Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża się do ostatniego

odcinka. Lecz nagle... Co to?! Ktoś, nie wiadomo dlaczego, rozlał na tor

beczkę oleju. Teraz na zakręcie czeka na kolarzy duża śliska plama. Ależ

się będzie działo! Wpadają pierwsi zawodnicy.

Oto właśnie reprezentant Rosji, z gromkim okrzykiem i gracją rzuconej

cegły, pędzi na spotkanie Matuszki Ziemi.

Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownicę roweru, bierze ją szturmem,

przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o

ziemię.

Sekundy później Anglik, ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z

roweru i zajmuje pozycję horyzontalną pod kołami swego bicykla.

Następnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę

balansuje wyprostowany, po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie

ulicę.

Włoch zdążył tylko krzyknąć "Mamma mia!" i już leży rozpłaszczony na

asfalcie, jak dobra pizza na patelni.

Amerykanin chwilę walczył próbując utrzymać się na siodełku

wierzgającego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy, zostaje

zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo.

Wszyscy dają pokaz prawdziwie sportowej determinacji, walki i fantazji,

tylko Polak wziął się i zwyczajnie wyjebał...