Na komisariat doprowadzono trzech mężczyzn, oskarżonych o wywołanie bójki
w tramwaju. Komisarz przesłuch***e ich jednego po drugim. Pierwszy zeznaje
Murzyn:
- Moja nic nie rozumieć. Moja jechać sobie spokojnie tramwajem i nagle
mężczyzna, stojąca koło mnie, dać mi pięścią w buzie.
Drugi zeznaje student:
- Jechałem sobie tramwajem na uczelnie. Nagle widzę: wsiada Murzyn i staje
koło mnie. No nic, Murzyn jak Murzyn, jadę sobie dalej. I wtedy Murzyn
stanął mi na stopie. Myślę sobie: Murzynowi zwracać uwagę to tak jakoś
głupio, pewnie nie za dobrze rozumie język polski, może sam zejdzie. Dam
mu minutę. Odczekałem minutę z zegarkiem w ręku, a ten mi dalej stoi na
nodze. No to dałem mu jeszcze minutę. Patrzę, kolejna minuta mija, a ten,
jak gdyby nigdy nic, stoi dalej na mojej stopie. Wytrzymałem tak cztery
kolejne minuty, a potem tak się wkurzyłem, że po prostu dałem mu w ryj.
Potem zeznaje trzeci facet:
- Jadę sobie tramwajem. Patrzę, przede mną stoją koło siebie Murzyn i
student. I ten student tak patrzy - to na zegarek, to na Murzyna. I znowu
- to na zegarek, to na Murzyna. I nagle spojrzał na zegarek i jak
Murzynowi nie da w mordę! No to ja pomyślałem, że w całej Polsce się zaczęło...