Mąż siedzi przy komputerze, za jego plecami żona.
Żona mówi:
- No weź, puść mnie na chwilę, teraz ja sobie poserfuję po internecie?
A mąż na to:
- No kurka!!!! Czy ja Ci wyrywam gąbkę z ręki jak zmywasz naczynia?
Geografia kobiety i mężczyzny: Pomiędzy 18 - 21 rokiem zycia kobieta jest jak Afryka.
Nie do końca odkryta, półdzika, epatująca naturalnym pięknem czarnego buszu położonego w uroczej delcie.

Pomiędzy 21 - 30 kobieta jest jak Ameryka. Dokladnie zbadana, rozwinięta i otwarta na wymianę z innymi krajami, szczególnie tymi posiadajacymi gotówkę lub dobre samochody.

Pomiędzy 30 - 35 kobieta jest jak Indie. Goraca, wyluzowana, pewna
swego niezaprzeczalnego piękna.

Pomiędzy 35 - 40 kobieta jest jak Francja. W polowie zrujnowana przez wojny, ciągle posiada wiele miejsc, które warto zobaczyć.

Pomiędzy 40 - 50 jest jak Jugoslawia. Przegrala wojne i ciagle
ponosi konsekwencje błędów przeszlosci. Potrzebuje gruntownej przebudowy.

Pomiŕdzy 50 - 60 jest jak Rosja. Rozlegla, zimna, a jej surowy klimat trzyma
Wszelkich wędrowców z dala.

Pomiędzy 60 - 70 jest jak Mongolia. Z bogatą i pełną podbojów przeszloscią,
ale bez widoków na jutro.

Po 70 jest jak Afganistan. Kazdy wie, gdzie to jest, ale nikt nie ma zamiaru tam jechać.

Geografia mezczyzny:
Od 17 do 70 roku życia mężczyzna jest jak Zimbabwe.
Rzadzi nim mały dyktator.
 
Mąż mówi do żony:
-Kochanie, pójdę dziś z kolegami na paryjkę kręgli, dobrze?
-Idź koniecznie, przecież za rogi cię nie trzymam.
Żyję z Tobą jak Kopciuszek
- skarży się młoda żona mężowi.
- widzisz, mówiłem Ci, że będziesz miała jak w bajce.
Pewna para była świeżo po ślubie - dwa tygodnie temu było wesele. Mąż, jakkolwiek wielce w małżonce zakochany, nabrał ochoty, by spotkać się ze starymi kumplami i poimprezować w ich ulubionym barze. Zaczął się wiec ubierać i mówi do żony:
- kochanie, wychodzę, ale wrócę niedługo.
- a dokąd idziesz, misiaczku ? - zapytała żona
- idę do baru, ślicznotko. Mam ochotę na małe piwko.
- chcesz piwo, mój ukochany ? - żona podeszła do lodówki, otworzyła drzwi i zaprezentowała mu 25 rożnych rodzajów piwa z 12 krajów: Niemiec, Holandii, Anglii i in.
Mąż stanął zaskoczony i jedyne, co zdołał wydusić z siebie to:
- tak, tak cukiereczku... ale w barze... no wiesz... te chłodzone kufle... - nie zdążył skończyć, gdy żona mu przerwała:
- chcesz do piwa schładzany kufel ? nie ma problemu - i wyjęła z zamrażarki wielki, oszroniony kufel.
Ale mąż, choć nieco już blady z wrażenia, nie dawał za wygraną:
- no tak, skarbie, ale wiesz, w barach mają takie naprawdę świetne i pyszne przystawki... nie będę długo. Wrócę naprawdę szybko, obiecuję.
- masz ochotę na przystawki, niedźwiadku ? - żona otworzyła drzwi od szafki, a tam słone paluszki, orzeszki, chipsy, pieczone skrzydełka, marynowane grzybki i wiele innych smakołyków.
- ale kochanie... w barze... no wiesz... te męskie gadki, przeklinanie, niewyszukany język...
- chcesz przekleństw, moje ciasteczko ? ZATEM PIJ TO QREWSKIE PIWO Z J*B*NEGO ZMROŻONEGO KUFLA I ŻRYJ P!ERD*L*NE PRZYSTAWKI JESTES TERAZ, DO CH*JA CIĘŻKIEGO, ŻONATY I NIGDZIE, QRWA, NIE WYJDZIESZ! POJĄŁES, SQRW*SYNU!?!?!?
Gospodarz hodował świnie i pewnego razu świnie przestały jeść więc postanowił doradzić się weterynarza co ma zrobić żeby świnie zaczęły jeść.
Weterynarz doradził mu, żeby wziął świnie na żuka wywiózł do lasu i wy dupczył to na pewno zaczną jeść.
Gospodarz posłuchał i tak zrobił. Kiedy wrócił świnie dalej nie chciały jeść.
Więc znów pojechał do weterynarza i mówi, że zrobił jak mu kazał a świnie dalej nie chcą jeść.
Wtedy weterynarz powiedział, że zapomniał powiedzieć, że musi w nocy wziąć te świnie na żuka i wywieść do lasu i wy dupczyć.
Gospodarz, więc tak zrobił jak mu weterynarz kazał.
Na następną noc żona gospodarz budzi go w nocy i krzyczy: świnie!!!!!
Na co gospodarz zadje pytanie: Co jedzą??
Na to żona : Nie siedzą w żuku i trąbią!!

