Kobitka załamana codziennym pijaństwem swojego mężusia poprosiła koleżanki o radę pozwalającą uwolnić lubego od tego jakże wstrętnego nałogu i od towarzystwa kilku zaplutych moczymord, których ten nazywa swoimi kumplami.
- Jak znowu przyjdzie nawalony do nieprzytomności, to wsadź mu w d... rozwiniętą prezerwatywę.
- I co?
- I nic. Zobaczysz, że to zadziała - poradziły koleżanki

Mężuś i tym razem doczłapał pod drzwi domciu w towarzystwie uczynnych kumpli. I znowu był nawalony jak szpak. Zwalił swe obświnione wymiocinami cielsko na łóżko i usnął snem sprawiedliwego. A małżonka? Korzystając ze stanu swojego wybrańca, uczyniła skwapliwie, co jej koleżanki doradziły.

Nastał poranek. Mężuś, drapiąc się po brudnym podkoszulku, jak co dzień, udał się chwiejnym krokiem do toalety. Tym razem wyszedł z niej po wyjątkowo długim pobycie i jakiś taki jakby odmieniony. Odświeżony, ogolony, w czystej bieliźnie. I jakiś taki nieswój. Unikając wzroku małżonki zasiadł do przygotowanego przez nią śniadanka.

- Udała się wczorajsza imprezka? - zaszydziła żonka
- Udała się - odparł spuszczając oczy
- Znowu troszkę popiłeś, co?
- Troszkę
- Widziałam, że kumple odprowadzili Cię pod same drzwi.
- Nie wspominaj mi o nich! Nie mam już kumpli!
Idzie blondynka, nagle widzi przed sobą
wysoki mur. Stanęła. Stoi cierpliwie, stoi, aż wkońcu mur się zawalił i blondynka
poszła dalej.
Jaki z tego morał?
- Mądry zawsze ustępuje głupszemu.
 
Dom wariatów, lekarz siedzi na dyżurce, wokół sajgon, szaleńcy wchodzą sobie
na głowę, wydzierają się, bija się, kompletny odjazd, skaczą po łóżkach,
jedzą karaluchy, rzucają się poduszkami. Nagle do lekarza podchodzi taki
najbrudniejszy. Koszula - ścierwo, pazury czarne, tłuste włosy, na nogach
podarte kapcie, nieogolony, sińce pod oczami. Lekarz na niego patrzy i mówi:

- a co to takie piękne do mnie przyszło? małpka?
facet nic
- a może napoleon albo książe?
facet nic
- a może to taki piękny przybysz z obcej planety nas odwiedził,
a facet na to:
- panie, ku..a, ogarnij Pan ten sajgon, bo mi tu kazali internet podłączyć
Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod nosem:"d***a".
"Co powiedziałeś tatusiu?"pyta Jasio.
"Aaaa... powiedziałem.... duduś" odpowiada ojciec.
"tatusiu, a co to jest duduś" pyta ciekawski bachor.
"Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko"
"Tato, a jak on wygląda?"
"A, ma takie rączki i nóżki...."
"Tatusiu, a cojedzą dudusie?"
"Mmm. Jedzą warzywa owoce...."
"A tato, a czy dudusie mają dzieci?"
"Noo, tak"
"To znaczy, że dudusie się rozmnażają?"
"Tak"
"A jak się nazywają dzieci dudusia?"
"Eee...dudusiątka."
"A jak wyglądają dudusiątka?"
"Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe"
"A co jedzą dudusiątka?"
"Eeee..... mleczko piją..."
"Tato, a gdzie mieszkają dudusie?"
"d***A POWIEDZIAŁEM, d***A !
Pewna para starała sie o dziecko. Po kilku niudanych próbach mężczyzna stwierdził, że to jego wina i postanwił się przebadać. Nazajutrz wybrał się do
lekarza, a ten dał mu słoiczek i wskazał pokój, do którego ma się udać, aby napełnić słoik. Na miejscu były oczywiście przygotowane odpowiednie
gazetki i filmy. Mężczyzna wchodzi do pokoju, a po chwili zza drzwi wydobywa się dzwięk okropnego stękania:

-yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy....

Reszta pacjętów oniemiała ze stachu, niektórzy zaczeli wychodzić. Po chwili znów słychać glos:

-yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy....

Doktor nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji, lecz po chwili drzwi sie otwierają i mężczyzna mówi do lekarza:

-Panie Doktorze!!! Próbowałem prawą ręką, próbowałem lewą ręką, próbowałem nawet przez swetr, ale weź mi Pan k...a odkręć ten słoik!!!
Po ukończeniu studiów prawniczych syn proponuję ojcu (staremu prawnikowi), że zastąpi go na jeden dzień w pracy, aby ten miał wolne po tylu latach harówki. Pod koniec dnia się spotykają i syn mówi:

- To było cudowne! Pierwszy dzień w pracy, a ja zakończyłem sprawę, która ty ciągnąłeś przez 5 lat!
- Też mogłem to zrobić już dawno temu, ale trzeba było opłacić twoje studia.
Na wyspę gdzie mieszkają sami Murzyni przyjeżdża biały misjonarz.
Po 2 latach w wiosce rodzi się białe dziecko. A że w ich prawie cudzołóstwo
było karane śmiercią, wódz poszedł do misjonarza na poważną rozmowę.
- No, jestes tu jedynym białym człowiekiem, więc wszyscy podejrzewają Ciebie.
Misjonarz na to:
- Spójrz, w przyrodzie zdarzają sie takie przypadki, że czarne+czarne=białe.
I na odwrót, jak np. jedyna czarna owca w Twoim stadzie. Wszystkie są białe oprócz niej, na to zmieszany wódz odpowiada:
- Dobra, zapomne o tej sprawie z dzieckiem, a Ty nikomu nie mów o owcy
Zaniepokojona matka do nastoletniego syna:
- Czy ty masz kłopoty z narkotykami?
- Ależ skąd... dzwonię i mam!

(: poprzednia | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | ... | 230 | następna :)