Za siedmioma stadionami, parkami i supermarketami żył facet, który miał zwyczaj wszędzie zjawiać się grubo przed czasem. Toteż pewnego razu, gdy chciał pojechać gdzieś pociągiem, przyszedł na stację dwie godziny przed odjazdem pociągu. Gdy czekał na peronie, nagle chwyciła go biegunka, więc pobiegł do jedynego na stacji WC. I siedzi tak prawie dwie godziny... Stopniowo ludzie ustawiają się jeden za drugim do ubikacji aż w końcu wszyscy zaczynają się niecierpliwić, więc krzyczą, żeby zwolnił wucet, że skandal itd. W końcu jeden krzyczy, że musi się załatwić, bo pociąg już jest na stacji i zaraz odjedzie. Facet, gdy to usłyszał, pomyślał, że może chodzi o jego pociąg, więc spojrzał na zegarek. Zaczął się szybko zbierać do wyjścia. Dlaczego?
Bo kolejka była.