Lekarz zwraca sie do zony pacjenta:
--Prosze pani, obawiam sie ze bedzie musiala Pani przygotowac meza na najgorsze.
Na co zona odpowiada, cala przerazona:
--O Boze, Pan ma na mysli, ze umrze
Lekarz:
--Nie, mam na mysli ze musi rzucic picie
Przychodzi polityk do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, mam straszny problem, od trzech tygodni mam migrenę.
- Niech pan nie przesadza. Migrenę to może mieć profesor, nauczyciel, artysta, słowem człowiek myślący a pana to po prostu łeb napier..la.
 
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Jestem skonana.
- A ja z "Gwiezdnych Wojen".
Ukraina. Ileś lat po wielkiej awarii. W szkole lekarka kontroluje stan uczniów.
- Jak tam wzrok?
- Nie za bardzo...
- Okularków czemu nie nosi, a?
- Noska nie mam... spadają.
- Może oprawki inne, jakieś sprytne?
- Ale uszek nie mam... to jak zahaczyć?
- No to soczewki kontaktowe!
- Siedem soczewek? Drogo trochę...
Do lekarza przychodzi kobieta. Doktor pyta: - Co pani dolega? Pacjentka pokazuje mu gardło. - O, widzę, że trzeba pani wyciąć migdałki. Ma pani jeszcze jakieś dolegliwości? Kobieta pokazuje brzuch. Lekarz bada ją i stwierdza: - O,to wyrostek,trzeba wyciąć. Czy jeszcze coś panią boli? - Ostatnio bardzo boli mnie głowa - mówi drżącym głosem kobieta - ale już przechodzi...
Młodzian idąc przez wieś, zapytuje leciwą gospodynię:
- Babciu, jak tu najłatwiej trafić do szpitala?
- Powiedz mi jeszcze raz - babciu - to zaraz tam się znajdziesz!
Autorem jest Stanisław Tym (cytat z książki "Mamuta Tu Mam")

Piękną podróż po Polsce odbył ostatnio 43-letni Waldemar G. ze Stalowej Woli. Rozpoczął ją rano około ósmej od Bałtyku (dwie butelki), potem przez Ziemię Lubuską (Winiak Lubuski - jedna butelka) powrócił znów na Pomorze (jedna butelka Gorzałki Pomorskiej), skąd Wisłą (Vistula) udał się do Warszawy (Stołeczna - trzy butelki, ale z kolegą) a następnie Poznań (Poznańska Gorzka), Warmię i Mazury (wino Warmińskie owocowe - pięć butelek) udał się do Krakowa (Krakus) i nieprzytomny ze zmęczenia zakończył podróż w Żywcu (sześć puszek).
Waldemar G. przebywa obecnie na oddziale intensywnej terapii szpitala w Kielcach i planuje po wyjściu nową, znacznie dłuższą podróż.
Do gabinetu seksuologa wchodzi nieśmiało młode małżeństwo.
- Proszę, siadajcie państwo - uśmiechnął się doświadczony lekarz wskazując na wygodne fotele - W czym mógłbym pomóc?
- Mamy poważne problemy ze współżyciem - odparł onieśmielony młody żonkoś
- A konkretniej, proszę? - zagadnął zaintrygowany specjalista
- No, jest coś nie tak, nie wiem jak to opisać - odparł zmieszany młodzieniec
- To może pani będzie bardziej wylewna - lekarz skierował swe słowa do drobniutkiej szatyneczki, której lico płonęło gorącym rumieńcem zmieszania
- Mąż, prawdę mówiąc, już wszystko panu powiedział. Ja się za bardzo krępuję, żeby wyjawić szczegóły - niewinnie spuściła głowę i dyskretnie załopotała rzęsami
- W tej sytuacji musimy dokonać, jakby to powiedzieć, rutynowego badania. Rzekłbym: wizji lokalnej - zaproponował seksuolog unosząc się z fotela - Proszę państwa tu na kozetkę. Proszę przystąpić do, nazwijmy to, najzwyklejszego, rutynowego według państwa stosunku. Ja sobie popatrzę. Moją obecnością, oczywiście, proszę się nie krępować. W końcu jestem lekarzem i chciałbym państwu pomóc.
Małżeństwo pospiesznie zrzuciło z siebie ubrania. Nieśmiała panienka odważnie rzuciała się plecami na zimną kozetkę i przyjęła postawę wyczekującą. Mężuś owej panienki odważnie, bez chwili wahania, wskoczył na nią i przystąpił do akcji. Oboje przejawili nagle niespotykaną wręcz aktywność. Panienka bardzo głośno wzdychała, krzyczała, w ekstazie drapała męża po plecach, a on parł do boju niczym zdrowy, wygłodniały ogier, stękając tak intensywnie, że lekarz aż się upewnił, czy aby na pewno w poczekalni nie ma już nikogo. Kozetka jeździła po całym gabinecie. Kobitka zawodziła coraz głośniej i coraz szybciej. Facecik ledwo za nią nadążał. Wyraźnie widać było nadchodząca kulminację tego niezwykłego doświadczenia. I gdy już przyszedł czas, oboje wyjąc z rozkoszy znieruchomieli. Gościu osunął się powoli na małżonkę i tak trwali na tej rozklekotanej już kozetce niewinnie uśmiechając się do seksuologa.
- Proszę państwa, powiem szczerze, że nie rozumiem na czym miałby polegać Wasz problem. Według mnie wszystko było w najlepszym porządku. Może było nawet za dobrze, jak na tak młode i pewnie nie za bardzo doświadczone małżeństwo. Muszę się zastanowić, poszukać takiego przypadku w moich notatkach. Zapraszam jutro.
Gdy parka pozbierała swoje rzeczy z podłogi, ubrała się i wyszła, specjalista chwycił za słuchawkę telefonu i wykręcił numer do kolegi po fachu w celu uzyskania konsultacji. Po krótkiej wymianie zdań ów kolega zapytał:
- Taka mała, bardzo atrakcyjna i bardzo nieśmiała szatyneczka, w którą nagle wstępuje diabeł? I żonkoś spisujący się jako kochanek wręcz bez zarzutu... no, może trochę za bardzo niewyżyty? - spytał kolega
- Tak, to bez wątpienia oni - odparł zaskoczony pierwszy lekarz
- Nie przejmuj się. To byli państwo Nowakowie. Mają kawalerkę, dwoje dzieci, cienkie ściany i mało wyrozumiałych sąsiadów. Każdą dobrą okazję wykorzystują na szybki seks. U mnie kozetką potłukli szafkę z lekarstwami...

(: poprzednia | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | ... | 54 | następna :)