-Kochany, tylko nie zasypiaj, dobrze? Nie lubię, jak po seksie od razu zasypiają.
- W porządku.
- A dziś mija cztery i pół miesiąca, jak jesteśmy razem!
- Super! Na dniach trzeba będzie się wybrać gdzieś poświętować.
- A zdarzyła ci się już TAKA miłość? I tak szybko?
- Nie. Nie przypominam sobie...
- Aha... Znaczy, że się zdarzyła... A u mnie nie! Pierwsza taka prawdziwa. Słuchaj, a ta twoja poprzednia, Gośka, to od razu cię pokochała?
- Po dwóch dniach powiedziała, że mnie kocha.
- Kłamała na sto procent!
- Czemu? Ty od pierwszego dnia mówiłaś o miłości...
- CZY TY NAPRAWDĘ NIE WIDZISZ RÓŻNICY!? U mnie to UCZUCIE! A ona ci tylko makaron na uszy nawijała...
- Masz rację.
- Znaczy, że mi nie wierzysz...
- Wierzę.
- No jasne! Wiedziałam! Jej uwierzyłeś, a mi nie! I cycki ma fajniejsze niż ja... I uniwerek skończyła...
- Politechnikę!
- Jak możesz!? Pamiętasz jaką szkołę skończyła! Nadal ją kochasz!?
- Studiowaliśmy razem...
- No i co? Wiesz z iloma ja ludźmi studiowałam? I wcale o nich nie mówię!
- Jesteś od niej sto razy lepsza. Jestem z tobą, a nie z nią!
- Ze współczucia. Komu potrzebna babka z takim tyłkiem, jak mój...
- Normalny tyłek...
- CO ZNACZY "NORMALNY"!??? Znaczy gruby, tak!? Jesteś taki dwulicowy! Ciągle myślisz o swojej Gosi???
...wziąłem poduszkę, nakryłem jej głowę i przycisnąłem. Odwróciłem się na drugi bok, zamknąłem oczy i pomyślałem: Ehhh... A mówił ojciec "Zasypiaj od razu"...
Znudzony brakiem rozrywki władca Chin, postanowił się rozerwać i
wypowiedzieć komuś wojnę, więc dzwoni do prezydenta USA i mówi:
- Słuchaj, stary, chcę ci w imieniu wielkich Chin wypowiedzieć wojnę!
Prezydent mając na względzie trwające działania wojenne w Iraku i
Afganistanie, dyplomatycznie odpowiada:
- Wiesz co? Nasze dwa wielkie narody nie powinny ze sobą walczyć,
prowadzimy wiele interesów, więc chyba to nie jest dobry pomysł.
Władca Chin zasmucił się, ale dzwoni z tą samą ofertą do Rosjan.
Putin znając siłę Chin jednak też odmawia, przypominając braterskie
stosunki, jakie łączą te dwa kraje. Wojowniczy boss kraju środka
nie rezygnuje jednak i dzwoni kolejno do Francji,Angli, Niemiec,
jednak wszyscy prezydenci stanowczo mu odmawiają. Wtedy gość wpada
na genialny pomysł:
- Zadzwonię do Polski, to wojowniczy naród, zawsze walczący,
mają wielkie doświadczenie w tej dziedzinie, tak Polska nie odmówi,
jestem tego pewien.
Bierze telefon i dzwoni do polskiego prezydenta, z propozycją wojny.
Prezydent wysłuchał go dokładnie i zadaje pytanie:
- Słuchaj, mistrzu, a powiedz ty mi, ilu was tam jest w tych Chinach?
- Półtora miliarda - pada radosna odpowiedź i w tym momencie następuje
dłuższa chwila ciszy. Zniecierpliwiony wódz Chińczyków pyta:
- I co, przestraszyłeś się?
- Nie - odpowiada prezydent - tylko się zastanawiam, gdzie my
was wszystkich pochowamy.
 
Spotyka się dwóch Argentyńczyków na ulicy.
- Się masz? Co słychać?
- W porządku, jak zwykle. Wiesz, ostatnio
posuwałem jedną panienkę. Byłem w tym taki
dobry, że Chrystus z krucyfiksu nad moim łóżkiem
oderwał ręce od krzyża i zaczął mi bić brawo...
- To jeszcze nic. Ja mam nad łóżkiem
"Ostatnią wieczerzę"...
- I co, też ci bili brawo?
- Nie, zrobili falę!
Profesor pyta studenta na egzaminie:
- Co to jest oszustwo?
- Na przykład: gdyby pan profesor mnie oblał...
- Co?! - woła oburzony egzaminator.
- Tak, bo według kodeksu karnego winnym oszustwa jest ten, kto korzystając z nieświadomości drugiej osoby wyrządza jej szkodę.

