Czukcza myśliciel siedzi w swoim namiociku na zboczu góry i myśli. W pewnej chwili wpada inny Czukcza
- Jedna z twoich kóz spadła w przepaśc
Ten jednak nie reaguje. Za jakiś czas znów przychodzi pomocnik
- Kolejna twoja koza spadła w przepaśc. Jednak i tym razem nie było odzewu ze strony naszego myśliciela. Po niedługim czasie poraz kolejny wbiega przerażony Czukcza
- Wszystkie twoje kozy spadły w przepaśc!!
Czukcza zmyślił się głęboko
- hm....hm...znaczy zauważalna jest tendencja....
Wstawał świt nad prerią.
Przy samotnej, szarej skale stało ukryte przed wzrokiem ciekawskich, niewielkie tipi. Gdy słońce wzeszło trochę wyżej, skóry zasłaniające wejście poruszyły się lekko. Pojawiła się najpierw ręka, potem okolona kruczoczarnymi włosami głowa, wreszcie ze środka wynurzył się w całej okazałości smagłolicy, barczysty wojownik. Samotne pióro zatknięte za opaskę kołysało się lekko na wietrze. Uważny obserwator na podstawie fantazyjnych wzorów i innych elementów zdobiących strój tej malowniczej postaci odgadłby zapewne nazwę szczepu z jakiego pochodził wojownik, lecz narrator nie był nigdy na Dzikim Zachodzie, nie ma o tym zielonego pojęcia i nie będzie wprowadzał szanownego czytelnika w błąd.
Indianin wyciągnął ręce i przeciągnął się cały aż zatrzeszczały kości.
Skierował swe posępne oblicze ku wschodowi. Słynnym indiańskim sposobem przyłożył do czoła dłoń (stworzył tym sposobem słynny indiański daszek chroniący oczy przed rażącymi promieniami słońca) i wpatrzył się słynnym indiańskim przenikliwym wzrokiem w odległą, ledwie widoczną kreskę horyzontu. Po chwili spojrzał na północ. Zmarszczone brwi świadczyły, że coś go wyraźnie nurtuje. Zwrócił się w kierunku zachodu.
Nie wiadomo czy odnalazł to czego z takim skupieniem szukał, w każdym razie na koniec przymknął oczy i wciągając rozszerzonymi nozdrzami pachnące ziołami równinne powietrze westchnął przeciągle i kiwnął twierdząco głową. Obróciwszy się na pięcie, bezszelestnie jak duch zniknął na powrót w namiocie.
Jak się okazuje, w ciemnym, mocno pachnącym dymem wnętrzu był jeszcze ktoś. Na posłaniu z bizonich skór, leżała na wpół przykryta wzorzystym pledem, smukła jak górski kuguar jego wierna squaw.
Uniosła się teraz na łokciu i patrzyła wyczekująco na swojego mężczyznę, w jej oczach widać było nieme pytanie...
- No i? - nie wytrzymała, choć zwykle potrafiła czekać
Spojrzał w jej czarne jak górskie jezioro oczy.
- Wtorek.
 
W rodzinie urodziły się trojaczki...
Sąsiedzi pytają siedmioletniego braciszka nowo narodzonych:
- Jak się maluchy nazywają?
Ten, niezdecydowanie:
- O ile dobrze ojca przez telefon zrozumiałem - Nihu, Janie, Moje.
Siedzi dwóch żuli na ławeczce w parku, siedzą tak popijając coś tam z gwinta.
W pewnym momencie jeden do drugiego
- Co robisz w długi weekend?
Rozmawiają dwaj koledzy:
- wiesz, moja żona robi prawo jazdy... Ale naiwna, myśli że będę jej dawał samochód...
- eee, moja to dopiero jest naiwna; Jedzie na miesiąc do sanatorium. Zajrzałem jej do torby a tam z dziesięć paczek prezerwatyw. ...Pewnie myśli że ją będę odwiedzał...
Blondynka otrzymała telegram, na drugi dzień zaczęła sie drapać po włosach łonowych. Co było napisane w telegramie...???

" JUTRO POGRZEB W SZCZECINIE..."
Klatka schodowa. Wchodzący na górę człowiek widzi małą dziewczynkę, która stoi pod czyimiś drzwiami i usiłuje dosięgnąć dzwonka.
- Poczekaj, dziecko, pomogę ci! - mówi facet i naciska dzwonek. Na to dziewczynka:
- Nie wiem, jak pan ale ja teraz spier...am!
Do Pinokia przyszedł Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
- O! ...widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
- Bo ja chciałem pieska albo kotka !
- Niestety zabrakło! ...inne dzieci też nie dostały.
- Ale ja się boję tego bobra!

(: poprzednia | 618 | 619 | 620 | 621 | 622 | 623 | 624 | ... | 986 | następna :)