Przyjechali Ruskie na urlop na Sumatrę. W samolocie popili. Zwłaszcza, że jakoś przemycili swoje zapasy. Limuzyna z lotniska zawiozła ich do hotelu. Po drodze opróżnili barek. W hotelu najbliżej morza okazało się, że nie ma miejsc. Znaleźli dopiero w trzeciej linii. Trudno, co robić? Popili na smutki. W dodatku dostali pokoje nie na parterze, z bezpośrednim wyjściem na basen, a na piętrze. Co robić, popili. Potem zeszli na dół, wpychali wszystkich do basenu łącznie z obsługą i policjantami. Policja ostatecznie jakoś zagoniła ich do pokoju. Nudzą się. Siedzą. Piją. Postanowili skakać wprost z balkonu do basenu. Potem uznali, że z palmy może być niezła zjeżdżalnia. Ułamali, przystawili do balkonu. Na koniec wypróbowali skoki na fotelach. Przyjechała policja. Zakazano im wychodzić z pokoju pod groźbą aresztu, dopóki nie przetrzeźwieją. Trudno, co robić?... zamówili panienki, zabawili się, popili, zasnęli. Przespali tsunami. Rano jeden wychodzi skacowany na balkon, rozgląda się, dookoła zniszczenia...
- Chłopaki! Chyba się k***a nie wypłacimy!
Tekst z Bravo Girl - odpowiedź redakcji

Drogie Bravo, drodzy koledzy i koleżanki.
Mam na imię Dagmara i mam 19 lat.
Moja sytuacja jest bardzo krepująca i nie wiem co teraz mam zrobić.
Jestem już dorosłą dziewczyną i mam wspaniałego chłopaka o imieniu Marcin,
którego kocham ponad życie i myślę ze on odwzajemnia moje uczucie.
Jesteśmy już razem 6 miesięcy i postanowiliśmy dokonać Aktu Miłosnego, aby
umocnić nasz związek. Niefart polega na tym, że ja jestem dziewicą, a z
tego co wiem On jest już doświadczonym mężczyzną. Bardzo obawiałam
się że nie spełnię jego oczekiwa> ń, po prostu zawiodę! Na dodatek
wszystkie moje koleżanki potraciły już dziewictwo i żeby mieć oczym
rozmawiać z nimi,
powiedziałam że ja również nie jestem jak to się mówi potocznie "cnotką". O
tym
fakcie dowiedział się Marcin od mojej koleżanki, Moniki,która jest
jego dobrą znajomą. Gdy Marcin zapytał czy to prawda, nie zaprzeczyłam.
Ustaliliśmy nasz Pierwszy Raz na najbliższy weekend, ponieważ Marcina
rodzice jadą na wesele. Bardzo się obawiałam bólu, oraz tego że Marcin
posądzi
mnie o kłamstwo, więc postanowiłam jakoś sobie poradzić. Nie chciałam
przespać się
z "pierwszym lepszym" gdyż kocham Marcina i chcę aby to on był moim>
Pierwszym Mężczyzną!!
Akurat zdarzyło się tak że byłam sama w domu i postanowiłam uporać się z
moja błona dziewiczą. Nie
chciałam robić tego palcami ani jakimś twardym przedmiotem a na wibrator
niestety
nie było by mnie stać. Poszłam więc do lodówki i zobaczyłam nadającą się do
mojego czynu kaszankę.
Odpowiadała mi rozmiarem i grubością, była trochę za zimna i za twarda więc
postanowiłam ja podgotować. Kiedy
nareszcie ostygła, nasmarowałam ja wazeliną, i zaczęłam wkładać ją do
pochwy.
Poddałam się chyba za bardzo chwili i za bardzo ją ścisnęłam.
Wtedy stało się najgorsze co mogło się stać!! KASZANKA SIĘ
ZŁAMAŁA!!!!!!!!!!
Rozpaczliwie próbowałam ją wyjąć palcami ale chyba trochę za bardzo ją
rozgotowałam i niektóre czesci kaszanki zostały mi w pochwie i nie mogę ich
wyjąć!
Wstydzę się iść do ginekologa a za kilka dni wyczekiwany przez naszą
dwójkę upojny weekend!! Nie wiem co mam zrobić i do kogo się zwrócić.
Co teraz pomyśli o mnie Marcin!! BŁAGAM POMÓŻCIE!!!!!
Zrozpaczona


