Polak, Rusek i Niemiec 4. dzień błądzą po pustyni w poszukiwaniu wody i jedzenia. Sytuacja staje się beznadziejna. W końcu postanawiają, że zwiększą swoje szanse, jeśli rozdzielą się i rozejdą na 3 strony. A jeśli któryś z nich coś znajdzie czy upoluje, to rozpali ognisko, aby reszta mogła go znaleźć i także się uratować. No i jak uradzili, tak zrobili. Rozeszli się. Po kilku godzinach Polak dostrzegł dym na horyzoncie, zrozumiał wnet, że może to być jego jedyna szansa na uratowanie się. Pobiegł więc ile sił w nogach w stronę, gdzie widać było dym. Dotarłszy na miejsce zobaczył Ruska przy ognisku, obracającego smakowicie wyglądającą pieczeń.
- Siadaj! jedz! Starczy dla nas obojga - zakrzyknął do niego Rusek.
- Kurczę, dzięki człowieku, ratujesz mi życie, dziękuję Ci - odpowiedział Polak.
I tak siedzą i jedzą, powoli zapada zmrok. W końcu Polak chcąc zagaić rozmowę, zwraca się do Ruska:
- Wiesz... szczerze Ci powiem, że ja tego Niemca to jednak nie za bardzo...
- Jak Ci nie smakuje, to nie jedz - odpowiedział Rusek.