Krasnoludki odwiedzając Rzym wstąpiły do papieża.

a.. Bardzo przepraszam, Wasza Ekscelencjo, ale mam pytanie: Istnieją w Rzymie krasnoludki - zakonnice? - pyta się Tom, najstarszy z krasnali.
b.. Hmm, nie, nie - odpowiada z uśmiechem papież - w Rzymie nie ma żadnych krasnoludków - zakonnic.
W tyle reszta krasnali zaczyna się uśmiechac...

a.. A, przepraszam, Wasza Ekscelencjo, a może jakieś krasnoludki - zakonnice żyją gdzieś indziej we Włoszech? - pyta się dalej Tom.
b.. Nie, nie, drogi Tomie, we Włoszech tez nie ma krasnoludków - zakonnic - odpowiada papież.
Reszta krasnali zaczyna się głośno śmiać...

a.. Hmm, a może żyją jakieś krasnoludki - zakonnice w Europie? - nie daje spokoju Tom.
Papież, którego zaczęły już powoli denerwować te pytania, mówi:

a.. Drogi Tomie, naprawdę nie ma w Europie żadnych krasnoludków - zakonnic!
Krasnoludki w tyle zaczynają się tarzać ze śmiechu...

a.. Chce mi Wasza Ekscelencja powiedzieć, że na całym świecie nie istnieją żadne krasnoludki - zakonnice?
Papież zdenerwowanym już głosem mówi:

a.. Nigdzie, drogi Tomie, nie istnieją krasnoludki - zakonnice.
Po tej odpowiedzi, krasnoludki w tyle zaczynają wyć i zwijać się ze śmiechu rycząc:

a.. Tom zerżnął pingwina! Tom zerżnął pingwina! Tom zerżnął pingwina!
Konduktor sprawdza bilety w pociągu:
-Czy pani zapłaciła za tego psa ?
-Ależ skąd, dostałam go na urodziny!
 
