W II-iej klasie pani zadała dzieciom napisanie wypracowania, które będzie
zawierać słowa "zapewne" i "gdyż". Jedna dziewczynka napisała:
- "Zapewne jutro będą goście, gdyż mama ugotowała dużo zupy".
Druga:
-"Zapewne jutro będzie ładna pogoda, gdyż w nocy było dużo gwiazd".
Teraz kolej na Jasia:
- "Idzie droga stara Marysiakowa i niesie pod pacha New York Times"a"...
- A gdzie "zapewne i gdyż?" pyta nauczycielka.
"Zapewne idzie srać, gdyż nie zna angielskiego..." - dokończył Jasio
Rysiu wsiadł do tramwaju i przysiadł się do zakonnicy. Bardzo mu się spodobała i zaczął ja bajerować, ona jednak zgasiła go słowami:
- Wybacz, nie mogę oddać się mężczyźnie, ponieważ jestem oddana tylko i wyłącznie Bogu.
Na następnym przystanku wysiadła, tramwaj dojechał do pętli, gdy zdołowany Rysiu wysiadał, tramwajarz zaczepił go mówiąc:
- Słuchaj, mogę ci powiedzieć o tej zakonnicy coś, co cię zainteresuje...
- Tak, co takiego? - odparł podekscytowany Rysiu
- Ona ma taki zwyczaj, ze często o północy można ją zastać samotnie modlącą się i medytującą na cmentarzu.
Rysiowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ubrał się w białą szatę, którą pomalował odblaskową farba, przykleił sobie sztuczną brodę i o północy wyruszył na cmentarz, było ciemno, ale dostrzegł kształty klęczącej zakonnicy
- To ja Bóg - rzekł - twoje modły zostały wysłuchane, wybrałem Ciebie i chce żebyś mi się oddala
- Och panie, dobrze - odparła zakonnica - ale proszę, zróbmy to analnie, bo w klasztorze matka przełożona przeprowadza rutynowa kontrole dziewictwa!
Uradowany facet zabrał się do dzieła, a po skończonej zabawie zerwał z siebie szatę i krzyknął z uśmiechem:
- Ha! Ha! To ja Rysio!
Widząc to zakonnica zerwała sutannę i krzyknęła z uśmiechem:
- Ha! Ha! To ja tramwajarz!
 
Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł:
- Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszcze.
Pierwszy był Niemiec:
- Heil Hitler! - Głos rozchodził się przez 5 minut.
Następny był Rusek:
- Zdrastwujcie! - Głos rozchodził się 10 minut.
Ostatni był Polak:
- Wódkę dają! "Gdzie!?" rozchodziło się 2 godziny.
Na środku jeziora złapał wędkarz złota rybkę. Ta klasycznie mówi:
- Spełnię twoje 3 życzenia...
- Ale ja nie mam życzeń, mam duży dom, dwa samochody, firmę, świetnie zarabiam, nic mi nie potrzeba...
- No wiesz, to może chociaż jedno, żeby nie było, że nie spełniam!
- No dobra... mam prośbę! zrób abym zawsze miał orgazm razem z żoną, jednocześnie!!!
- Proszę bardzo!
Rybka uderzyła ogonem o wodę i zanurzyła się w głębinie. Nim wędkarz dopłynął do brzegu szczytował 5 razy...
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady.
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę ?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był ?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanść do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł sie tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście ch*ju, że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb upie**olił!!!
W pewnej amerykańskiej bazie wojskowej postanowiono w dość ciekawy sposób wypłacać weteranom wojen pieniądze za zasługi, a mianowicie wg. obranej przez nich długości.
Wchodzi postawny żołnierz.
-dzień dobry panie kapralu, jak pan chce, abyśmy pana mierzyli?
- od stóp do głowy
- all right, 1,90 m czyli 190 tys dolarów
Wchodzi kolejny
-dzień dobry poruczniku, jak mierzyć?
-od stóp do wyciagnietej ręki
-ok, 2,20 m czyli 220 tys dolarów
Wchodzi zgarbiony dziadzio z laską, może 1,50 wzrostu
- dzień dobry panie pułkowniku, jak mamy pana mierzyć?
- wiesz synu... od czubka penisa do końca jąder (jaj)
- pulkowniku... pan taki zasłużony, niechcemy tak mało pieniędzy panu wypłacać...
- róbcie jak mówię, mnie tyle wystarczy.
Mierzą, przykładają metr, i od czubka do...
- pułkowniku, a gdzie pan ma jaja?!
- w Wietnamie synu, w Wietnamie
Facet był u kochanki, ale zrobiło się późno i trzeba wracać do domu.
Mówi więc do niej:
- Daj trochę wódki, ochlapię się i żona nie będzie czuła twoich perfum.
Mężczyzna wraca do domu, a żona chlast go w mordę.
- Za co?!
- Myślałeś, że jak się poperfumujesz to nie poczuję, że wódkę piłeś???!!!
Synowie

Czterech kumpli spotyka się po wielu latach. Zaczynają opowiadac o
starych czasach. W międzyczasie jeden z nich idzie zamowic cos do picia,
natomiast pozostali zaczynają rozmawiac o swoich synach.
Pierwszy mowi:
-Jestem taki dumny z mojego syna. Zacząl pracę jako goniec, wieczorowo
skonczyl studia. Po paru latach zostal dyrektorem, a następnie prezesem
firmy. Stal się taki bogaty, ze swojemu przyjacielowi na urodziny
podarowal super luksusowego Mercedesa.
Drugi opowiada:
-Ja tez jestem bardo dumny z mojego syna. Zacząl pracę jako steward w
samolocie. Po niedlugim czasie stal się pilotem. Zalozyl spolkę z paroma
wspolnikami i otworzyl wlasne linie lotnicze. Dzisiaj jest tak bogaty,ze
swojemu przyjacielowi na urodziny podarowal maly samolot dwusilnikowy Cessna.
Trzeci opowiada:
-Nie wyobrazacie sobie jaki ja jestem dumny z mojego. Studiowal
inzynierię.
Otworzyl firmę budowlaną i zarobil miliardy. Pomyslcie, ze na urodziny
swojego przyjaciela podarowal mu cudowną willę z basenem 1500m kw.
W międzyczasie wraca czwarty kumpel i pyta o czym rozmawiali.
Odpowiadają, ze o synach pytając go o jego syna. Moj syn jest gejowskim
zygolakiem.
Utrzymankiem bogatych geyow. W ten sposob zarabia na zycie!
Przyjaciele:
- Biedaczek, jakie nieszczęscie!
- Jakie tam nieszczęscie, cudownie mu się zyje! Wyobrazcie sobie, ze w
tym roku na urodziny od swoich trzech klientow-pedalow dostal:
Mercedesa, prywatny samolot i willę 1500m kw. z basenem!...

A Wasi synowie co robią ciekawego?

(: poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ... | 65 | następna :)