Małżeństwo obchodzi 25 rocznicę ślubu. Równocześnie małżonkowie
świętują 50 rocznicę urodzin każdego z nich. Podczas ceremonii wśród gości
zjawia się wróżka i mówi:

- Kochani! Jako nagrodę za waszą wierność przez te wszystkie lata
małżeństwa, chcę spełnić każdemu z was po jednym największym marzeniu!

Żona podekscytowana ogłasza:
- Pragnę odbyć podróż z mężem dookoła świata!
Po dotknięciu różdżką przed żoną pojawiają się bilety lotnicze oraz stos
voucherów do hoteli na całym świecie. Mąż patrzy na te
bilety, potem na żonę... zastanawia się jeszcze przez chwilę i mówi:

- Wizja wspaniała! Ale taka okazja może się już nie powtórzyć.
Dlatego
wybacz mi, kochanie, ale moim pragnieniem jest mieć żonę o 30 lat młodszą niż ja!

Żona stanęła jak wryta. Wróżkę też prawie wmurowało w ziemię,
lecz słowo się rzekło...
I patrząc na żonę dotyka męża różdżką zmieniając go w 80-cio letniego staruszka.

Jaki stąd morał?

Fakt, że mężczyźni to czasem sk****ele
I robią w życiu złych rzeczy wiele.
Ale pamiętaj, że wróżki, niestety,
To na tym świecie wyłącznie kobiety!"

Pewien rolnik ze wsi Sporniak położonej niedaleko Lublina, poszedł w
dzień targowy na zakupy do Wojciechowa. Trochę połaził po rynku. Na
jednym ze straganów kupił wiklinowy koszyk, potem zaszedł do sklepu
metalowego gdzie nabył 5 kilogramowe kowadło i w drodze powrotnej od
stojącego przy kuźni sprzedawcy drobiu za psie pieniądze wytargował
sporą gęś i tłuściutką kurę. Pojawił się jednak pewien problem. Facet
musiał wracać do domu odległego o ok. 10 kilometrów, piechotą więc jak
to wszystko, psia krew nieść. Pokombinowali razem ze sprzedawcą drobiu i
stanęło na tym, że w wiklinowy koszyk może przecież schować kowadło,
zawiesić kosz na rękę, pod pachę wsadzić i mocno przycisnąć kurę, a pod
drugie ramię wsadzić gęś. Udało się i gość poszedł przez pola i lasy do
domu. Gdy wyszedł z jednego z zagajników koło Palikijów II natknął się
na bardzo wystraszoną ( na pierwszy rzut oka ) zakonnicę.
- Co jest siostrzyczko ? ? zapytał
- Oj mój Boże ? odpowiedziała mniszka ? Zabłądziłam. Chcę odwiedzić
koleżankę we wsi Sporniak pod numerem 345*, błąkam się już od rana po
okolicy i nie mogę trafić.
- Spokojnie ? uśmiechnął się nasz bohater ? Ja mieszkam w Sporniaku pod
numerem 362* więc niech siostra idzie ze mną.
Tu nastąpiła niespodziewana reakcja ?Służki Bożej? :
- Tak, tak a potem wywiedzie mnie pan w jakieś bezludne miejsce i mnie
pan zgwałci.
- No co też siostra pierd*li ? ? wściekł się rolnik ? Niech siostra
popatrzy na mnie. Koszyk z kowadłem i kura w jednej ręce a gęś w
drugiej. Jak ja miałbym możliwość takie coś zrobić ?
Siostra popatrzyła, zastanowiła się chwileczkę i odparła :
- Proste, kurę postawisz pan na ziemi i przykryjesz pan ją koszykiem.
Żeby nie uciekła postawisz pan na koszyku kowadło a ja będę trzymała gęś.
 
