Autobus wycieczkowy zbliża się do granicy.
- Piwo! Sikanie! - po raz któryś z rzędu rozochoceni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już zajęli miejsca, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś brakuje?...
Cisza.
Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i mówi lekko bełkocząc:
- Nie ma mojej żony...
- No przecież - wścieka się kierowca - pytałem, czy kogoś nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma...
Mamy sierpień, miasteczko na Lazurowym Wybrzeżu, sezon w pełni - ale
leje, wiec puchy. Wszyscy pozadłużani. Na szczęście do jednego hoteliku
przyjeżdża bogaty Rosjanin. Prosi o pokój. Rzuca na stol $100 i idzie go
obejrzeć. Hotelarz chwyta banknot - i natychmiast leci uregulować
należność u dostawcy mięsa, któremu zalega. Ten łapie banknot - i leci
zapłacić nim hodowcy świn, któremu zalega za towar. Ten łapie te $100 - i
leci zapłacic dostawcy paszy. Ten z ulga bierze pieniadze i z tryumfem
wręcza je prostytutce, z której usług korzystał (kryzys!) na kredyt. Ta
łapie pieniądz - i leci spłacić dług w hoteliku, z którego tez korzystała
na kredyt...

... i w tym momencie bogaty Ruski schodzi z góry, oświadcza, że pokój mu
się nie podoba - wiec bierze swoje $100 i wyjeżdża.

Zarobku nie ma. Ale całe miasteczko jest oddłużone i z optymizmem patrzy
w przyszłość...
 
Żona o męża:
-My nigdy się nie rozumiemy. Ja jestem zagorzałą katoliczką, a ty?
-Ja też jestem za gorzałą. - mówi nachlany mąż
Była sobie para z 60-letnim stażem małżeńskim. Nie byli bogaci, ale dawali sobie radę, ostrożnie gospodarując pieniędzmi. Mieli po 85 lat, ale byli dobrego zdrowia, głównie dzięki żonie, która przez ostatnią dekadę kładła wielki nacisk na zdrowe jedzenie i ćwiczenia. Z pewnością żyliby jeszcze długo, jednak podczas podróży rozbił się ich samolot. Tak więc trafili do nieba. Stanęli przed niebiańskimi wrotami, a św. Piotr wprowadził ich do wewnątrz. Zabrał ich do pięknego dworku, umeblowanego w złoto i jedwabie, z pięknie wyposażoną kuchnią i wodospadem w głównej łazience. Zobaczyli służącą, wieszającą ich ulubione ubrania w szafie. Westchnęli oszołomieni, gdy Piotr powiedział:
- Witamy w niebie. To będzie teraz wasz dom. Staruszek zapytał Piotra, ile to wszystko będzie kosztować.
- Ależ, nic - odpowiedział Piotr - Pamiętajcie, to nagroda, którą otrzymujecie w niebie za wasze życie na ziemi.
Staruszek wyjrzał przez okno i zobaczył wielkie pole golfowe, wspanialsze niż jakiekolwiek na ziemi.
- A jakie tam są opłaty? - mruknął.
- To jest niebo - odpowiedział św. Piotr. - Tu możesz grać codziennie, za darmo.
Potem udali się do klubu i zobaczyli obficie zastawiony stół, z każdą kuchnią, jaką sobie można wymarzyć. Staruszek patrzył na owoce morza, steki, egzotyczne desery i przeróżne rodzaje napojów.
- Nawet nie pytaj - św. Piotr uprzedził staruszka. - To jest niebo, to wszystko jest za darmo dla was, cieszcie się.
Staruszek rozejrzał się wokół i nerwowo spojrzał na żonę.
- Dobrze, a gdzie są niskotłuszczowe, niskocholesterolowe potrawy i bezkofeinowa kawa? - zapytał.
- To jest najlepsza część. - odpowiedział św. Piotr. - Możecie jeść i pić ile chcecie i nigdy nie będziecie grubi ani chorzy. To jest niebo!
Staruszek wciąż nie dowierzał.
- Żadnej gimnastyki, aby to zgubić? - zapytał
- Nie, chyba że chcecie - odpowiedział Piotr.
- Nie ma badania poziomu cukru ani ciśnienia krwi ani...
- Już nigdy. Wszystko co tu robicie ma wam sprawiać radość. Staruszek spojrzał na żonę i powiedział:
- Ty i te twoje pier****ne otrębowe płatki! A mogliśmy tu być już dziesięć lat temu!
Po bardzo długim rejsie marynarz wrócił do domu i spędził upojną noc z żoną. Nad ranem synek zagląda do sypialni i zdezorientowany szybko cofa głowę:
- Nie bój się Jasiu. Przecież to ja,Twój tatuś - tłumaczy marynarz
- Tak,tak... - mówi nieśmiało chłopiec - wszyscy tak mówią.
Idzie baca ze swoim wielkim żółtym psem i turysta z wielkim amstaffem.
- Baco, weź tego psa, bo jak mój go dorwie, to go zeżre.
- Zobaczymy. Pan puści swojego, a ja puszczę swojego.
Żółty pies spuszczony ze smyczy szarpie amstaffa.
- Co to za pies!?- pyta przerażony turysta. - skąd go macie?
- Aaaa, szwagier mi z Afryki przywiózł, a ja mu tylko grzywę zgoliłem.
Nazajutrz po weselu i nocy poślubnej Ojciec Pana młodego pyta jak poszło....
- A no h*jowo, porażka na całej linii
- dlaczego?
- A bo wie tata, przeleciałem żonę, ale z rozpędu i przyzwyczajenia po seksie dałem jej 200zł...
- hmm... no, ale to jeszcze nie taka tragedia, ściemnisz jej coś i się wyprostuje sprawę...
- No tak tato, ale ona mi 50 zł wydała....
Przychodzi uniżony petent do zapracowanej urzędniczki w ZUSie:
- Dzień dobry szanownej Pani! Jak się Pani miewa?
- Ciężko. Jakoś mi się nie układa - żali się urzędniczka klikając po raz kolejny "rozdaj" w pasjansie.

(: poprzednia | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | ... | 131 | następna :)