Syberia. Polak, Rusek, Niemiec i Anglik uciekają na jednych saniach przed watahą wilków. Po jakimś czasie wilki zaczynają ich doganiać. Niewiele myśląc , Rosjanin wypycha Anglika a wilki rozszarpują nieszczęśnika. Po jakimś czasie sytuacja niestety sie powtarza i wilki znów doganiają sanie. Tym razem Rusek wypchnął Niemca. Po chwili wilki znów doganiają sanie na których jest już tylko Polak i Rusek. W tym momencie Rusek wyjmuje strzelbę i zabija wilki. Polak pyta go:
- Dlaczego wcześniej nie zabiłeś tych wilków ?
Na co Rusek wyciąga flaszkę wódki i mówi:
- No co ty? Pół litra na czterech ?!
Autobus wycieczkowy zbliża się do granicy.
- Piwo! Sikanie! - po raz któryś z rzędu rozochoceni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już zajęli miejsca, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś brakuje?...
Cisza.
Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i mówi lekko bełkocząc:
- Nie ma mojej żony...
- No przecież - wścieka się kierowca - pytałem, czy kogoś nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma...
 
Nowak do kolegi:
- Dokąd idziesz?
- Na piwo.
- Dobra, namówiłeś mnie.
Bolek i Lolek pojechali w góry pod namiot. Okazało się, że Lolek zapomniał śpiwora więc spali pod jednym.
W nocy:
-Te, Lolek, walisz konia?
-Noooo
-To wal swojego...
Mówi mąż do żony:
- Idź po piwo.
- Ależ kochanie, może jakieś magiczne słowo?
- Hokus pokus, czary mary, wypie...aj po browary!
Pani od przyrody robi eksperyment z robakami.
Wkłada 1 robaka do szklanki i nalewa alkoholu - robak zdechł.
Wkłada 2 robaka i nasypuje tytoniu - robak zdechł.
Wkłada 3 robaka do szklanki ze zwykłą wodą - robak żyje.
Pyta się Jasia:
- Jaki wyciągamy z tego wniosek?
- Kto pije i pali ten niema robali.
Siedzi koleś w barze i pije
Jedna flaszka, druga flaszka, potem trzecia kurde bele ... . W końcu patrzy na zegarek. Zdołał jeszcze jakoś się zorientować że za pół godziny ma byc w domu.
Próbuje wstać ... . Bezskutecznie.
Zamawia więc kawę, wypija i znów próbuje wstać. Również bez powodzenia. Zamawia znowu kawę, tym razem z trzech łyżeczek. Wypija i próbuje znów jakoś wstać - nie udaje mu się. Zamawia trzecią kawę - taką siekierę z czterech łyżeczek. Wypija, próbuje wstać, no i jakoś mu się w końcu daje rade . Zapłacił za wszystko i niepewnymi ruchami poszedł do domu.
Na drugi dzień budzi go telefon.
- mówi kelner z tego baru co pan wczoraj u nas był. Mam pytanie- kiedy znowu się pan u nas zjawi ??
- hmm pewnie dziś wieczór. A dlaczego
- aaaa bo nie wiem co zrobić z wózkiem inwalidzkim.
Główny dres wybrał się na ryby i jak to drecho miał, ze dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów * oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc obrócił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu byków 2 na 2, wszyscy z glockami. Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i zaczynają wypytywać. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi* dom sołtysa. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma.
Sołtys ma to:
* No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągnąłem mu gacie zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
* Chłopaki jedziemy to nie moje złoto...

(: poprzednia | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | ... | 68 | następna :)