Siedzi koleś w saunie, w pewnym momencie przychodzi rasta, siada obok i zaczyna kręcić jointa. Koleś zainteresowany pyta się:
- Dobry ten towar?
- Jasne, pierwsza klasa - odpowiada rasta.
- Skoro tak, to ja z chęcią trochę go od ciebie kupie...ale musi być dobre!
- Trzymaj, mowie ci nie zawiedziesz się, odlot gwarantowany.
Koleś skręcił jointa, spalił...chwila minęła a on nic nie czuje. Czeka jeszcze trochę - dalej nic. W pewnym momencie nie wytrzymał i mówi do rastamana:
- Rasta oddawaj kasę, to zioło jest do dupy...nic nie kopie!
- Co ty gadasz?! Towar jest nieziemski!
- Chyba, czuje, ze nic mi nie jest...oddawaj kasę, bo jak nie to będziesz miał problemy!
Nagle rastaman wybiegł z sauny - koleś bez zastanowienia ruszył za nim. Biegną, biegną, wybiegają z budynku - rasta łapie taksówkę, koleś nie odpuszcza wsiada w następną i dalej za nim. Dojeżdżają do lotniska, rasta wsiada w samolot do afryki, koleś w następny...lecą, lądują, wybiegają z samolotów i koleś dalej za rastamanem...biegną, biegną, wbiegają do dżungli...po jakimś czasie koleś, wyczerpany totalnie, zatrzymuje się, rozgląda - kurwa, rastaman mu zwiał! Ech...stoi taki zasapany i zrezygnowany...poczuł, że zachciało mu się srać. A że to była dżungla to przykucnął, i wali śmiało tego kloca...nagle ktoś go klepie po plecach:
- Panie co Pan robi?!!? W saunie się kurwa nie sra!