NIECH ŻYJA FRAJERZY!

- dzien dobry, tu centrum weryfikacji platnosci kartami
kredytowymi banku .XY.. otrzymalismy informacje ze jest
realizowana platnosc w ... (drugi koniec Polski) - prosze o weryfikacje.
Klient: nie! jestem zupelnie gdzie indziej [sprawdzil - karty
nie ma] rany! karta zostala mi skradziona!
- czy zyczy pan sobie zablokowac karte?
- tak oczywiscie
- prosze o podanie pelnego numeru karty.
- przykro mi nie pamietam
- bez tego nie mozemy zablokowac karty, a kwota oczekujaca
wlasnie na akceptacje jest bardzo wysoka.
- to co ja mam teraz zrobic???
- hmmm... wlasciwie nr karty jest niezbedny - musimy otrzymac od
pana jakas informacje, ktora jednoznacznie potwierdzi, ze to
wlasnie pana karta.... na pewno nie pamieta pan numeru?
- nie...
- ...hmmmm... a moze chociaz PIN pan pamieta?
- tak.
- prosze podac
> > > > > - xxxx
- dziekuje. [piiip....piiip....piiip....piiip....]
W szpitalu psychiatrycznym na obchód idzie lekarz. Wchodzi do pierwszej sali/celi i widzi że pacjent siedzi na krześle i udaje że prowadzi samochód wykrzykując: brum, wrum wrum wrum. Pyta się:
-Co robisz?
-Jak to co? Jadę!
Doktor zmarszczył czoło i poszedł do następnego pokoju.
Otwiera drzwi i widzi znowu to samo. Gościu siedzi i udaje że prowadzi samochód.
Doktor znowu pyta się:
-Co robisz?
-Jak to co? Jadę
No to lekarz idzie do nastepnej sali. Tym razem widzi pacjenta siedzącego przy oknie który gapi się w niebo.
-Co robisz?
-Nic
Lekarz zdziwiony, pyta się:
-A nie jedziesz?!
-A to oni już pojechali?!?! Wrum brum brum brum!!!
 
- Wracasz do domu, zjadasz kolację i od razu rozkazujesz: "do łóżka!". A przecież najpierw trzeba porozmawiać o sztuce, o literaturze, o pięknie... - Poucza żona męża.
Następnego dnia po kolacji mąż pyta:
- Słuchaj, czy czytałaś Rembranta?
- Nie...
- No to do łóżka!
Współczesna poezja
> > > > > > > >
"PTASZEK SOBIE FRUNIE Z DALA,
W GÓRZE SLONCE ZAPIERDALA,
ZABA d***E W WODZIE MOCZY.
ku***A! CO ZA DZIEN UROCZY!"
> > > > > > > >
Analiza:
Wiersz jednozwrotkowy, czterowersowy z rymem sylabowym, zrównomiernie
rozlozonym akcentem. Podmiot liryczny wyraza swoje glebokie zadowolenie
z otaczajacego go swiata,przepelnia go kwitnacy stoicyzm i szczescie, które
czlowiekowi zyjacemu we wspólczesnym zamecie, moze dac tylko otaczajaca
przyroda. Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w blekicie wody d***a
zaby jest pretekstem do euforii. Zapierdalajace inne
stworzenia sugeruja wczesne lato, kiedy swiat zwierzecy obudzil sie z otchlani zimy.
Puenta liryku
jest jednoznaczna i latwo odczytywalna. JA liryczne personifikuje slonce.
W slowie "zapierdala" oddaje szybkosc i zlozonosc ruchu slonca, które przeciez nie jest istota ludzka i nie może "zapierdalac" sensu stricte.
Uwage zwraca uzycie wulgaryzmów, których znajomosc swiadczy
o ludowych korzeniach poety i glebokiej wiezi ze spoleczenstwem. W moim
rozumieniu autor chcial sie tym utworem odwdzieczyc srodowisku, z którego
wyrósl za poswiecenie i trud wlozony w zapewnienie mu nalezytego wyksztalcenia.
Szkoda, ze tak malo w dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju!
Siedzi koleś w barze i pije
Jedna flaszka, druga flaszka, potem trzecia kurde bele ... . W końcu patrzy na zegarek. Zdołał jeszcze jakoś się zorientować że za pół godziny ma byc w domu.
Próbuje wstać ... . Bezskutecznie.
Zamawia więc kawę, wypija i znów próbuje wstać. Również bez powodzenia. Zamawia znowu kawę, tym razem z trzech łyżeczek. Wypija i próbuje znów jakoś wstać - nie udaje mu się. Zamawia trzecią kawę - taką siekierę z czterech łyżeczek. Wypija, próbuje wstać, no i jakoś mu się w końcu daje rade . Zapłacił za wszystko i niepewnymi ruchami poszedł do domu.
Na drugi dzień budzi go telefon.
- mówi kelner z tego baru co pan wczoraj u nas był. Mam pytanie- kiedy znowu się pan u nas zjawi ??
- hmm pewnie dziś wieczór. A dlaczego
- aaaa bo nie wiem co zrobić z wózkiem inwalidzkim.
Wsadzili dziadka do więzienia. Dziadzio wchodzi do celi pełnej strasznych zakapiorów:
- Za co cię posadzili dziadygo?
- Za figle.
- Za jakie k*rwa figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co, bo po tobie!
- To ja to mogę pokazać - mówi dziadzio.
- Ta? No to pokaż! - mówi zaintrygowany herszt celi.
Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikację i puka w drzwi. Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartością wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność.
Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada wku**ionych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gównem, i mówią:
- Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało.
Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa.
Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.

Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, aJagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... po prostu nie dam rady...

Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygrana bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ..
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawia w szeregu pod lasem.
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw króla.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygrana bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali.
Nikt nie chce ...
Nagle słychać:
- Ja ! Ja ! Ja chce ! Ja pójdę !
Rozglądają się i widzą:
stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????
No i nikogo innego nie było.
Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ....Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła, zakuty cały w lśniacą zbroję wielki jak dąb rycerz.
Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą :
- Dziaaaadeeeeek ! W nooooogiiiiii ! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu.
Nic nie widać tylko jakieś jęki. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu.
Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsąca się ręka, trzyma miecz na gardle Niemca i mówi: ...
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli "w nogi" bo bym ci chyba łeb upie**olił xD
Przychodzi Francuska mysz do brau i mowi:-lampke bordeaux
Na to barman:-no dobra moge ci dac ale pod barem spi kot
Mysz:-to daj pol i szybko zmykam
Nastepnie przychodzi mysz Niemiecka i mowi:-duze piwo
Barman:-no dobra moge ci dac ale pod barem spi kot
Mysz:-to daj malego i szybko ide
Przychodzi Polska mysz i mowi: -setke czystej
Barman:-no dobra moge ci dac ale pod barem spi kot
Mysz:-to daj 2 i budzic skurwiela!!!

(: poprzednia | 748 | 749 | 750 | 751 | 752 | 753 | 754 | ... | 986 | następna :)