Do gabinetu seksuologa wchodzi nieśmiało młode małżeństwo.
- Proszę, siadajcie państwo - uśmiechnął się doświadczony lekarz wskazując na wygodne fotele - W czym mógłbym pomóc?
- Mamy poważne problemy ze współżyciem - odparł onieśmielony młody żonkoś
- A konkretniej, proszę? - zagadnął zaintrygowany specjalista
- No, jest coś nie tak, nie wiem jak to opisać - odparł zmieszany młodzieniec
- To może pani będzie bardziej wylewna - lekarz skierował swe słowa do drobniutkiej szatyneczki, której lico płonęło gorącym rumieńcem zmieszania
- Mąż, prawdę mówiąc, już wszystko panu powiedział. Ja się za bardzo krępuję, żeby wyjawić szczegóły - niewinnie spuściła głowę i dyskretnie załopotała rzęsami
- W tej sytuacji musimy dokonać, jakby to powiedzieć, rutynowego badania. Rzekłbym: wizji lokalnej - zaproponował seksuolog unosząc się z fotela - Proszę państwa tu na kozetkę. Proszę przystąpić do, nazwijmy to, najzwyklejszego, rutynowego według państwa stosunku. Ja sobie popatrzę. Moją obecnością, oczywiście, proszę się nie krępować. W końcu jestem lekarzem i chciałbym państwu pomóc.
Małżeństwo pospiesznie zrzuciło z siebie ubrania. Nieśmiała panienka odważnie rzuciała się plecami na zimną kozetkę i przyjęła postawę wyczekującą. Mężuś owej panienki odważnie, bez chwili wahania, wskoczył na nią i przystąpił do akcji. Oboje przejawili nagle niespotykaną wręcz aktywność. Panienka bardzo głośno wzdychała, krzyczała, w ekstazie drapała męża po plecach, a on parł do boju niczym zdrowy, wygłodniały ogier, stękając tak intensywnie, że lekarz aż się upewnił, czy aby na pewno w poczekalni nie ma już nikogo. Kozetka jeździła po całym gabinecie. Kobitka zawodziła coraz głośniej i coraz szybciej. Facecik ledwo za nią nadążał. Wyraźnie widać było nadchodząca kulminację tego niezwykłego doświadczenia. I gdy już przyszedł czas, oboje wyjąc z rozkoszy znieruchomieli. Gościu osunął się powoli na małżonkę i tak trwali na tej rozklekotanej już kozetce niewinnie uśmiechając się do seksuologa.
- Proszę państwa, powiem szczerze, że nie rozumiem na czym miałby polegać Wasz problem. Według mnie wszystko było w najlepszym porządku. Może było nawet za dobrze, jak na tak młode i pewnie nie za bardzo doświadczone małżeństwo. Muszę się zastanowić, poszukać takiego przypadku w moich notatkach. Zapraszam jutro.
Gdy parka pozbierała swoje rzeczy z podłogi, ubrała się i wyszła, specjalista chwycił za słuchawkę telefonu i wykręcił numer do kolegi po fachu w celu uzyskania konsultacji. Po krótkiej wymianie zdań ów kolega zapytał:
- Taka mała, bardzo atrakcyjna i bardzo nieśmiała szatyneczka, w którą nagle wstępuje diabeł? I żonkoś spisujący się jako kochanek wręcz bez zarzutu... no, może trochę za bardzo niewyżyty? - spytał kolega
- Tak, to bez wątpienia oni - odparł zaskoczony pierwszy lekarz
- Nie przejmuj się. To byli państwo Nowakowie. Mają kawalerkę, dwoje dzieci, cienkie ściany i mało wyrozumiałych sąsiadów. Każdą dobrą okazję wykorzystują na szybki seks. U mnie kozetką potłukli szafkę z lekarstwami...
Pan Nowak udał się do szpitala po wyniki badań żony. Pracownik szpitala mówi: - Bardzo nam przykro, ale mieliśmy tu trochę zamieszania i niestety wyniki pańskiej żony wróciły z laboratorium razem z wynikami jakiejś innej pani Nowak i teraz nie wiemy, które są które. Szczerze mówiąc, ani te, ani te nie są nadzwyczajne. - Co to znaczy? - Jedna z pań ma Alzheimera, a druga uzyskała pozytywny wynik testu na AIDS. - Ale chyba badania można powtórzyć ?! - Teoretycznie można, ale te badania są bardzo drogie, a Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci za dwa testy dla tego samego pacjenta. - To co ja mam robić ? - Narodowy Fundusz Zdrowia zaleca w takiej sytuacji, by zawiózł Pan żonę do śródmieścia i tam zostawił. Jeżeli trafi sama do domu, po prostu proszę zrezygnować ze współżycia.
Noc. Mąż śpi z żona w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup łup łup w drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.
"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał", myśli przewraca się z powrotem.
Słychać głośniejsze łup łup łup.
- Idź otwórz, zobacz kto to, - mówi żona.
No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progi stoi facet, od którego jedzie alkoholem:
- Dobry wieszor, - bełkocze. - Szy mochby pan mnie popchnąć?
- Nie, spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka,- warczy maź i zatrzaskuje drzwi. Wraca do żony i mówi co zaszło.
- No co ty, jak mogłeś? - mówi żona. - A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?
- Ale kochanie, on był pijany!
- Nieważne, potrzebuje pomocy.
No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dol.
Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, węec woła:
- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi glos:
- Taaaa...
Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
- Gdzie pan jest?
- W ogrodzie, na huśtawce...
Trwają mistrzostwa świata w posuwaniu na czas. Przygotowują się: Szybki Lopez, Struś Pędziwiatr i Speedy Gonzalez. Komentuje Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz:
- Speedy Gonzalez się rozgrzewa, już się rozgrzał, zaczyna... 10... 20... 30... Limit czasu się skończył. Rekordu świata nie będzie, ale to i tak niezły wynik. Chyba się zgodzisz Włodziu.
- Kolejny zawodnik to Struś Pędziwiatr. ZACZYNA!
100... 200...300... 400... No, no no ... całkiem niezły wynik. Przyznaj Darku!
- Ten wynik był niezły, ale oto na arenie staje legendarny Szybki Lopez. Zaczął. Tysiąc... dwa tysiące... trzy tysiące... cztery tysiące.... pierwszy sektor... drugi sektor... WŁODZIU! SPIERDALAMY!!!
-Jasiu czemu jesteś taki podrapany?
-A bo widzisz mamo wpadłem w krzaki.
-W te które wczoraj wycięli?
-Nie, te dalej, ale w zasadzie to się wywróciłem na żwir.
-Na ten żwir, który zamienili niedawno na asfalt?
-No tak, bo jechałem na rowerze i trafiłem w dziurę.
-Jasiu!? Jakim rowerze, przecież ostatnio nam ukradli.
-Kurwa! Kotek jest mój! I będę go pierdolił, czy się Wam to podoba, czy nie!
Rodzice z synkiem wybrali się do cyrku. Kiedy tata poszedł po słodycze, na arenę wszedł słoń. Chłopiec wstał i wyciągając rękę krzyczy do mamy:
- Mamo, mamo, co to jest?
Zaskoczona matka odpowiada:
- To jest ogon słonia.
Ale synek krzyczy dalej:
Ale nie to, to takie pod spodem!
Zakłopotana matka odpowiada:
- Aaa, toooo... nic takiego.
Wraca tata, ale bez napoi, więc idzie po nie mama.
Synek wiesza się tacie na ramieniu i pyta co to jest, wskazując na słonia.
- To jest ogon, synu.
- Nie, to pod spodem
- To jest siusiak słonia.
Chłopiec chwilę się zastanawia, po czym mówi:
- A mama powiedziała, że to "nic takiego".
Ojciec z dumą rozpiera się na foteli i mówi:
- No cóż, synku. Tatuś trochę mamusię rozpuścił.

(: poprzednia | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | ... | 230 | następna :)