Siedzi sobie gościu na rybach i nagle z oddali słyszy takie ciche "...spi...rdalaj!..."
Rozgląda się ale nikogo nie widać.
Po pare minutach znowu, troche głośniejsze "...spie...rdalaj!!..".
Rozgląa się, znowu nikogo.
Sytuacja się powtarza kilka razy, coraz głosniej.
Nagle widzi gościa płynącego w kajaku, który zamiast wiosła odpychą się patelnią. Woła do niego:
- Panie, nie łatwiej Panu by było wiosłem?
- SPI.RDALAJ!!!!!!!!