go na urodziny!
 
- Jak podwoić wartość malucha?
- Zatankować go do pełna.
NIECH ŻYJA FRAJERZY!

- dzien dobry, tu centrum weryfikacji platnosci kartami
kredytowymi banku .XY.. otrzymalismy informacje ze jest
realizowana platnosc w ... (drugi koniec Polski) - prosze o weryfikacje.
Klient: nie! jestem zupelnie gdzie indziej [sprawdzil - karty
nie ma] rany! karta zostala mi skradziona!
- czy zyczy pan sobie zablokowac karte?
- tak oczywiscie
- prosze o podanie pelnego numeru karty.
- przykro mi nie pamietam
- bez tego nie mozemy zablokowac karty, a kwota oczekujaca
wlasnie na akceptacje jest bardzo wysoka.
- to co ja mam teraz zrobic???
- hmmm... wlasciwie nr karty jest niezbedny - musimy otrzymac od
pana jakas informacje, ktora jednoznacznie potwierdzi, ze to
wlasnie pana karta.... na pewno nie pamieta pan numeru?
- nie...
- ...hmmmm... a moze chociaz PIN pan pamieta?
- tak.
- prosze podac
> > > > > - xxxx
- dziekuje. [piiip....piiip....piiip....piiip....]
Do warsztatu wjeżdża laweta a na niej rozbite Cinquecento - wyraźnie widać, że wpasowało się w drzewo. Z lawety wysiada kierowca - kobieta (kolor włosów raczej jasny). Zaczyna
się rozmowa:
- Co się stało?
- To co widać. Samochód rozbity!!
- A Pani nic się nie stało?
- Nie.
- A co się wydarzyło?
- Samochód mi się zepsuł?
- Chyba raczej go Pani rozbiła?
- Nie, nie. Jechałam do koleżanki kiedy samochód się zepsuł, po prostu stanął. Więc zadzwoniłam do koleżanki. Ona przyjechała swoim fiatem Punto. Nic nie udało się zrobić
więc postanowiłyśmy holować samochód do warsztatu. Jakoś sobie poradziłyśmy z tymi
wkręcanymi hakami, plastikowymi osłonkami, dziwnymi karabińczykami przy lince
holowniczej. No i kiedy hol już był zaczepiony WSIADŁYŚMY OBYDWIE DO FIATA PUNTO i ruszyłyśmy... (właściciel warsztatu z trudem zachowuje powagę)... no i na łuku moje cinqecento nie skręciło tylko wyleciało z zakrętu i uderzyło w drzewo...
Do gabinetu seksuologa wchodzi nieśmiało młode małżeństwo.
- Proszę, siadajcie państwo - uśmiechnął się doświadczony lekarz wskazując na wygodne fotele - W czym mógłbym pomóc?
- Mamy poważne problemy ze współżyciem - odparł onieśmielony młody żonkoś
- A konkretniej, proszę? - zagadnął zaintrygowany specjalista
- No, jest coś nie tak, nie wiem jak to opisać - odparł zmieszany młodzieniec
- To może pani będzie bardziej wylewna - lekarz skierował swe słowa do drobniutkiej szatyneczki, której lico płonęło gorącym rumieńcem zmieszania
- Mąż, prawdę mówiąc, już wszystko panu powiedział. Ja się za bardzo krępuję, żeby wyjawić szczegóły - niewinnie spuściła głowę i dyskretnie załopotała rzęsami
- W tej sytuacji musimy dokonać, jakby to powiedzieć, rutynowego badania. Rzekłbym: wizji lokalnej - zaproponował seksuolog unosząc się z fotela - Proszę państwa tu na kozetkę. Proszę przystąpić do, nazwijmy to, najzwyklejszego, rutynowego według państwa stosunku. Ja sobie popatrzę. Moją obecnością, oczywiście, proszę się nie krępować. W końcu jestem lekarzem i chciałbym państwu pomóc.
Małżeństwo pospiesznie zrzuciło z siebie ubrania. Nieśmiała panienka odważnie rzuciała się plecami na zimną kozetkę i przyjęła postawę wyczekującą. Mężuś owej panienki odważnie, bez chwili wahania, wskoczył na nią i przystąpił do akcji. Oboje przejawili nagle niespotykaną wręcz aktywność. Panienka bardzo głośno wzdychała, krzyczała, w ekstazie drapała męża po plecach, a on parł do boju niczym zdrowy, wygłodniały ogier, stękając tak intensywnie, że lekarz aż się upewnił, czy aby na pewno w poczekalni nie ma już nikogo. Kozetka jeździła po całym gabinecie. Kobitka zawodziła coraz głośniej i coraz szybciej. Facecik ledwo za nią nadążał. Wyraźnie widać było nadchodząca kulminację tego niezwykłego doświadczenia. I gdy już przyszedł czas, oboje wyjąc z rozkoszy znieruchomieli. Gościu osunął się powoli na małżonkę i tak trwali na tej rozklekotanej już kozetce niewinnie uśmiechając się do seksuologa.
- Proszę państwa, powiem szczerze, że nie rozumiem na czym miałby polegać Wasz problem. Według mnie wszystko było w najlepszym porządku. Może było nawet za dobrze, jak na tak młode i pewnie nie za bardzo doświadczone małżeństwo. Muszę się zastanowić, poszukać takiego przypadku w moich notatkach. Zapraszam jutro.
Gdy parka pozbierała swoje rzeczy z podłogi, ubrała się i wyszła, specjalista chwycił za słuchawkę telefonu i wykręcił numer do kolegi po fachu w celu uzyskania konsultacji. Po krótkiej wymianie zdań ów kolega zapytał:
- Taka mała, bardzo atrakcyjna i bardzo nieśmiała szatyneczka, w którą nagle wstępuje diabeł? I żonkoś spisujący się jako kochanek wręcz bez zarzutu... no, może trochę za bardzo niewyżyty? - spytał kolega
- Tak, to bez wątpienia oni - odparł zaskoczony pierwszy lekarz
- Nie przejmuj się. To byli państwo Nowakowie. Mają kawalerkę, dwoje dzieci, cienkie ściany i mało wyrozumiałych sąsiadów. Każdą dobrą okazję wykorzystują na szybki seks. U mnie kozetką potłukli szafkę z lekarstwami...
Znalazłem przed chwilą:

W gabinecie na fotelu siedzi facet z rozdziawioną paszczą a dentysta
mu grzebie.
-Co słychać u pana żony?-pyta dentysta.
-ble ghy wmyn-odpowiada facet.
-O zrobiła prawo jazdy.A co u dzieci?
-wlymi gnyfy mlio.
-Najstarsze ma 13 lat,patrz pan jak ten czas leci.Dobrze proszę popłukać
i wypluć.
-Panie doktorze kiedy następna wizyta?-pyta facet.
-Słucham?
-Kiedy mam przyjść!!!??
-Nie rozumiem...
-wzsmi ghle?
-Aaa,za tydzień w środę o 8.
Taki znany może..., a może nie:
Policjant składa raport:
- Panie komisarzu, podczas dzisiejszej służby nic się nie wydarzyło, no... może ta naga kobieta w parku.
- Zignorowaliście ją?
- Tak, ja raz, a kolega dwa razy!

(: poprzednia | 552 | 553 | 554 | 555 | 556 | 557 | 558 | ... | 986 | następna :)