Skazali gościa na śmierć. Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzili dietę. Po tygodniu o chlebie i wodzie koleś zamiast schudnąć, przytył 10 kilo. Na krzesło nijak się nie mieści.
Zarządzili tylko wodę - znów przytył 10 kilogramów. Postanowili nic mu nie dawać. Kolo zamiast chudnąć, poprawił się o! 10 kg.
- Co jest, czemu nie chudniesz?
- Jakoś ku .wa nie mam motywacji...
Do szkoły podstawowej przychodzi prezydent Kaczyński. Pozwala dzieciom
na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Michaś.
- Ja mam trzy pytania. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu
wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że
zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację? Po
trzecie: czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce? Pan
prezydent zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek. Po przerwie
dzieci wróciły do klasy, usiadły, Piotruś podniósł rękę.
- Ja mam pięć pytań do pana prezydenta. Po pierwsze: jak się pan czuje
po wygraniu wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa
pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację?
Po trzecie: czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce?
Po czwarte: dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut
wcześniej? I po piąte: co się stało z małym Michasiem?
Stoi na stacji skład POendolino.
Drogi i cudny, jak we wsi kino.
Albo kasyno.
Stoi i wyje, dyszy i płacze,
Kiedyż was, tory, wreszcie zobaczę?
Ech, jak kiepściutko...
Ach, jak puściutko...
Och, jak cieniutko...
Uff, jak głupiutko...
Już ledwo stoi, już ledwo zipie,
A jeszcze Nowak pieniędzmi sypie.
Media do niego podoczepiali
I dziennikarzy, żeby klaskali:
Cmok, jakie piękne...
Cmok, jakie cudne...
Ech, jakie to dziennikarstwo trudne.


W pierwszym wagonie siedzi elita,
Nikt tu o koszty więc nie zapyta.
W drugim platforma, o jaka śmieszna
Jaka tragiczna, lecz jak pocieszna.
W trzecim pan premier z panem Nowakiem.
W czwartym lokalni - burak z burakiem.
A w piątym, baczność, minister Vincent
Dał za to miejsce dolarów pińcet.
W szóstym lemingi ślepo wpatrzone
W obrazek wyspy szczawiozielonej.
W siódmym już czeka red. Sobieniowski,
By PiS-em przesłonić ponure wnioski,

Że skład ten i pociąg, wielki, błyszczący
To bzdet jedynie nic nie znaczący.
Bo nie ma torów, jest tylko pic.
I wciąż pytanie dudni: jak żyć?
A władza rzecze: chłopcze, dziewczyno,
Żyjcie tak właśnie, jak Pendolino!
Na bocznej stacji, bez żadnych szans,
Bo przecież ważny jest tylko lans.
Niech was nie zwiodą ci z opozycji,
Że co innego w życiu się liczy.
Niech będzie zawsze, jak do tej pory:
Jest w Polsce władza, i są pisiory!
Tadeusz Rydzyk w Toruniu mieszka,
czarną sukienkę ma ten koleżka.
Uczy, tłumaczy w Radiu Maryja,
kto godny chwały a kto wręcz kija.
Leje na serce miód swoim gościom,
do adwersarzy zionie miłością.
Żyda, Masona czuje z daleka,
wszystko w nim widzi oprócz człowieka.
Glemp traci nerwy: "Rydzyk - łobuzie",
Tadzio z uśmiechem nadyma buzię.
Pieronek błaga: "Daj na wstrzymanie",
to on rozkręca nową kampanię.
Życiński prosi: "weź - odpuść sobie",
a Rydzyk: "spadaj, co zechcę - zrobię".
Rząd go popiera, prezydent chwali,
Lepper z Giertychem pokłony wali.
Czuje się bosko jak w siódmym niebie,
do Sejmu wchodzi tak jak do siebie.
A gdy podskoczyć ktoś mu próbuje,
armię beretów mobilizuje.
Ich nie obchodzi, co sądzi prasa
- że dla Rydzyka Bogiem jest KASA.
Mohery wielbią swego pasterza,
dla nich ważniejszy jest od Papieża!

(: poprzednia | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | ... | 33 | następna :)