Odpowiedz Redakcji:
Na wstępie pragniemy podziękować Ci za podzielenie się z nami
swoim problemem. W twojej nader ciekawej sytuacji proponujemy Ci dwa
rozwiązania:
1. Ekstrawaganckie w stylu new art.
2. Siłowe

Pierwsze wydaje nam się ciekawe lecz może nie przynieść spodziewanych
efektów. Musisz pokroić cebulę w kostkę ,a następnie podsmażyć ją na
złocisty kolor na patelni (koniecznie na oleju z pierwszego tłoczenia).
Następnie musisz dopchać ją do pochwy i zrobić 3-4 przysiadów tak aby
zmieszała się z kaszanką. Potem zaproś swojego
ukochanego na romantyczne spotkanie inicjujące.
Przed pierwszym stosunkiem zaproponujesz mu więc kaszankę po staropolsku w
wersji francuskiej.
W ten sposób osiągniesz dwa cele:
udowodnisz mu że bardzo go kochasz i jednocześnie pokażesz że świetnie
gotujesz.
Przypominamy Ci powiedzenie "PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA".
Rozwiązanie drugie jest jednak o wiele bardziej skuteczne.
Przygotuj patelnię na której miałaś zarumienić cebulkę.
Następnie weź ją w prawą rękę (jeśli jesteś leworęczna to w lewą)
i pie***lnij się nią z całej siły w głowę- bo tobie to już chyba nic nie
pomoże!