Do firmy zajmujacej sie usuwaniem padlych zwierzat z ulic miasta
dzwoni telefon:
- Dzzdzzienn dddobry, jajaja chchccialem popowiedziec, ze lelezy papapadly kkkon.
- Oczywiscie, przyjedziemy i zabierzemy, tylko niech pan powie, na jakiej ulicy.
- Na po...pooo...po..poooo
- Moze na Poznanskiej?
- Nnnie, na poo.po..poo
- Moze na Podgórnej?
- Nnnie, nnnie...
- To jak Pan sie zastanowi, prosze zadzwonic.
Facet dzwoni po chwili:
- Dzie dzie dzien...
- No witam,witam, co z tym koniem, na jakiej ulicy?
- Na poooo...po...po...
- No jaka, moze Poznanska?
- Nnnie, nnnie, pooo...po...po...
- Moze jednak Poznanska?
- Nnnnie...
- Prosze sie zastanowic i zadzwonic pózniej, dobrze?
Facet dzwoni po godzinie i ciezko dyszac mówi:
- Ddzi...
- No witam, witam, jak tam konik, na jakiej ulicy lezy?
- Na pppo..poooo...
- Poznanskiej?
- Ttttak!
- No widzi Pan, mówilem ze na Poznanskiej!
- Bbbo gggo chchcholerra pppprzeniossslem...
W autobusie komunikacji miejskiej, w dużym tłoku, mały
(ok. 4-5latek) mówi:
- Mamo ja chce usiąść!
- Ależ synku nie ma miejsca.
- Mamo! Ja chce usiąść !!
- Mówiłam ci już synku, popatrz - nie ma miejsca!
- Mamo! Ja chce usiąść !!!! Bo cos powiem !!!
- Ależ synusiu - nigdzie nie ma wolnego miejsca !!!!
Na to synuś na cały glos:
- A tata powiedział, ze masz zimna d***ę !!!!!!!
Przychodzi pół baby do lekarza:
- Co pani jest?
- Ba.
Maż: A może dla odmiany szybki numerek?
Żona: Odmiany od czego ...?
Wypadki na budowie niestety siê zdarzaja. Moje Czerwone Brygady (choc z
reguly robily wszystko, zeby nie ulec wypadkowi, czyli po prostu migaly sie
od roboty) czasami równiez sie gdzies tam obily, podrapaly czy wlazly na
jakis gwózdz. W takich przypadkach zglaszalo sie wypadek, po czym na budowe
przyjezdzal funkcjonariusz BHP, który spisywal protokól powypadkowy. IQ
tego goscia bylo chyba niewiele wyzsze niz temperatura ciala, totez
Czerwone Brygady nazywaly go krótko a dosadnie: "Behapi***a" (pardon my
French).
Kiedys przy robotach zbrojarskich chlopki przeciagaly prety zbrojeniowe
z wiazki pod nozyce, jakies 20 metrów po równej drodze. Jeden sie potknal i
rozbil sobie ryja. Nic wielkiego, obmyl sie, zdezynfekowalem mu
przygryziona warge woda utleniona i nazad do roboty, ale wypadek trzeba bylo
zglosic.
Wzmiankowany funkcjonariusz behape pojawil sie po dwóch dniach, jak
zwykle oszolomiony poczuciem misji. Wezwal poszkodowanego i swiadków,
przesluchal, a jakze, i popelnil protokól. Oryginal zabral, a kopie dostalem
do akt budowy.
Przeczytalem go i walnalem takiego rotfla, ze o malo nie musialem znów
zglaszac wypadku...

W protokole stalo jak wól: PRACOWNIK DOZNAL URAZU WARGI WSKUTEK CIAGNIECIA DRUTA...
Szara komórka przypadkowo znalazla sie w mózgu mezczyzny.
Wszedzie ciemno, pusto, ani sladu zycia.
- Huhu! - wola komórka.
Zadnej odpowiedzi.
- Huhu! - wola ponownie.
Wtem zjawia sie inna szara komórka i pyta:
- Co tu robisz calkiem sama? Chodz, wszystkie jestesmy na dole!

(: poprzednia | 724 | 725 | 726 | 727 | 728 | 729 | 730 | ... | 986 | następna :)