Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40-tej rocznicy ślubu. Lecą sobie do Australii. Nagle głos pilota :
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość.
Karol drapie sie w głowę i mówi do Heli:
- Kochanie opłaciłaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowałam tuz przed wyjazdem.
- A za telefony ?
- Też zapłaciłam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze popłaciłaś ?
- O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och dowalą nam karę!
Karol całuje ją tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy!!! Znajdą nas!!! Te skur .. syny znajdą nas, nawet na końcu świata!
W przedziale pociągu jedzie Polak, Rusek, Francuz, matka z córką. Po pewnym czasie pociąg wjeżdża w tunel. W ciemności słychać cmok i trzask.
Oto co myślą sobie osoby w przedziale:
Matka: Ale mam porządną córkę, któryś ja pocałował, a ona go w pysk...
Córka: Ale mam głupią matkę, frajer ja pocałował, a ona go w pysk...
Francuz: Ale mi się udało, pocałowałem ją, a w pysk dostał kto inny...
Rusek: Co jest? Najpierw mnie całują, a potem biją...
Polak: Wy się tam całujcie, a ja Ruskiemu i tak wpie***lę!
 
W parku dzieciak płoszy gołębie:
- Spierdalaj, spierdalaj !!!
Na to przechodząca obok staruszek:
- Chłopczyku, nie wypada tak brzydko mówić!
Wystarczy przecież powiedzieć:
A sio, a sio...
- Widzisz synku jak spierdalają !!!
"Jadę sobie spokojnie na autostradzie, aż nagle zachciało mi się do ubikacji. Zjechałem więc na najbliższy parking i poszedłem do toalety. Siedzę sobie spokojnie na kibelku i nagle słyszę :
- Hi, jak leci ?
Prawdę mówiąc, wcale nie przepadam za tym, żeby w ubikacjach jakieś znajomości zawierać, ale mysle sobie, ach w sumie mogę mu odpowiedzieć:
- Jakoś idzie, dzięki - odpowiadam
I znowu słyszę:
- Co porabiasz teraz ?
Co ja robię, co ja robię - myślę sobie, a co mam w sumie tutaj robić?
Śmieszne pytanie, ale odpowiadam mu:
- Robię prawdopodobnie to samo co ty!
Po tym słyszę, jak gościu zirytowanym głosem mówi :
- Ty słuchaj, potem zadzwonię jeszcze raz, bo jakiś s(wulg.)syn obok cały czas się wtrąca do naszej rozmowy..."
Ojciec już miał swoje lata, więc postanowił przekazać swojemu synowi fabrykę salami i recepturę na wyrób kiełbasy, wziął go więc do fabryki i mówi:
- Widzisz synu, tu masz taką specjalną maszynę do robienia salami, wkładasz osła do maszyny, a po jakimś czasie z maszyny wychodzi kiełbasa, rozumiesz?
- Nie...
- Zobacz, to jest maszyna, wkładasz osła, po jakimś czasie wychodzi kiełbasa. Osioł - maszyna - kiełbasa. Osioł - maszyna - kiełbasa. Rozumiesz?
- Nie...
- To jest maszyna, wkładasz do niej osła, wychodzi kiełbasa... Osioł - maszyna - kiełbasa. Osioł - maszyna - kiełbasa. Osioł - maszyna - kiełbasa. Osioł - maszyna - kiełbasa. Rozumiesz?
- Tato, a jest taka maszyna gdzie wkładasz kiełbase a wychodzi osioł?
- Tak, twoja stara!!!

Syn wraca do domu nad ranem. Ojciec od progu wyskakuje z pytaniem:
- Gdzie byłeś?
- Tato, miałem swój pierwszy raz! - odpowiada syn.
- Aaa, to co innego, siadaj, napij się Whisky, zapal sobie... - odpowiada równie podniecony ojciec.
- Whisky chętnie, papierosa też, ale usiąść, nie usiądę.
Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
- Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec - prawie w stanie przedzawałowym. Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło północy. Od progu przeprasza żonę:
- Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!
Dwaj kumple, Tom i Jerry spotykają się na ulicy, oboje z psami. Jerry ma labradora, a Tom ratlerka. Gadają, gadają, mija godzina. Nagle Jerry proponuje:
- Zjedzmy coś w restauracji, dokończymy rozmowę...
- No nie wiem... Nie wpuszczają tam psów, a to pies córki. Jak go straci to chyba mnie zagryzie!
- Damy radę! Pokażę Ci coś... - mówi Jerry. Zakłada okulary przeciwsłoneczne i wchodzi z psem. Podchodzi kelner i mówi:
- Proszę Pana, tu nie wolno wprowadzać psów.
- Jestem niewidomy, a to mój pies przewodnik.
- W takim razie OK. - odpowiada kelner, a Jerry zachęca Toma aby zrobił to co on. Zakłada okulary przeciwsłoneczne i wchodzi z ratlerkiem. Kelner:
- Proszę pana, tutaj nie wolno wchodzić z psami.
- Ależ ja jestem niewidomy! To mój pies przewodnik.
- To teraz ratlerki szkolą?!
- Kurwa, ratlerka mi wcisnęli?!

(: poprzednia | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | ... | 58 | następna :)