Misiu prowadzi sklepik leśny. Klientem codziennym jest zajączek. Wchodzi, bębni paluchami po ladzie i pyta
- Czy są pomarańczki?
- Nie ma. -odpowiada misiu.
I zajączek wychodzi. Tak jest przez kilka dni z rzędu. Któregoś dnia, po wejściu zajączka, nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć czy zrobić, wkurzony misiu krzyczy:
- Zając! Jeśli jeszcze raz wejdziesz i zabębnisz paluchami po blacie, to ci łapy do lady gwoździami poprzybijam! A pomarańczy nie ma!
Zając wyszedł. Następnego dnia przychodzi do sklepu i pyta
- Czy sa gwoździe?
- Nie ma - odpowiada misiu.
Po czym zając bębni paluchami i pyta:
- A są pomarańczki?