Spotyka się trzech mężczyzn w niebie i rozmawiają o swojej śmierci. Jeden pyta drugiego:
- Jak umarłeś?
Drugi mu odpowiada:
- Przyszedłem do domu po pracy i widzę moją żonę nagą w łóżku więc pomyślałem,że ma kochanka. Zacząłem go szukać choć żona mnie błagała, żebym jej zaufał i uwierzył, że naprawdę go nie ma. Nie uwierzyłem. Przywiązałem sobie do nogi lodówkę i spuściłem ja z balkonu, oczywiście spadając za nią. A ty jak umarłeś?
- Ja siedziałem sobie na balkonie, czytałem książkę i nagle spadła na mnie lodówka.
Pytają się trzeciego.
- A ty jak umarłeś?
- Ja siedziałem w lodówce.
Świeżo upieczony profesor matematyki udał się do urzędu zatrudnienia, by znaleźć sobie robotę.
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Jestem profesorem matematyki.
- Umysłowy... jeszcze profesor... no przykro mi, nie ma roboty dla profesorów... Polska się buduje, rąk do pracy trzeba, a dla profesorów... no cóż, pracy nie ma...

I tak co miesiąc. W końcu profesor puknął się w czoło, poszedł do innego urzędu:
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Niepełne podstawowe.
- Ooo... to wie pan, będzie dla pana robota, tylko... niepełne podstawowe, to tak nieładnie wygląda. Na kurs pana poślemy.

I tak się stało. Profesor wchodzi niepewnie do sali, w ławkach siedzą sami "dojrzalsi" ludzie. Siada niepewnie w ławce. Po chwili wszedł belfer, zaczął coś tam tłumaczyć... obaczył nowego i do tablicy.
- Proszę mi napisać wzór na pole koła.
- Eeee....
- Pole koła.... pole koła... cholera, kiedy to profesor używał tak trywialnych wzorów... pole koła... no cholera... jak to szło.... no ale nic, jestem profesorem, wyprowadzę sobie... - myśli profesor, bierze kredę i liczy... jedna tablica wyliczeń, druga, trzecia, czwarta, piąta.... minus PI r kwadrat. - No cholera, skąd ten minus, gdzieś jest źle....

W tym momencie cała sala szepce:
- Zamień granicę całkowania...
 
Jedzie gość mercedesem i widzi na poboczu faceta grzebiącego w syrence. Pomyślał, że i jego mogłoby to spotkać i zatrzymał się. Okazało się że rozrusznik nie działa.
- Wezmę pana na hol, a jak silnik zapali to mi pan zamiga światłami - zaproponował właściciel mera. Ruszyli i jadą wolniutko. Nagle wyprzedza ich BMW. Gość w mercedesie: Coooo, żadna beema mnie nie będzie wyprzedzać !!! I w gaz. Mijają wóz policyjny, na radarze 200 km/h. Gliniarz do radia:
- Do wszystkich wozów ! Ja śnię !!! Mercedes i bmw pruja 200 na godzinę !!!
- No i co w tym dziwnego ??
- Za nimi pruje syrenka i jeszcze mruga światłami żeby zjechali na bok !!!
W pubie o bardzo ciemnym wnętrzu siedzi przy barze znudzony facet
i popija drinka.. Czuje, ze obok też ktoś siedzi, wiec zagaduje:
- Eee, opowiedzieć ci dowcip o blondynce?
Na to głos (kobiecy):
- No, możesz. Ale musisz wiedzieć, ze jestem blondynka 1,80 wzrostu i 70 kg wagi i jestem naprawdę silna. A obok mnie siedzi tez blondynka,
1,90 wzrostu, 80 kg wagi i podnosi na co dzień ciężary. A jeszcze dalej przy barze siedzi kolejna blondynka, 2 metry wzrostu. To mistrzyni kickboxingu.
Dalej chcesz opowiedzieć ten dowcip?
Facet pociąga powoli ze szklanki, myśli i mówi:
- Nie, już nie... Pie*dolę, nie będę go trzy razy tłumaczył.


Wpada do biura Kowalski, tak jak stworzyl go Pan Bóg, na glowie kapelusz, w
reku teczka. Kierownik krzyczy:
- Czyscie Kowalski zwariowali, nago do pracy?!
Kowalski:
- Panie Kierowniku, bo to bylo tak: bylem na balandze u mojej znajomej. W pewnym momencie gasnie swiatlo i slychac haslo - krawaty na zyrandol.
Swiatlo sie zapala, wszystkie krawaty na zyrandolu. Gasnie swiatlo, haslo -
Panie do naga. Zapala sie, wszystkie Panie nago. Znowu gasnie swiatlo, haslo - Panowie do naga. Zapala sie - Panowie nago. Gasnie po raz kolejny, haslo - Panowie do roboty...
No to zlapalem teczke i kapelusz i przybieglem.
Facet kupił robota, który bije ludzi, którzy kłamią.
Postanawia wypróbować robota podczas obiadu.
-Synu. Byłeś dziś w szkole ?
- Tak.
Robot uderzył syna.
- Ok. Byłem w kinie.
Ojciec pyta dalej.
- Na jakim filmie ?
- Toy story.
Robot uderzył syna.
- No dobra. Na pornusie.
W tym momencie włącza się matka.
- Widzisz ... teraz widać, że to Twój syn.
Robot uderzył matkę.
Stara mówi do męża:
- idę na 10 minut do sąsiadki, pamiętaj co pół godziny powidła zamieszać!
Pesymista widzi ciemny tunel.
Optymista widzi światełko w tunelu.
Realista widzi światła pociągu.
Maszynista widzi trzech kretynów na torach.

(: poprzednia | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | ... | 986 | następna :)