Warszawiak z dziada pradziada ożenił się z dziewczyna z prowincji. Mezalians jak trzeba, więc się z nią nigdzie nie pokazuje. Ale rodzina zaprasza i zaprasza wiec w końcu mówi do żony.
- Słuchaj idziemy do ciotki na urodziny. Będzie cała familia, nic się nie odzywaj tylko patrz. Jak oni nożem to i ty nożem, jak oni widelcem ty też. Żebyś mi wstydu nie narobiła.
- Dobrze kochanie...
Przyjęcie, jedzeni, picie , konwersacja. Rozmowa o muzyce, o Chopinie..
- A Pani zna Chopina - pyta się któraś z ciotek .
- Pewnie, że znam, nawet z nim kiedyś jechałam 15 na Żoliborz.
Ogólna konsternacja, temat zmieniono...
Po wyjściu, mąż mówi do niej:
- ...taki wstyd... taki wstyd....mówiłem żebyś się nie odzywała... taki wstyd.... OD KIEDY TO k***A PIĘTNASTKA NA ŻOLIBORZ JEŹDZI?!