Wchodzi facet do baru, zamawia setkę i cytrynę. Setkę wypija, a cytrynę wyciska na podłogę. Po chwili to samo, znów setka i cytryna - setka wypita, cytryna wyciśnięta na podłogę. Sytuacja powtarza się jeszcze kilkukrotnie, za każdym razem koleś wali setkę na raz i wyciska cytrynę. W końcu po jakichś 7 kolejkach już jest lekko narąbany, podchodzi do niego inny facet i pyta:
- przepraszam, czy jest pan marynarzem?
- tak, a skąd pan wie?
- ma pan czapkę marynarza!