Rozmowa, jakiej byłem świadkiem na imprezie.

Dwóch typów pijących ze sobą pierwszy raz zaczyna się licytować, u kogo na melinie jest mocniejszy bimber... Podają jakieś nazwy specyfików, siłę rażenia, efekty uboczne. Dwa najciekawsze fragmenty:

- U nas to jest taka wóda, co mówimy na nią żarówa.
- Piecze tak?
- Nie... nie wiem z czego to k***a jest, ale jak postawisz na stole w nocy to świeci.

Po paru mocniejszych:

- My mamy taki bimber u Grubego co się nazywa czajnik.
- Aaa, to wiem... robisz się czerwony i para z uszu na drugi dzień, też mamy.
- Nie, nie dlatego... na drugi dzień nie ma się żołądka.
- A co ma czajnik do żołądka?
- No czajnik nie ma żołądka.
- k***a, większość rzeczy nie ma żołądka.
- Między innymi czajnik...