W piekle szatan mówi do Polaka, Ruska i Niemca, że daje im trzy lata wolności na ziemi. Przez te trzy lata muszą stworzyć sklepy, których będzie wszystko inaczej wracają do piekła.
Po trzech latach idzie do Ruska. Rusek zarządza największym sklepem w Rosji, wielkości połowy Warszawy.
- Rusek, daj mi dwa kilo nichuja - mówi szatan. Rusek zawiedziony odpowiada, że nie ma i wraca do piekła.
Szatan idzie do Niemca, właściciela ogromnego hipermarketu wielkości całego Berlina. Niemiec zadowolony pyta co chce szatan.
- Niemiec, daj mi dwa kilo nichuja. - Niemiec posmutniał i od razu został wysłany do piekła.
Idzie szatan do Polaka, patrzy, a tam malutki monopolowy na obrzeżach małej wsi. Wchodzi do środka i wesoło zacierając ręce mówi:
- Polak, daj mi dwa kilo nichuja.
Polak podrapał się po głowie i mówi do szatana:
- Chodź za mną.
Zaprowadził go na dół do piwnicy, zamknął drzwi i pyta:
- Widzisz coś?
- No ni chuja...
- To bierz dwa kilo i wypierdalaj!
Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł:
- Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszcze.
Pierwszy był Niemiec:
- Heil Hitler! - Głos rozchodził się przez 5 minut.
Następny był Rusek:
- Zdrastwujcie! - Głos rozchodził się 10 minut.
Ostatni był Polak:
- Wódkę dają! "Gdzie!?" rozchodziło się 2 godziny.
 
Facet po śmierci trafił do piekła. Schodzi na dół, a tam od progu wita go diabeł. Wziął go ze sobą, oprowadza po piekle, pokazuje wszystko i pyta:
- Pijesz?
- Piję.
- No to w poniedziałki w całym piekle pijemy wszystko co się da, wóda, wino, piwo, alkohole z każdego zakątka świata, bez ograniczeń!
No fajnie, myśli sobie facet. Idą dalej, diabeł znów pyta:
- Palisz?
- Palę.
- We wtorki wszyscy jaramy to co kto chce, mamy tu najlepszy tytoń, najlepsze zioło, bierzesz i palisz cały dzień!
Nieźle, nieźle pomyślał facet, i poszedł z diabłem dalej. Ten znów pyta:
- A imprezy lubisz?
- Lubię.
- No to w środę całe piekło się bawi, najlepsza muzyka, najlepsi DJ-e, calutki dzień!
Facet ucieszony, kto by pomyślał, że w piekle tak fajnie będzie. Zwiedza z diabłem dalej, i diabeł znów zadaje pytanie:
- Jesteś gejem?
- Nie.
- To czwartków nie polubisz.
Diabeł porwał Niemca,Rosjanina i Polaka i mowi : Wypuszcze Was jeśli mi powiecie liczbe ktorej nie jestem sobie w stanie wyobraźić.Na pierwszy ogień poszedł Niemiec:
-Biliard.
-No jestem sobie w stanie wyobraźic tak liczbe...
Rosjanin sie wycfanił i mowi:
-Biliard Biliardów.
Diabeł mysli myśli i mowi : No moge sobie wyobrźic taka liczbe.
Podchodzi do Polaka : A ty czym mnie zaskoczysz?
Polak : W Ch*j!
Diabeł wymiękł, puścił Polaka ale zaciekawilo go ile to jest... Wybrał sie do Polski i podbija do przechodnia:
-Panie ile to jest w ch*j ?
-A widzisz Pan to dzewo ?
- No widze...
-To jak z tąd do tamtego dzewa i jeszcze w pizdu !


Polak, Rusek i Niemiec zmarli w jednym czasie.
Przy przeprawie na drugą stronę św. Piotr stanął koło nich i mówi:
-W zależności od tego ile macie grzechów takim pojazdem będziecie jechali do Nieba.
Pierwszy był Niemiec:
-Ja nie mam grzechów.
Dostaniesz Mercedesa - powiedział św. Piotr.
Kolejny Rusek:
-Ja mam 50 grzechów.
Dostaniesz Wołgę - powiedział św. Piotr
I przyszedł czas na Polaka
-Ja mam więcej niż 100 grzechów
Oo, to dostaniesz tylko rower - powiedział św. Piotr.
Wsiedli na swoje pojazdy i jadą do nieba. Pierwszy był Niemiec Mercedesem, później Rusek Wołgą.
Czekają 5 minut, 10 minut - Polaka nie ma. Wsiedli do samochodu Niemca i jadą go szukać, patrzą w połowie drogi jest rower.
Wychodzą z auta, patrzą a Polak siedzi w krzakach i się śmieje.
-Co się stało? - pyta diabeł.
-Spokojnie chłopaki, nic takiego właśnie widziałem księdza na rolkach!
Inżynier umarł i poszedł do piekła. Szybko zaczął mu przeszkadzać niski
poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po
jakimś czasie mieli klimatyzację, spłukiwane toalety i ruchome schody, a
inżynier stał się bardzo popularnym facetem. Pewnego dnia Bóg dzwoni do
Szatana i pyta drwiąco "No i jak tam u was na dole?"
[Szatan]: Super, mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt
nie wie z czym inżynier jeszcze wyskoczy.
[B] Co?!? Macie inżyniera?!? To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na
dół, wyślijcie go do nas.
[S] Zapomnij. Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.
[B] Wysyłaj go na górę albo cię pozwę.
[S] (zaśmiał się szyderczo) Taa, jasne. Ciekawe skąd weźmiesz prawników.
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała
ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy
piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył.
Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił.
Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka
dostrzega zbliżającego sie lamparta. Zadrżał ze
strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem
jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś
poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada
do padliny.
Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś
dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart
już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór
mruczy do siebie: "Mmmm... jaki smaczny ten lampart...
rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co
za rozkosz...". Lampart przeraził się i dał nura w
krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały
diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli
uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na
drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała
całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa
puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
"Oj, niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa
wszystko mu wygada. Co robić?" Małpa faktycznie dopada
lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na
dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie
wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby
była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem.
Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie,
dłubie w zębach pazurem i gada do siebie:
"Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego
lamparta, a ta lampucera nie wraca i nie wraca..."
Żona prosi męża:
- Kochanie napraw kran, bo cieknie. Wkręć żarówkę, bo ta stara się już
spaliła. Aha i jeszcze napraw drzwi od szafy, bo się niestety zepsuły.
Mąż na to:
- Czy ja wyglądam na hydraulika, elektryka albo stolarza??
- Wydaje mi się, że to twój obowiązek naprawić te trzy rzeczy -
odpowiedziała żona
Mąż wyszedł. Wrócił wieczorem i widzi, że wszystko jest naprawione. Pyta
sięe żony:
- Kochanie jak to się stało, że wszystko jest naprawione??
- No wiesz, był tu u nas ten miły pan spod 5 i naprawił nam wszystko-
odpowiedziała.
- No, a zapłaciłaś mu za to wszystko??
- Tak- odpowiedziała - Powiedział mi, że albo mu upiekę ciasto, albo
pójdę z nim do łóżka.
Mąż na to:
- I co?? Upiekłaś mu ciasto??
Ona na to:
- A co ja kucharka jestem??!!

(: poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | ... | 10 | następna :)