Było sobie małżeństwo. Żyli spokojnie, jednak ostatnimi czasy trochę im sie nie wiodło, mieli kilka kredytów do spłacenia. W chwili desperacji mąż mówi do żony:
 - Kochanie, może ubrałabyś sie ładnie, umalowała i poszła trochę dorobić na ulicy?
 Żona na to:
 - No Stachu, co ty wymyślasz?! Ja na ulicę?? A co ludzie powiedzą?
 - Ale kochanie, wiesz ze mamy długi...- kontynuuje mąż - Umalujesz się, przebierzesz to nikt cię nie rozpozna, a te pieniądze są nam naprawdę potrzebne.
 Po długich namowach żona w końcu zgodziła sie. Umalowała sie ładnie, założyła mini, obcisłą bluzkę i poszła na ulicę. 
 Po 4 godzinach wraca wesoła do domu. Mąż w progu pyta:
 - No i ile zarobiłaś??
 - 408 złotych - odpowiada zona.
 - 408?? No te czterysta rozumiem, ale skąd osiem??
 - A bo wiesz kochanie, tak różnie płacili: po 5, po 3 złote...