Był sobie facet, który miał motor. A ponieważ, bardzo lubił swój motor, to smarował go wazelina, żeby mu nie zardzewiał podczas deszczu. I pewnego razu spotkał dziewczynę Marzen, on ja pokochał, ona jego jak to w bajkach bywa. I pewnego dnia ona zaprosiła go do siebie na obiad. Przed wejściem do jadalni uprzedziła go:

- U nas w domu jest taka tradycja, ze kto się pierwszy odezwie po obiedzie, zmywa naczynia, ta tradycja obowiązuje również gości. Tak wiec pamiętaj. No wiec zaczęli jeść, zjedli i siedzą i patrzą po sobie. Chłopak sobie myśli:

- Mmmm, pycha obiad, trzeba by było podziękować, no ale nie będę przecież zmywać.

Dziewczyna sobie myśli:

- Zabrałabym go już do pokoju, ale nie mogę nic powiedzieć, bo będę musiała zmywać.

Matka myśli:

- Trzeba by już wstać, ale napracowałam się dzisiaj i nie chce mi się zmywać.

Ojciec myśli:

- Nic nie robiłem przez cały dzień to i zmywał nie będę.

Mija pól godziny. Chłopakowi się znudziło, wziął dziewczynę, posądził na stole, podniósł jej spódnice, spuścił spodnie i użył sobie. Siada i myśli:

- UUUch, leżało mi to już od dwóch dni, trzeba by jej cos powiedzieć, bo to jakoś głupio, ale przecież zmywać nie będę.

Dziewczyna myśli:

- Było extra, trzeba by mu podziękować, ale to zmywanie....

Matka myśli:

- Nie miałam tego od 6 lat, trza by cos staremu powiedzieć, ale nie teraz, bo zmywać nie będę.

Ojciec myśli:

- A to gnój, moja córkę przeruchal, a ja przez to zmywanie nic nie mogę powiedzieć.

Mija następne pól godziny. Chłopak wziął mamusie na stół i powtórzył numer. Siada i myśli:

- Ale się spodliłem. Tu taka lacha, a ja jej matkę. Musiałbym się wytłumaczyć, ale...

Dziewczyna myśli:

- świnia, najpierw ja, potem moja matka. Musiałabym mu cos powiedzieć, ale...

Matka myśli:

- Ehhhh! Jak dobrze, jak mu podziękować, jak nic nie można powiedzieć?

Ojciec z piana w ustach myśli:

- Moja córka, moja żona na moim stole, a ja nic nie mogę temu draniowi powiedzieć.

Nagle zerwal sie deszcz. Chłopak wstaje od stołu, podchodzi do okna i patrzy jak jego motor moknie.

- He, he, dobrze, ze go wysmarowałem wazelina - myśli. - Jak przestanie padać to musze go znowu posmarować.

I zaczyna szukać po kieszeniach puszki, i stwierdza, ze zapomniał jej z domu.

- No trudno, zmyje te naczynia - myśli i pyta:

- Czy ktoś ma wazelinę?

Na co ojciec zrywa się i biegnie do kuchni:

- TO JA JUZ POZMYWAM!

- Dzwoni telefon.
- Dzień dobry, czy mogę z Jolą?
- Niestety małżonki nie ma w domu.
- To wiem, jest u mnie. Ja pytam, czy mogę.

(: poprzednia | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | ... | 131 | następna :)