Proboszcz zdenerwowany bo ktoś co noc kradnie mu dopiero co posadzone drzewka w sadzie. Któregoś dnia podchmielony kościelny mówi:
- Proszę księdza, a ja wiem kto kradnie księdzu drzewka z sadu!
- Ee… co ty tam wiesz!
- Naprawdę wiem!
- No to mów.
- Meksykanie!
- Co!? Pijany jesteś i głupoty gadasz!
- Przysięgam! To byli Meksykanie. Słyszałem jak rozmawiali.
- Tak? A co mówili?
- Mówili: „kończita?” Nie! Jeszcze „te kilka”.