Z poważaniem
Redakcja
 
Tonie luksusowy liniowiec. Lodzi ratunkowych jest jak zwykle za
mało. Każdy z pozostałych na pokładzie pasażerów dostaje po kamizelce
ratunkowej i dobre słowo na drogę w lodowatą otchłań. Wszyscy
trzymają się relingu i mają stracha skakać. Załoga próbuje ich do
tego nakłonić, ale bezskutecznie. Proszą o pomoc kapitana. Ten udaje
sie do każdej grupki, wymienia z nimi parę słow, po czym... wszyscy
skaczą kolejno do wody.
Po chwili na pokładzie zostaje już tylko załoga. Kapitan pytany, jak
dokonał tej sztuczki stwierdza:
- Całkiem łatwo. Niemcom powiedziałem, że to rozkaz, Amerykanom
zaapelowałem do ich patriotyzmu, Francuzow zapytałem, czy chcą byc
gorsi od Amerykanow, Japonczykom wyjaśniłem, że takie skoki sa dobre
na potencję, Rosjanom oznajmiłem, że i tak nie warto zostawać, bo
skończył sie alkohol... Najtrudniej było z Polakami ale też w końcu
zmiękli, gdy im powiedziałem, że skoki z pokładu do wody są surowo
zabronione.
Pewnej nocy patrol policyjny czatował pod pewnym pubem motocyklistów na potencjalnych sprawców naruszenia przepisów jazdy pod wpływem. Krótko przed zamknięciem spostrzegł motocykliste, który wytoczył się na "mientkich" nogach z baru, przetoczył się po wszystkich motocyklach próbując dopasować kluczyk do 5 różnych motocykli, zanim znalazł swój.
Kiedy wreszcie go znalazł, usiadł na nim i siedział przez kilka minut kołysząc się ze spuszczoną głową i zerkając spode łba, jakby się stąd wydostać. Wszyscy już opuścili bar i odjechali. W końcu i on dopasował sobie kask do głowy telepiąc się okrutnie o lusterka, odpalił motocykl i zaczął powoli jechać.
Policjanci tylko na to czekali - zgarneli chłopa z motocykla i poddali badaniu alkomatem. Po chwili oczekiwania wyświetlił się wynik - 0.0. Wkurwieni policjanci zaczęli dopytywać się - jak to
mogło być, może się zaciął itp.
Motocyklista na to spokojnie:
- Wszystko ok, dzisiaj ja jestem dyżurnym od odwracania uwagi...
Starsza para poszła na festyn. Ona chce usiąść w cieniu, herbatkę wypić ale jemu oczy się zaświeciły jak tylko zobaczył helikopter. Zaraz ciągnie staruszkę, że zawsze chciał się czymś takim przelecieć. Jak tylko przetarła okulary od razu słabo jej się zrobiło - Zwariowałeś Marian?! 300 zł piechotą nie chodzi! Idziemy! I pociągnęła go za rękę do stolików. Minął cały dzień i pilot helikoptera dostrzegł, że starsza para wciąż siedzi na ławce - on wskazuje ręką w kierunku helikoptera a ona kręci stanowczo głową. - Mam dla Państwa propozycję- zwrócił się do emerytów - przewiozę was gratis---ale pod warunkiem, że przez cały lot nie odezwiecie się ani słowem, usłysze jakieś protesty to płacicie 300zł - zaproponował pilot, który już nie raz w ten sposób wyszedł na swoje. Jakież było jego zdziwienie - robi beczkę, robi korkociąg a staruszkowie nic! Lata jak oszalały odwraca helikopter do góry nogami ale nie słyszy z tyłu ani słowa. Wreszcie ląduje i mówi ze śmiechem - A niech mnie! Cokolwiek nie robiłem byliście cicho jak myszki, to mi się jeszcze nie zdażyło! -Miałem się odezwać jak Genowefa wyleciała ale.... 300zł piechotą nie chodzi !
Do polskiego baru "robotniczego" w Londynie wchodzi Anglik, siada przy barze. W tym momencie słychać "JEB", Polak z pobliskiej budowy otwiera drzwi kopniakiem i krzyczy:
- Barman, setę zimnego spirytusu! - barman otwiera zamrażarkę, wyciąga litrową, oszronioną butelkę spirytu, polewa, Polak łyka na raz, z hukiem odstawia szklankę i mówi:
- Jeszcze raz to samo! - na co Anglik:
- The same for me! -Barman tym razem polewa dwie szklanki, Polak łyka na raz a Anglik... Nie wypija czwartej części i upuszcza szklankę która rozbija się z hukiem, schyla się w pół prycha, robi się czerwony na gębie, wybałusza oczy na co Polak przyjacielsko klepiąc go po plecach: - Co, zimne?
Na targu baca sprzedawał gadającego psa.
Turysta nie bardzo wierzył, ze pies potrafi gadać.
- Pewnie, że potrafię - wtrącił się do rozmowy
pies - to nawet sprawiło, ze przez pewien czas pracowałem dla
MI-5 jako szpieg... Wie pan, nikt nie sądził, ze pies potrafi
mówić i rozumieć, co się przy nim mówi. Rejewski,
Różycki i Zygalski cos tam liczyli, ale gdybym nie podsłuchał rozmowy
pewnych niemieckich oficerów i nie zdradził
ich tajemnic, Enigma do dziś pozostałaby zagadką...
No, a po zakończeniu służby pracowałem trochę jako tłumacz,
potem emeryturka, dzieci, stabilizacja...
- Baco, wy na pewno sprzedajecie tego psa?
- Tak.
- A za ile?
- Za 5 złotych.
- Takiego psa za 5 złotych!?
- A bo on takie głupoty pieprzy...
- Halo, taxi?
- Tak.
- Czy zawieziecie mnie do stolicy Niemiec?
- Oszalał pan? Wie pan, jak daleko leży Berlin?
- Berlin... Sześć liter... pasuje!

(: poprzednia | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | ... | 80 | następna :)