Pewien facet przyjeżdża do obcego miasta i zatrzymuje się w podrzędnym
 hotelu. Ponieważ w pokoju nie ma telewizora, a koleś nie zabrał z sobą nic
 do czytania, zaczyna przeglądać Biblię leżącą na stoliku nocnym. W pewnym
 momencie, przeczytawszy coś w Piśmie, chwyta za słuchawkę i dzwoni na
 recepcję.
 Zaczyna czarować recepcjonistkę, przekonuje ją, żeby przyszła do niego do
 pokoju, szepcze jej namiętne słówka, aż w końcu udaje mu się.
 Po kilku chwilach w jego pokoju zjawia się dziewczyna.
 Bez zbędnych słów przystępują do dzieła.
 Po godzinie szalonego seksu oboje leżą w łóżku i palą papierosa.
 Recepcjonistka odzywa się:
 - Kto by pomyślał?! Ja z gościem hotelowym...
 Na co facet odpowiada:
 - W Biblii tak napisano.
 - Co?!?! W Biblii?! Gdzie?! W którym miejscu?!
 - No tutaj, na drugiej stronie okładki. Wyraźnie stoi: "Recepcjonistka to puszczalska zdzira".